1| Prolog

68 16 99
                                    

Dedykacja dla Czlowiek_rozumny masz tak bardzo chciałaś xd

- Gooool! - krzyknął Mike.

Właśnie siedzę w domu mojego przyjaciela i gramy w fifę. Uwielbiam spędzać z nim czas.

- O czekaj ja już ci pokarzę! - rzucam. Nie umiem przegrywać, tym bardziej jeśli stawką była pizza.

- Mnie nie zaskoczysz. Jestem mistrzem fify! - powiedział z triumfem Mike.

W końcu nie udało mi się strzelić gola i brunet wygrał.

- Taaaaak! - wrzeszczał Mike - Wygrałem, a wiesz co to znaczy Amy? - Zaczęłam protestować, ale niestety bez skutku. - Stawiasz mi pizzę jutro!

- Dobra pasożycie.. - fuknęłam. Nie umiałam przegrywać, jak już mówiłam.

Po chwili pożegnałam się z rodzicami Mike'a i wyszłam. Był późno i akurat się rozpadało. Mruknęłam coś pod nosem i ruszyłam żwawo. Mój telefon zawibrował i odebrałam wiadomość:

Mike: Byłaś niezła, ale ja i tak jestem lepszy :)

Ja: Akurat! Dziś miałeś szczęście!

Mike: To o której jutro na pizzę?

Ja: Około drugiej, pasuje?

Mike: Jasne! Dobranoc :)

Uśmiechnęłam się pod nosem. Mike był właściwie jak mój brat i bardzo go kocham. Nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic. Czułam się swobodnie i bezpiecznie spędzając z nim czas. Właśnie stanęłam przed domem. Drzwi otworzyła mi moja starsza siostra.

- Cześć! - powiedziała - Choć bo zmokniesz. Chociaż już wyglądasz jak gówno.

- Dzięki sis za szczerość - fuknęłam. Zdjęłam buty i kurtkę. Bez zbędnych ceregieli poszłam spać.

********

Obudziłam się. Spojrzałam na telefon - trzecia. Usłyszałam odgłosy przed domem. Z ociąganiem wstałam z łóżka i spojrzałam przez okno. Ujrzałam czarnego land rovera. Jakiś człowiek z niego wysiadał. Spojrzałam na rejestracje i zdałam sobie sprawę, że mój tata wrócił z delegacji. Założyłam kapcie, coś na siebie i zeszłam na dół

- Córeczko! - wyściskał mnie. - A ty nie śpisz?

- Obudziłam się od razu jak przyjechałeś tato! - odparłam. - Idę zrobić herbatę. Też chcesz?

- Nie, dzięki ja pójdę spać. Droga mnie wykończyła.

- Dobranoc tato!

Mój ojciec to strasznie zapracowany człowiek. Wstawiłam wodę na herbatę. Stojąc i zekając aż woda się zagotuje spojrzałam na kalendarz. Przypomniało mi się o sprawdzianie z biologi. Mam przesrane! Zaparzyłam herbatę i ruszyłam w pośpiechu do pokoju. Zapaliłam lampę i nerwowo zaczęłam szukać podręcznika, bo oczywiście wtedy, gdy go potrzebowałam musiał wyparować. Znalazłam go i zaczęłam się uczyć. Po 10 minutach postanowiłam napisać do Mike'a.

Ja: Pamiętasz o sprawdzianie z biologi?

Dostałam wiadomość zwrotną bardzo szybko. Normalka. Pewnie Netflixa oglądał po nocach.

Mike: O kuźwa! Dobrze, że mi przypomniałaś!

***

I tak czas zleciał mi do siódmej. Poszłam na śniadanie, potem do łazienki i ubrałam się w białe rurki i czarną bluzę z adidasa. Potem męczyłam się z fryzurą, ale ostatecznie stewierdziłam, że kok jest najlepszy. Zarzuciłam torbę, porzegnałam się z rodzicami i pobiegłam na przystanek.

