Rozdział 4 😈

189 16 0
                                    


Wieczór minął nam w bardzo miłej atmosferze. Podniosłam się po telefon by sprawdzić godzinę było już grubo po 2.00 w nocy.

- Igor ja się będę zbierać.

- Jest późno może zostaniesz? A jutro cię odwiozę.

- Nie chcę robić ci kłopotu

- No co ty żaden problem. Chodź pokaże ci gdzie będziesz spała.- złapał mnie za rękę.

Wstaliśmy z kanapy i ruszyliśmy w stronę jakiegoś pokoju.

- To mój pokój rozgość się i śpij spokojnie.

-OK. A mam jeszcze pytanie czy mógłbyś mi pożyczyć koszulkę?

-Ta jasne weź sobie jakąś z szafy.

-Dziękuję. - uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił uśmiech i zniknął za drzwiami.

Otworzyłam szafę, wzięłam koszulkę. Moja uwagę przykło małe pudełko, które pod nią leżało. Wzięłam je do ręki i odkreciłam wieczko. W środku znajdował się zapas trawy.
Czyli pali. Stałam chwilę patrząc w pudełeczko, aż nagle usłyszałam głos, jego głos.

- Masz ochotę zapalić. - podszedł i wziął je ode mnie.

- Przepraszam nie powinna go brać, ale wypadło z koszulki. - jąkałam się delikatnie.

-Nic nie szkodzi. To co palimy?

Chłopak usiadł na łóżku i wyciągnął rękę w moją stronę. Złapałam ją nie pewnie, a on pociągnął mnie w swoją stronę. Oparłam się o jego klatkę piersiową a on zaczął skrecać używkę. Patrzyłam uważnie na jego ręce czułam się w tym momencie bezpieczna i spokojna. Już dawno się tak nie czułam.

- Gotowe.- wziął używkę do ust i odpalił. Wypuścił dym i podał mi jointa. Wzięłam go i powoli zaczęłam bliżać go do ust.

- Poczekaj!- szatyn wziął go ode mnie

- No co, teraz już nie mogę.

- Nie. Nie o to chodzi. - parsknał śmiechem - zapalimy go troszeczkę inaczej.

Spojrzałam na niego jak na dziwaka. Zaciągnął się i zbliżył do moich ust. Już wiedziałam o co chodzi. Uchyliłam wargi a on wpuścił do nich dym. Było naprawdę wspaniale. Zmieniliśmy się i ostatni buch przypadł na chłopaka. Wypuściłam dym a on nagle złączył nasze usta. Odwzajemniłam pocałunek. Lecz  przerwał nam dźwięk telefonu szatyna. Zdziwiłam się bo zamiast odebrać odrzucił połączenie i wrócił na łóżko. Spojrzałam na niego zdziwiona.

- No co tak patrzysz. - zaśmiał się i założył mi pasmo włosów za ucho.

- Nie odebrałeś?!

- A po co. Zajęty jestem czymś o wiele przyjemniejszym.

- A czym. - zaczęłam się z nim drażnić. Splotłam nasze ręce i bawiłam się jego palcami obrysowując tatuaże.

- Hym, pomyślmy. Spędzam czas z piękną dziewczyną, która chyba ma jakieś tajemnicze moce.

-  Chyba już Ci faza siadła bo gadasz takie  głupoty. Jakie moce?!

-  Takie, że mnie zaczarowałaś gdy spojrzałem w twoje oczy. Nie mogę przestać myśleć o tobie, twoich oczach, zapachu.

- Przestań - poczułam że się rumienię i schowałam twarz.

- Nie chowaj, jesteś jeszcze piękniejsza gdy się rumienisz.

Odwróciłam się w jego stronę, spojrzałam w oczy i pogłaskałam go po policzku.

- Dziękuję. Chyba jestem zmęczona. Może się położymy spać.
Szatyn pocałował mnie w policzek i ruszył w stronę drzwi.

- Igor...

- Hym. - odwrócił się i spojrzał zdziwiony.

- A może zostaniesz ze mną. To w końcu twój pokój.

- Jesteś pewna. - pomachałam twierdząco głową.

- ok. - chłopak położył się obok.

Czułam, że był trochę spięty tą sytuacją. Postanowiłam wziąć tą sprawę w swoje ręce. Przysunęłam się bliżej i przytuliłam się do jego ramienia. Spojrzał na mnie a ja wykorzystałam sytuację i załączyłam nasze usta.

- Dobranoc. - spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem, lecz po chwili sam mnie przytulił i zasnęliśmy.

Czas Zmian //ReToOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz