Co teraz będzie?

19 1 0
                                    

- Halo, Hef, budź się!

- C-co się dzieje?

Wczorajszej nocy zapewne Hefcia długo nie zapomni. Ale co to było? Mati znów powraca? To znaczy. vNarf? Oby nie. Wiktoria podniosła głowę, podparła się łokciami i spojrzała na Ananasa.

- Och, skarbie jesteś. - Wydukała.

- Nie wiem, czy taki skarbie. Wstawaj mazgajo i wytłumacz mi całą tą scenkę. - Krzyknął Ananas. Był bardzo zdenerwowany. Nigdy nie widziano go w takim stanie. Był ubrany w granatowe jeansy i zieloną, pogiętą bluzę, a jego wyraz twarzy mówił jedno - nienawidzę Cię Hefciu. Po wypowiedzianych słowach z ogromną siłą podniósł Hefcię i rzucił na łóżko.

- Co Ci jest? - Burknęła oburzona Hefcia.

- Hahahahah! Co mi jest? Co Tobie jest! Nie mam zamiaru być w związku małżeńskim z kimś, kto zdradza mnie na pierwszym, prywatnym spotkaniu. Nie dopuściłbym do tego gdybym wiedział, że jesteś do tego zdolna. Na ślubie mogłaś mi powiedzieć, że łatwo jest Cię uwieźć i szybko wpadasz nieznajomemu do łóżka, to przynajmniej bym się jeszcze zastanowił, czy brać cię za żonę. I daruj sobie te wyrazy przeprosin i łzy, które są pewnie fałszywe. Nie chcę Cię znać. Jutro składam papiery rozwodowe i będę się starał o bezwzględną władzę rodzicielską nad Darią. - Odchrząknął Wiktor i udał się w stronę drzwi.

- Zaczekaj! Nie możesz mi tego zrobić. Ja,ja cię kocham! - Krzyknęła Hefcia.

- Mogłaś o tym myśleć przed zabawą z Mateuszem. Żegnam. Jutro widzisz się ostatni raz z Sikorką. Nie zepsuj tego. - Odpowiedział i wyszedł z domu, trzaskając drzwi za sobą.

Po zamknięciu drzwi wejściowych, Wiktoria osunęła się na podłogę. Nie mogła uwierzyć w to, że Ananas chce wziąć z nią rozwód i zabrać jej córkę. Patrzała się przez długi czas w pustą ścianę, a łzy napływały jej do oczu. Nagle dostała sms.

Od: Nieznany

Jutro o 20:20 przy Koniczynowej, albo Twoja rodzinka zginie.

Koniczynowa. Ach tak! To przecież ulica Matiego. O co mogło chodzić nadawcy? Czy coś grozi jej lub jej rodzinie? Hef postanowiła, że spotka się tam. Nie wie z kim, nie wie po co, ale stawka jest duża. Wzięła ponownie telefon i odpisała.

Do: Nieznany

Przyjdę.

"Pójdę tam i mam nadzieję, że wszystko załatwię." - pomyślała Hefcia. A teraz znowu zaczęła płakać. Jej ukochany, jej najdroższy mąż chce wziąć z nią rozwód. A przecież wczoraj pisał, że ją kocha. Dwulicowy debil. Debil, którego kocha nad życie. Podniosła się, położyła i zasnęła.

Następnego dnia obudziły ją głośne, ciągłe pukania do drzwi. Oburzona Hef wstała, ubrała kapcie i poszła otworzyć drzwi. Ku jej zaskoczeniu, nikogo tam nie było, więc zamknęła drzwi i poszła zrobić sobie śniadanie. Przy wyjmowaniu z lodówki marmolady, pukania w drzwi znowu się zaczęły. Hef ponownie poszła otworzyć, ale nikogo tam nie było. Zamknęła drzwi na klucz i wróciła do kuchni. Nagle zadzwonił jej telefon. Przerażona Wiktoria podeszła i odebrała.

- Halo? - Spytała. Bez odpowiedzi, więc dziewczyna rozłączyła się. Nagle przez uchylone okno ktoś wrzucił kartkę. Serce hefci zabiło 100 razy mocniej. Podeszła, rozejrzała się po mieszkaniu - nikogo nie było. Podniosła kartkę, a tam było napisane "Koniczynowa 20:20, moc niespodzianek".



Lustereczko IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz