- Wystarczy. - Wydusiłam z siebie, Liam chowa mnie w objęciu już ponad 15 sekund. To za długo jak na wrogów, uwolniłam się więc z uścisku patrząc w inny punkt niż jego jasne oczy, które oświetlało białe światło księżyca.
Rzuciłam w jego stronę krótkie "dziękuję" za uratowanie tyłka, a więc te jednorazowe podziękowania to granice mojego szacunku do niego. Na nic więcej nie zasłużył i wątpię, żeby miał okazję kiedykolwiek jeszcze mnie uratować z opresji. Przez miesiąc zamierzam umrzeć i nie pokazywać się światu.
Znajdowaliśmy się w moim pokoju, przyniósł mnie tutaj, ponieważ dosłownie przed chwilą jakiś typ się do mnie dobierał podczas imprezy, która miała być taka iście niezapomniana. Myśli, że pomaga mi swoją obecnością, która tak na prawdę jeszcze bardziej mnie przytłacza.
Na pewno wspominałam, że gardzę jego towarzystwem.
- Możesz już iść. - Powiedziałam, wskazując ręką na drzwi pokoju opuszczając wzrok.
- Nie tak szybko, zostanę jeszcze. - Stwierdził z cwaniackim uśmiechem na twarzy, którego tak bardzo nienawidzę. Zmarszyłam brwi i w milczeniu przyglądałam się jak wysoki brunet ściąga z siebie czarną bluzę. Co on do kurwy?...
No dobra.
Wyjdę na mało dojrzałą, ale...
Próbowałam ukryć zachwyt i tak, myślę, że udało mi się to jak zawodowej aktorce. Jego wyrzeźbione mięśnie brzucha przyciągnęły mój wzrok na dosłownie trzy sekundy, bo robiły wrażenie. Dostrzegł to od razu, uśmiechając się pod nosem. Narcyz jebany, oh nienawidzę go.
Kurwa, dlaczego on musi być aż tak idealny pod względem fizycznym... Szkoda, że jest psychopatą z dziwnymi nawykami np. bicia dziewczyn. Gdyby nie jego zjebany charakter, już dawno wylądowalibyśmy w łóżku.
Ale niestety - dla niego, stety - dla mnie, tak nie będzie, absolutnie nie.
Zacisnęłam pięści widząc, jak Liam wskakuje do mojego łóżka rozkładając się na białej pościeli pod którą przed chwilą leżałam.
No chyba kurwa nie.
- Pojebało cię? - Wybuchnęłam, podbiegając do niego z malowanymi wyrzutami na twarzy. - Chcę spać! - Pisnęłam trafiając w jego plecy poduszką. Zaśmiał się pod nosem posuwając się powoli w lewo zostawiając dla mnie zdecydowanie za mało miejsca.
Ktoś tu się chyba zapomina.
- To chodź. - Wymamrotał, nadal leżąc na brzuchu z zamkniętymi oczami.
- Prędzej zasnęłabym na podwórku niż obok ciebie. Idź stąd albo idę po Brayana! - Zagroziłam mu bratem, oh, zapewne bardzo się przestaszył bo nie ruszył nawet palcem u ręki. Nie mogąc dłużej wytrzymać rzuciłam się do drzwi które były...
Zamknięte...
- Że co kurwa?! - Krzyknęłam wpadając w furię, na co śpiący chłopak aż się skrzywił. - BRAYAN! - Wykrzyczałam, waląc rękami w białe drzwi pokoju.
- Nie ma go, poszedł ze swoją nową dziewczyną, oj. - Powiedział Liam odwracając się na plecy, patrzył na mnie uśmiechając się drwiąco.
Przecież Brayan właśnie skazał mnie na nieszczęsny koniec, Liam pobije mnie na śmierć. Czyżby to było zlecenie?
- Spierdalaj. - Rzuciłam w jego stronę, łapiąc się za czoło bardzo ciężko dysząc. - Zabije go, po prostu udusze...- Wymamrotałam sama do siebie, po czym ponownie spojrzałam na chłopaka leżącego w moim łóżku. - Nie będziesz tam spał. - Powiedziałam stanowczo, nakazując mu palcem wskazującym. - Zaskoczysz z balkonu. - Powiedziałam zachowując powagę. Tak, zeskoczy z drugiego piętra mojego wielkiego domu przy okazji łamiąc sobie nogi.
CZYTASZ
You trust me, please.
Teen FictionZoella i Liam. " - Mimo, że tak bardzo cię nienawidzę, to i tak ratuje ci życie. - Powiedział, odwracając się do mnie plecami. - Popierdolone. - Dodał, a ja szybko otarłam krew kapiącą z łuku brwiowego, krzywiąc się na jej widok. - Chociaż bardziej...