Cześć Kochani!
Dla tych, którzy czekali na nową część Czasu na wyczerpaniu, oto i ona. Zabłądzić nocą przed Wami. Nie bijcie... ; >
A jak tam "Układ"? Tobi i Michaś dalej kuszą czy jednak przerzuciliście się na przygody Julka?
Enjoy!
~~~~
Siedziałem w swoim starym pokoju i po raz kolejny rozglądałem się dookoła, chłonąc ten widok i rozkoszując się wspomnieniami. Dziesięć długich lat. Dziesięć lat ciągłego wracania tutaj, a ja wciąż miałem czasem problem z tym, żeby uwierzyć we własne szczęście. W życiu miałem zawsze pod górkę, dopóki pewnego pięknego dnia nie poznałem wspaniałych ludzi, którzy niemal na siłę wyprowadzili mnie na prostą i dali szansę na odrobinę względnej normalności. Ich podejście do życia sprawiło, że chciałem nad sobą pracować. To, co mi dali było nieporównywalne z niczym innym. Jednego dnia byłem wyrzutkiem, sprawiającym problemy dzieciakiem z ośrodka, a drugiego nagle miałem dom, rodzinę, swoje miejsce na ziemi. Wszystkie problemy nie zniknęły magicznie, ale powoli mogliśmy je rozwiązywać wspólnie. Ważne, że nigdy nie zostawałem z niczym sam. Moje myśli powoli uciekały w stronę mniej chcianych kierunków, ale na szczęście zostałem wyrwany z tego letargu.
– Marcel! – Usłyszałem wołanie Michała. Zajrzałem do pokoju, w którym siedział, a on skinął na mnie, żebym usiadł obok. Westchnąłem, ale wszedłem do pomieszczenia i usadowiłem się naprzeciwko niego. – Słuchaj... Ten Darek... To coś poważnego?
– Tak, tak myślę – zacząłem ostrożnie.
– A co z Danielem? – Padło pytanie, którego się bałem. Pochyliłem się i ukryłem twarz w dłoniach. Po dłuższej chwili podniosłem wzrok na mojego długoletniego wychowawcę, o którym już od dawna myślę, jak o ojcu.
– To skończone – rzuciłem krótko.
– Nie chcę się za bardzo wtrącać, bo to jest twoje życie, ale była z was taka dobrze dobrana para. – Michał zaczął ostrożnie.
– Wiem. Ja to wiem, ale już od jakiegoś czasu nam się nie układało. Nie mogliśmy się dogadać... – mówiłem coraz ciszej.
– Od śmierci Tobiasza – powiedział dobitnie mój wychowawca, a ja przełknąłem głośno ślinę i potrzebowałem chwili na uspokojenie się, zanim zaufałem sobie na tyle, żeby cokolwiek wypowiedzieć.
– Tak, masz rację – wyszeptałem przez wciąż ściśnięte gardło.
– Marcel... To się odbiło na nas wszystkich, ja to wiem, ale powiedz mi, co się stało? – Zatroskana mina Michała ścisnęła mnie porządnie za serce.
– On... To znaczy... Odsunęliśmy się od siebie. Wiesz... Ja naprawdę związałem się z Tobiaszem i dla mnie był jak ojciec. On był moim ojcem i już. Po... Po tym przestaliśmy z Danielem rozmawiać. On nigdy nie chciał rozmawiać, nie odpowiadał na pytania, nie chciał się przytulać, nie pozwalał się w ogóle dotknąć... Odsunął się, kiedy najbardziej go potrzebowałem. Nie mogłem tak dłużej. – Ostatnie zdanie wyszło jako jęk.
– Okej, spokojnie. Rozumiem. Po prostu chcę, żebyś był pewny tego, co robisz. Chcę, żebyś za jakiś czas, kładąc się wieczorem do łóżka, mógł przytulić się do kogoś i powiedzieć, że jesteś szczęśliwy i dobrze wybrałeś. Martwię się o ciebie, synek.
– Wiem. Dzięki, Michał. Po prostu wydaje mi się, że to widocznie tak musiało się skończyć.
– Marcel... Wiesz, że Daniel znał Tobiego na długo przed tobą, prawda? – Nie wiedziałem, do czego dąży, więc tylko skinąłem głową. – Oni byli ze sobą bardzo blisko. Tobiasz zastępował mu brata przez pewien czas i opiekował się nim po tym, jak jego dziewczyna się zabiła. Wiesz, że on to bardzo przeżył. Ze śmiercią Tobiego było tak samo. Marcyś, wiem, że go potrzebowałeś, ale musisz zrozumieć, że to był dla niego duży cios. Tak samo, jak dla ciebie. On po prostu przechodzi żałobę trochę inaczej. Myślę, że wycofał się tak, żeby znów nie wrócić do ćpania. To go chyba przerosło, wiesz?