Kiedy wchodziłam już do szkoły zauważyłam... Dlaczego ten chłopak musi tu być? Nienawidzę go od gimnazjum! Każda laska na niego leci. Mnie tylko denerwował. Szczerzył się do mnie tymi swoimi białymi ząbkami. Na szczęście przyszedł Mike i mnie wyrwał z ponurych rozmyślań.

- Co u ciebie - spytał kąśliwie - ślinisz się na widok Alana?

- Dobrze wiesz że go nienawidzę - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.

- Ale musisz przyznać, że niezłe z niego ciacho - powiedział drocząc się.

- Wal się, Mike - powiedziałam uderzając go w ramię.

- Z kim? - parsknął.

- Jesteś głupi - odepchnęłam go śmiejąc się.

Pospiesznie minęłam Alana, udając, że go wcale nie widzę. Szłam pod salę od matmy, gdzie czekał na nas pan Milczewski. Po dzwonku weszliśmy do klasy. Usiadłam sama w ostatniej ławce, a Mike przede mną

- Dziś przedstawię wam nowego ucznia - rzekł.

Do klasy wszedł oczywiście Alan, no bo jakby inaczej.

-To jest Alan - powiedziała pan, chwytając go za ramiona na co się skrzywił. - Alan usiądź proszę w ostatniej ławce z Amy, dobrze?

- Zabijcie mnie - szpenęłam. Inne dziewczyny pewnie by mi zazdrościły. Walnęłam głową o ławkę, co spowodowało głośne "bum". Mike zaśmiał się i życzył powodzenia. Jeszcze mi za to zapłaci i sam usiądzie obok niego. Oczywiście Alan szczerząc się usiadł obok mnie, a ja odwróciłam się w stronę okna nie chcąc na niego patrzeć. Myślałam sobie o życiu tak z dobre 15 minut, lecz on przerwał mi.

- Nie musisz udawać, że mnie nie widzisz - powiedział.

- Jakoś nie mam ochoty z tobą rozmawiać - odparłam nawet na niego nie patrząc.

- Amy, mogę ci wszystko wyj... - nie dokończył, ponieważ pan zwrócił mu uwagę.

Zauważyłam, że wyrwał kartę z zeszytu i zaczął na niej pisać. Jak skończył podał mi ją. Napisał: "To rozmowa nie na pisanie, spotkajmy się jutro w kawiarni "So Coffie". No świetnie. Przeanalizowałam sytuację i stwierdziłam, że może to spotkanie jest nam potrzebne. Spojrzałam mu w oczy, a potem ilustrowałam wzrokiem.

- Gapisz się, Amy - powiedział z uśmiechem. Zarumieniłam się, więc się odwróciłam w stronę okna. To nie było tak jak myślał, ale już wiedziałam, że podwyższyłam jego męskie ego i nie da mi spokoju przez najbliższe dni. Z tej sytuacji wyciągnął mnie zbawczy dzwonek. Szybko zabrałam torbę i nie zwracając uwagi na Alana wyszłam z klasy, a za mną Mike.

- No jak widzę nie było tak źle z Alanem, co nie? - usmiechnął się chytrze.

- A zamknij się, dobrze wiesz, że mu nie wybacze - odparłam.

- Ale, że jest przystojny to nie zaprzeczysz. - rzekł.

- Z grzeczności nie zaprzeczę ... - urwałam, bo poczułam za sobą perfumy, które należały tylk do jednej osoby. Alan. No nie, zajebiście. Pobiegłam jak najszybciej, byle daleko od Alana. Nie chce wysyłać mu sprzecznych sygnałów i żeby sobie robił nadzieję. Chociaż nieważne co sobie wmawiałam, podświadomie wiedziałam, że Alan nie jest mi obojętny.


***

Hey!
Jeśli dotrwałeś tutaj to mi niezmiernie miło! Mam nadzieję, że spodoba ci się moja książka. Piszcie w komach coś co bym może mogła zmienić. Po dużej traumie przez Wattpada zaczełam znowu pisać, ale zdaje sobie sprawę z tego, że będą hejty -_-

Chcę być TwojąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz