Narodziny czyli pierwsza widoczna obecność Boga w moim życiu

5 0 0
                                    

W piątek 29 grudnia 1995 roku zaczyna się moja historia , historia naznaczona bulem i cierpieniem już od samych narodzin . Urodziłem się jako wcześniak ( nie jestem w stanie powiedzieć o ile ponieważ nie zagłębialen się w to ) już od początku były ze mną problemy , problemy z brakiem tlenu i kilka innych których przez brak znajomosci terminologii lekarskiej nie przytoczę . Cokolwiek by to nie było , spowodowało ze pierwsze dni swojego życia musiałem spedzic w inkubatorze w Radomskim szpitalu . Przez bardzo mocne światło w inkubatorze pojawiły się problemy ze wzrokiem ( prawdopodbnie z tad wzięła się u mnie wada wzroku ) gdy miałem kilka lat dopiero została stwierdzona choroba która miałem wrodzona . Okazało się ze jest to muzgowe porażenie dziecięce .

Nie wiem jaka była reakcja mojej mamy gdy dowiedziała się ze jej dziecko już nigdy nie będzie zdrowe . Ale podziwiam ją za to ze chciała mnie takiego jakim jestem . Mimo ze problemy z moim zdrowiem dopiero się rozpoczęły .

Szczegóły z mojego życia z dzieciństwa znam tylko z opowieści ponieważ niewiele pamietam . Niewiele tez mogę pamiętać ponieważ bardzo wiele sytuacji miało miejsce kiedy byłem jeszcze małym dzieckiem tak jak ta sytuacja która postaram się przybliżyć .

Miałem wtedy 3/4 latka . Bardzo mało mówiłem , miałem problemy z chodzeniem , z utrzymaniem równowagi , byłem pod kontrola lekarzy . Jedna z wizyt u lekarza była tak bardzo napakowana emocjami ze gdy za każdym razem słyszę ta historie to to czuje jakbym to ja był na miejscu moich rodziców . Wizyta jak każda inna jednakże diagnoza miała zmienić całe moje życie " jeśli Pani /Pana syn przeżyje to bardzo możliwe ze będzie kaleka do końca życia " bardzo często zastanawiam się jakbym to ja się zachował , gdybym miał świadomość ze moje dziecko jest chore , ze może być niepełnosprawne do końca życia , albo ze może nie przeżyć . Mimo tego ze z mojego dzieciństwa niewiele pamietam ( ponieważ odbywało się ono w takich kierunkach dom - szkoła - dom - rechabilitacja - dom ) Nie mogłem pozwolić sobie na częste spotkania z przyjaciółmi ze szkoły ( pomijając fakt ze większość łudzi poprostu mnie nie akceptowała , nie akceptowała mnie jako osoby . Jednakże jestem wdzięczny rodzica ze walczyli o mnie , ze mimo to ze teraz nasze kontakty się zniszczyły . To jednak kiedyś gdy było ciężko to zrobili wszystko ( przynajmniej tak myśle ) bym był szczęśliwy , i bym kiedyś w życiu miał łatwiej , chocisz troszkę

Uważam ze to ze żyje , ze jestem sprawny była to interwencja Boga której ja jeszcze wtedy nie byłem świadomy . Bardzo jestem wdzięczny Mu ze mimo ze teraz również jest ciężko to jednak on jest ze mną cały czas

PrzemianaWhere stories live. Discover now