Dedykacja dla SucharQueen Dzięki za komentarzee!Amy
- Myślę, że nie jestem jeszcze gotowa, Alan. - powiedziałam na jednym tchu.
Po wypowiedzeniu tych słów zobaczyłam w jego oczach smutek i zaskoczenie. Nie byłam w stanie tak po prostu pogodzić się i udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
- Przepraszam teraz muszę iść - odparłam i nie czekając na reakcje z jego strony poszłam... sama nie wiem, byle daleko. Poczułam jak łzy napływają mi do oczu i jak ktoś od tyłu obejmuje mnie w talii i przyciąga. Odwróciłam się do tej osoby i płakałam w jego koszulkę.
-Ciii - głaskał mnie uspokajająco po głowie. - Wszystko się ułoży, chcesz o tym pogadać? - Zaptał z troską wypisaną na twarzy.
- Sam wiesz jak jest z Alanem - rzekłam. - Dzisiaj zapytal się czy możemy się pogodzić, ale ja nie jestem gotowa, żeby normalnie się zachowywać i udawać, że wszystko jest ok. Zranił mnie tak bardzo, że nie umiem zaufać innym i mam bardzo niską samoocenę. To nie jest tak, że go nienawidzę, tylko boję się go znowu wpuścić do mojego życia.
Mike uważnie słuchał tego co mu mówiłam. Czułam jak jego mięśnie się napinają podczas, gdy wypowiadałam ostatnie zdanie. Nie rozumiałam, ale machnęłam na to ręką.
Wówczas On opierał się nieopodal o ścianę i podsłuchiwał naszą rozmowę...
***
Vanessa
Siedziałam w bibliotece i uczyłam się na sprawdzian z chemii bo znowu go oblałam. Japierdole. Na co komu jakieś hydruty... hydraty. Jezu ja nawet tego wymówić nie potrafię. To będzie hit jak ja dwóję z tego dostanę. Nagle usłyszałam huk. Ktoś trzasnął drzwiami od biblioteki, więc od razu odwróciłam się. Stał tam Alan, który zdenerwowany zaczął się rozglądać i gorączkowo czegoś szukał. Odwróciłam się swoją stronę i nie zwracałam na niego uwagi, ale chwilę potem usłyszałam szuranie krzesła.
- Hej Van - powiedział. - jest sprawa. Bardzo mi na tym zależy, więc proszę za nim powiedz nie, pomóż mi.
Powiem szczerze. Zdziwiłam się, ale jeżeli potrzebuje pomocy, to ją ode mnie dostanie.
- No ok - westchnęłam - o co chodzi?
- Dzisiaj, jakieś 10 min temu usłyszałam rozmowę Amy i Mike'a - mruknął - powiedziała, że boi się wpuścić mnie do swojego życia.
- Dziwisz się jej? - odparłam - Zniszczyłeś jej życie w gimnazjum! - Niestety powiedziałam na tyle głośno, że naszej rozmowy Zaczęli się przysłuchiwać jacyś ludzie. - przez ciebie dwa tygodnie nie wychodziłam z domu i nic nie jadła - mówiąc to zauważyłam jak się smuć idź, a w jego oczach zobaczyłam smutek, ból i i... strach? - jeżeli chcesz ją odzyskać to musisz pokazać, że tobie na niej zależy, nie poddawać się i mieć cierpliwość.
- Dzięki Van - powiedział i odszedł. Ja za to muszę dalej liczyć chemię.
Amy
Po ciężkiej rozmowie z Mike'iem, udaliśmy się do klasy. Może dam mu szansę? Ale niech pokaże, że mu zależy. Bez zbędnych ceregieli usiadłam i czekałam, aż ta karuzela spierdolenia ruszy. Niespecjalnie słuchałam nauczyciela, lecz jedno zdanie przykuło moją uwagę.
- Będziemy mieli łączone zajęcia z klasą o rok wyżej, ponieważ liczba uczniów w naszej szkole się zwiększa - powiedziała nauczycielka od matmy.
W tej sekundzie do klasy weszła klasa złożona z koszykarzy i *kaszel*dziwek*kaszel* no i oczywiście nie kto inny - Alan. Od razu zaczął się rozglądać, a jego wzrok spoczął na mnie. Uśmiechnął się i usiadł koło mnie.
- Hej Amy - zaczął.
- Hej - powiedziałam z uśmiechem. Stwierdziłam, że dam mu drugą szansę.
Niestety czy stety naszą rozmowę przerwała nauczycielka. Nie mogłam w ogóle się skupić bo Alan ciągle mnie dźgał.
- Co ty robisz? - powiedziałam zirytowana.
- Nic - uśmiechnął się cwanie i powrócił do (udawania) słuchania interesującego wywodu matematyczki. Ja tylko prychnęłam i do końca lekcji patrzyłam przez okno.
