Książka jest powiązana z s serią ,,Saga Bladerów" ( Bardzo fantasy ) którą w przyszłości zamierzam wypuścić. ''Służąc bóstwu" natomiast jest w klimacie BARDZO romantycznym, z elementami świata nadnaturalnych istot, zawartych w Bladerach.
Główna para bohaterów jest człowiekiem i Bóstwem. Dervil nie gra czysto, nie lubi robić rzeczy, do których jest zmuszany, toteż sytuacja w której się znajdzie będzie dla niego nieprzyjemna. Nie ma skrupułów i lubi manipulować. Często też kłamie.
Rebecka z kolei jest zagorzałą materialistką. Unika kłopotów. Jest sknerą. Wszędzie szuka okazji do zysku. Służenie jakiemuś dziwakowi nie jest na liście jej życzeń.
Mam nadzieję, że przeczytacie więcej niż prolog... :)
Zapraszam!
Niebiański Dwór to kraina podzielona na dystrykty funkcjonujące systemem wieloaspektowych zależności. Rządzą nią Bóstwa sprawujące pieczę nad mieszkańcami, a do nich z kolei zaliczana jest każda istota we wszechświecie. Niezależnie z którego wymiaru pochodzą ich śmiertelne ciała, ich dusze zostają tam dostarczane przez Żniwiarzy, Panów Śmierci, czy też samą Śmierć, jak niektórzy mawiali.
Ten świat zaczynał się od zawieszonego w powietrzu piaskowego budynku liczącego ponad tysiąc pięter. Na środkowej, czarno białej kondygnacji znajdował się Przejściowy Wir, który wyrzucał przybyłych na miękką powierzchnię przypominającą wyglądem skałę. Śnieżne ściany z kości słoniowej mieniły się jak tafla wody odbijająca promienie słoneczne. Podłoże barwiła ciemność, rozświetlana gdzieniegdzie zbieraniną gwiazd. Przy rzędach równomiernie rozłożonych mahoniowych biurek ciągnęły się wiecznie niekończące kolejki. W tych punktach wypełniano formularze pośmiertne, po czym otrzymywano numerek oraz identyfikator.
Potem można było zacząć nowe życie lub czekać na przypis do powrotu na ziemię w odległej przyszłości.
Naprzeciwko Wiru, po drugiej stronie sali znajdowało się wyjście, z którego rozgałęziało się wiele ścieżek. Prowadziły w różne kierunki do podzielonych niebytem portali. Jedna z nich była wulkaniczną rzeką, po której kroczyli tylko ciężcy przestępcy opuszczający Niebiański Dwór w celu odbycia kary. Nawet w takim miejscu bowiem zdarzały się zjawiska grzechu i nieposłuszeństwa przekraczającego ostateczną granicę tego, co wolno, tym samym ignorując panujące tam reguły.
Ów reguły dotyczące właściwego zachowania ustanawianego przez Najwyższego, niekiedy były podważane, lecz bunty bardzo szybko tłumiono. Nie czyniono przy tym żadnych wyjątków dla kogokolwiek, ponieważ gdyby jednych traktowano z pobłażaniem, a drugich srogo albo gdyby nie stosowano się do nich z powodu lenistwa bądź zaniedbania, wówczas ład byłby niemożliwy do zrealizowania.
Przepisy więc były ważne... Definiowanie konsekwencji było ważne...
Innymi słowy, wszystko miało tykać jak w szwajcarskim zegarku jak dobrze naoliwiona maszyna. Punktualnie. Rzetelnie. Ta bezwzględnie chłodna logika wręcz nasuwała myśl o bezdusznych pracownikach-perfekcjonistach.
Prawie słusznie, lecz nie do końca słuszne. Chociaż faktycznie utożsamianie jakiegokolwiek Bóstwa z miłowaniem, współczuciem i dobrem mogłoby się spotkać z dużym sprzeciwem nawet z ich strony. Wśród wszystkich ziemskich księży, papieży, pastorów, kapłanów i innych wierzących w siły wyższe, mogłoby się okazać co najmniej szokujące, gdyby odkryli, jacy oni są w rzeczywistości. Prawda bowiem nie rysowała się tak kolorowo, jak powszechnie przypuszczano. Tak się składa, że Bóstwa to nie aniołki latające nad czyjąś głową, wspierające człowieka w każdej wolnej chwili. Nie czynią cudów, nie sprawiają, że Kopciuszek zamienia się w księżniczkę, a nędzarz staje się milionerem. Szczerze mówiąc, bliżej im znacznie do urzędnika niż do dobrej wróżki. Codziennie bywali po uszy zakopywaniu w paragrafach. Do tego stopnia, że skupianie się na emocjonalnej części zadań po prostu schodziła na dalszy plan.
CZYTASZ
Służąc bóstwu
FantasyTERMIN PREMIERY NIEZNANY Wielki Dervil - jedno z najpotężniejszych, a zarazem najbardziej przekornych i podłych Bóstw - zostaje wygnany z Niebiańskiego Dworu na Ziemię, do czasu aż wykona wolę Najwyższego. Rebecka wiedziała, że raz wyciągnięta ręka...