Lauren's POW:
Spojrzałam na dziewczynę tańczącą z przystojnym chłopakiem. Miałam ochotę podejść i ją od niego zabrać, jednak to byłoby nie fair. Nie chcę psuć jej zabawy. Odwróciłam się w stronę baru i dokończyłam mojego drinka. Spojrzałam z powrotem na parkiet, jednak nigdzie nie mogłam ujrzeć tańczącej pary. Zaczęłam rozglądać się po klubie, z coraz większym niepokojem. Jedyne co ujrzałam, to męską sylwetkę wchodzącą do damskiej toalety.
To wygląda podejrzanie.
Położyłam na blacie kilka banknotów i wstałam, kierując się szybkim krokiem w stronę łazienek.
Otworzyłam drzwi, a krew w moich żyłach zaczęła się niebezpiecznie gotować.
Widok bezbronnej dziewczyny przytwierdzonej do ściany przez o wiele silniejszego od niej blondyna, sprawiał mnie o wściekłość.
- Zostaw ją, ty oblechu! - krzyknęłam, zwracając na siebie uwagę pozostałej dwójki.
- Bo co mi zrobisz? Lepiej stąd odejdź, jeżeli życie co miłe. - uśmiechnął się kpiąco.
Tego było już za wiele. W tamtym momencie, cieszyłam się, że zapisałam się kiedyś na sztuki walki.
Chwyciłam chłopaka za ramię i powaliłam go na ziemię. Zupełnie nie spodziewał się mojego ruchu, przez co miałam chwilę przewagi. Uderzyłam go z pięści w szczękę.
Powtórzyłam swój ruch kilka razy na innych partiach jego ciała, nie dając się zdominować.Po chwili do łazienki wbiegł również wysoki, brunet - z tego co wywnioskowałam, to Jake.
- Jennifer! -krzyknął, podbiegając do blondynki.
Jednak, ta jedna chwila nieuwagi sprawiła, że teraz to ja zostałam uderzona.
Próbowałam się bronić, jednak mój przeciwnik był silniejszy. Zdecydowałam się na ostateczny krok, jakim był silny kopniak w krocze.
Blondyn położył się na posadzce, zwijając się z bólu. Natomiast drugi mężczyzna przytrzymał jego dłonie z tyłu pleców.
- Zajmij się moją siostrą, ja się z nim już policzę. - rozkazał mi.
- Jasne. - kiwnęłam głową.
Uklęknęłam przy blondynce, kładąc jej głowę na moich kolanach. Cały czas gładziłam jej policzek, a jednocześnie dzwoniłam po pogotowie. Opisałam zaistniałą sytuację i rozłączyłam się.
Nie wiem gdzie zniknęli Jake i ten zboczeniec, ale aktualnie tylko ja byłam przy Jeff.
- Nie odpływaj kochanie, proszę Cię. - gładziłam jej włosy, patrząc się w zamglony wzrok dziewczyny. - Wszystko będzie dobrze.
Po dziesięciu minutach, niebieskooka została wyniesiona na noszach przez dwóch ratowników. Od razu wsiadłam w taksówkę i pojechałam za karetką.
- Dobry wieczór, przed chwilą przyjechała tutaj karetką młoda dziewczyna. Czy mogłabym wiedzieć do jakiej sali została przeniesiona? - spytałam się recepcjonistki.
- Czy jest pani członkiem rodziny?
- To moja kuzynka. - skłamałam.
- Zaraz powinna pojawić się w sali nr 135 na drugim piętrze.
- Dziękuję bardzo. - pobiegłam w kierunku windy i zaczęłam męczyć przycisk.
- No dalej... - kliknęłam po raz kolejny, gdy drzwi się otworzyły.
Po paru chwilach, byłam już pod odpowiednią salą.
Weszłam do pomieszczenia, w którym znajdowało się kilka łóżek. W jednym z nich leżała drobna dziewczyna o jasnej urodzie.
- Jennifer... - chwyciłam jej drobną dłoń.
- Przykro mi, ale musi pani opuścić pokój. Pacjentka będzie miała teraz przeprowadzane badania. Może pani poczekać na korytarzu.
***
Już od jakiejś pół godziny siedziałam na korytarzu, nie wiedząc co mam ze sobą zrobić.
- Jennifer tu jest? - nad moją głową pojawił się brat blondynki. Wskazał na zamknięte drzwi.
- Ta, tylko teraz ma jakieś badania. - mruknęłam.
- Tak w ogóle to, wielkie dzięki za uratowanie mojej siostry. Gdyby nie Ty to...
- Bez przesady, każdy by tak zareagował. - przerwałam mu jego wypowiedź machnięciem ręki. - Tak w ogóle to jestem Lauren. - wstałam z krzesła podając dłoń brunetowi.
- Jake, miło mi. - uścisnął ją delikatnie.
Usiedliśmy z powrotem na krzesłach, jednak chłopak był coraz bardziej niecierpliwy.
- Dochodzi już pierwsza... - mruknął, po czym skierował twarz w moją stronę. - Mam do Ciebie małą prośbę.
- Jaką?
- Umówiliśmy się z rodzicami, że będziemy w domu najpóźniej o drugiej, jednak teraz nie wiem kiedy Jennifer stąd wyjdzie. Zostałabyś tutaj i dałabyś mi znać, gdyby coś było wiadomo?
- Okej, tylko daj mi swój numer telefonu, żebym mogła do Ciebie zadzwonić. - wyciągnęłam urządzenie w jego stronę.
- Jezu, jeszcze raz dzięki. Masz mnie w kontaktach jako "Jake". Może być?
- Jasne, nie ma sprawy. - chwyciłam telefon i schowałam go do torebki.
- To ja lecę, niedługo przyjdę. Na razie. - wstał szybko, kierując się w stronę wyjścia.
- Na razie.
~~~
Hejka misie! 💖
Co myślicie o rozdziale? Z tego co widziałam, to część osób domyśliła się, że to Lauren ją uratuje 😂
Ogólnie to zaczęły mi się ferie, więc co powiecie na jakiś mały maratonik? 😏
W ogóle to jest tu ktoś z Twittera? (Ja tak 🙋♀️)
Pamiętajcie, że gwiazdki i komentarze bardzo motywują 😊💕
Trzymajcie się ciepło 💖
Buziakii 😘
CZYTASZ
Dirty Girl
RomansaSiedemnastoletnia Jennifer z nudów postanawia założyć konto na jednym z portali dla dorosłych. Jak się to dla niej skończy? #100 w kategorii 'Romans' - 30.08.17 #87 w kategorii 'Romans' - 31.08.17 #82 w kategorii 'Romans' - 03.09.17 #71 w kategorii...