Jak zwykle z zdechnięcia na tej lekcji uratował mnie mój przyjaciel - dzwonek. Pospiesznie zaczęłam się pakować, ale przez nieuwagę strąciłam długopis.
- Oh - rzuciłam i w tym samym czasie co Alan, schyliłam się po długopis. W końcu on okazał się szybszy. Zostając w tej pozycji patrzyliśmy sobie w oczy.
- To ja ten... no - zaczęłam nie przerywając kontaktu wzrokowego - już pójdę.
I jak powiedziałam, tak zrobiłam. Gdy byłam przy wyjściu coś albo ktoś zatrzymał mnie. Zanim zdążyłam jakoś zareagować Alan przytulił mnie. Byłam oszołomiona. Przez chwilę poczułam się jak z kamienia. W końcu oddałam przytulasa. Staliśmy tak dobre 5 minut. Zamknęłam oczy i nie wiem czemu, poczułam się... na swoim miejscu. W końcu delikatnie wysunęłam się z jego objęć i poszłam pod klasę.
- Odprowadzić cię? - zapytał Alan.
- Um.. jeśli to nie problem - uśmiechnęłam się co odwzajemnił.
Po drodze prowadziliśmy bezsensowną rozmowę na temat ulubionego smaku lodów. Gdy dotarliśmy do klasy, Alan powiedział mi, że do końca roku będziemy mięli razem lekcje. W duchu uśmiechnęłam się, bo widać, że się zmienił. Jakoś nie mogłam wzrokiem znaleźć Mike'a więc wysłałam mu wiadomość
Ja: Gdzie jesteś?
Przystojniaczek :* : Miałem ochotę na zajebiście dużą ilość czekolady. Nie miałem kasy, więc wziąłem twoją. Oczywiście nie oddam ci :*
Ja tylko westchnęłam. Spojrzałam na Alana, a ten zmarszczył brwi.
- Kto to jest „przystojniaczek"? - powiedział lustrując mnie wzrokiem.
- Mój chłopak - powiedziałam.
Akan spojrzał na mnie ze zdziwieniem, a potem zasmucił się. Nienawdzię jak się smuci.
- To był żart - zaśmiałem się. Widziałam, że smutek wyraźnie zszedł mu z twarzy. - a ty masz jakąś dziewczynę?
- Nie, ale jest taka jedna, za którą szalałem i szaleję. - powiedział takim dziwnym tonem. Zasmuciłam się, czyli nadal czuje coś do Doris, a ja byłam jego nagrodą pocieszenia. Na szczęście z tej niezręcznej sytuacji uratował mnie mój przyjaciel. Nie, nie Mike tylko dzwonek. Teraz mamy chemię co jest równoznaczne, że wreszcie zobaczę Van, bo zaszyła się w bibliotece. Razem z Alanem usiedliśmy w jednej z ostatnich ławek, a do klasy wparowała moja przyjaciółka.
- Panno Warrington, jak już pani stoi, zapraszam do odpowiedzi - powiedziała z tym swoim chytrym uśmiechem.
Pani zaczęła zadawać serię skomplikowanych pytań, ale gdy Van już sobie coś postanowi, to się przyłoży i odpowiedziała na prawie wszystkie pytania.
- No cóż, Warrington mogę zaproponować piątkę z minusem. - powiedziała ze zbolałą miną.
Vanessa podziękowała i zaczęła piszczeć, na co wstałam i ją przytuliłam. Cieszyłam się z jej sukcesów, tak samo jak ona z moich. Po chwili usiadłam.
- Mas czas dzisiaj wieczorem? - powiedział Alan.
- Um.. chyba tak - odpowiedziałam niepewnie.
- To świetnie, bo chcę cię gdzieś zabrać. - więcej nie powiedział, chociaż go torturowałam niemiłosiernie. Grzecznie wstałam i poszłam do domu z Van. Po drodze opowiedziałam jej co z Alanem i w ogóle. Vanessa powiedziała, że zadzwoni później i obgadamy sytuację, bo właśnie skręcała w uliczkę, gdzie stał jej dom. Właśnie zaczął padać deszcz, a ja zaczęłam prezklinać swój los. Musiałam iść dalej mimo wszystko. Wyglądałam jak przemoczony szczur. Po chwili obok mnie zatrzymało się auto, a szyba zaczęła się otwierać.
- Odwieźć cię do domu?
***
Hejka!
Z góry przepraszam za przerwę, ale wiecie oceny szkoła itp.
Ostatnia walka o stopnie.Macie jakieś pomysły na miejsce, w które Alan zabierzę Amy?
CZYTASZ
Chcę być Twoją
RomansaKiedyś było coś pomiędzy nimi. Miłość. Miłość potrafi również dzielić. Serca i osoby. Uczucie zostanie wystawione na próbę. Czy miłość powróci? „Od nienawiści do miłości"