– Przestań mieszać mi w głowie! – krzyknąłem zaskakując jego i samego siebie. – Przepraszam. To dla mnie po prostu za dużo. – Po raz kolejny ukryłem twarz w dłoniach i po chwili poczułem oplatające mnie ramiona. Wtuliłem się w mojego opiekuna i nie wiem, który już raz ostatnio, zacząłem płakać. Wszystko na około mnie przytłaczało. Nie wiem, jakim cudem Michał znajdował w sobie tyle siły, żeby samemu się z tym wszystkim trzymać i do tego pocieszać mnie. Naprawdę nie mam pojęcia.
– Już spokojnie, młody. Wszystkim nam go brakuje i jest nam ciężko. Wiem, że miałeś pod górkę i teraz, kiedy wszystko już szło dobrze, to nagle taki cios, ale takie jest życie. W razie czego, wiesz, gdzie jestem i zawsze możesz do mnie przyjść.
– Wiem. Nie mam pojęcia, jak ty sobie z tym radzisz. – Spojrzałem na niego z bliska. Dopiero teraz faktycznie zauważyłem, że widocznie się postarzał i nie wygląda już jak ten wesoły, energiczny typ, którego znałem. Wyglądał na... zmęczonego. Westchnął i uśmiechnął się smutno.
– Spędziłem z nim kupę lat. Znałem go bardzo długo. Mimo, że rozstaliśmy się dwa razy, to był miłością mojego życia. Wiem, że to zalatuje patosem, ale taka jest prawda. Nie oddałbym za nic tych lat, które z nim spędziłem. Czy mi go brakuje? Tęsknię za nim w każdej jednej cholernej sekundzie. Tylko, że nic nie mogę zrobić z tym, że go tu nie ma..., że w ogóle go nie ma. Ciężko jest zasypiać w naszym łóżku, kiedy nie ma go obok. Ciężko jest budzić się, jeść śniadanie i wychodzić, wiedząc, że wrócę do pustego domu i nie będę miał z kim tego wszystkiego dzielić. Swoje przeżyliśmy i tęsknię za nim cholernie, ale taka właśnie jest kolej rzeczy. Dwa razy uciekł z ramion śmierci. Teraz, cóż. Nie wyszło. – Po wysłuchaniu tego jeszcze długo nie mogłem poskładać wszystkich faktów.
– Michał... Nie wiem, co robić – powiedziałem w końcu szczerze, patrząc się na niego z nadzieją.
– Nie wiem, czy dam radę Ci pomóc. – Mimo tych słów uśmiechnął się zachęcająco.
– Byłem z Danielem ponad dziesięć lat, ale ten ostatni rok... Ja tak nie mogę. Kocham go, ale nie umiem tak żyć. Za to Darek... To naprawdę fajny facet. Jest przy mnie, kiedy tego potrzebuję. Jest kochany i ma fajne poczucie humoru. Naprawdę go lubię i może kiedyś będę w stanie powiedzieć, że go kocham.
– Gdyby Daniel cię przeprosił i zachowywał się tak, jak kiedyś, to co wtedy?
– Nie wiem. Nie wiem, czy umiałbym wybrać. Zresztą Michał, co to za gdybanie? To jest raczej mało prawdopodobne.
– Może tak, a może nie. Ten Darek jest pewnie naprawdę w porządku, ale wiedz, że Daniel cię kocha. Nawet ja jestem tego pewien. Szkoda po prostu, że po tylu latach nie postanowiliście tego zwyczajnie porządnie przepracować. Obaj na to zasługujecie – powiedział spokojnie mój opiekun.
– Michał... Nie chcę teraz o tym rozmawiać. Chcę tylko wiedzieć, czy będę mógł na ciebie liczyć, czegokolwiek nie wybiorę. – Spojrzałem na niego niemal błagalnie, a ten tylko westchnął i pokręcił zrezygnowany głową. Czułem, jak coś we mnie chce krzyczeć i przepraszać, i błagać go, żeby jednak zmienił zdanie, ale on tylko powiedział zmęczonym tonem, takim, jakim odpowiada się po raz setny dziecku, na to samo pytanie:
– Oczywiście, że zawsze będę stał za tobą murem. Marcel, do nędzy jasnej, zrozum, że jesteś moim synem. Walić wszystkie przepisy. Jesteś moim synem i koniec. Nie ważne czy zgadzam się z tobą, czy nie. Dla mnie zawsze będzie najważniejsze to, żebyś był szczęśliwy i będę zawsze gdzieś obok, kiedy tylko będziesz tego potrzebował. – Po tych słowach do oczu znów napłynęły mi łzy i zdołałem tylko wyszeptać ciche „dziękuję".
CZYTASZ
Zabłądzić nocą
RomanceCzas na wyczerpaniu część III Tobiasz i Michał przeżyli razem kilka ładnych lat. Przypadkiem udało im się nawet wychować syna lub przynajmniej pomóc mu wyjść na ludzi. Teraz, gdy jednego z nich zabrakło to właśnie Marcel musi nauczyć się żyć na włas...