ᴛʜᴇ ᴅᴀʏ ᴛʜᴇ ꜱᴜɴ ʀɪꜱᴇꜱ

189 33 2
                                    


   ᴀᴜᴛᴏʀ: dzongdae
ᴅᴀᴛᴀ: 1609
ɢᴀᴛᴜɴᴇᴋ: ꜰʟᴜꜰꜰ + ʟɪɢʜᴛ!ᴀɴɢꜱᴛ

   ᴀᴜᴛᴏʀ: dzongdaeᴅᴀᴛᴀ: 1609ɢᴀᴛᴜɴᴇᴋ: ꜰʟᴜꜰꜰ + ʟɪɢʜᴛ!ᴀɴɢꜱᴛ

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Chanyeol i Baekhyun naprawdę lubili zachody słońca. Ten szczególny moment przed zmierzchem, kiedy słońce rozlewa na niebie feerię barw sprawiających, że wszystko jest trochę mniej smutne. Obaj starali się dzień w dzień zobaczyć ciepłe kolory, blaknące wraz ze znikaniem najjaśniejszej gwiazdy za widnokręgiem.

Czasami mówili sobie, że ich związek będzie trwał aż do wygaśnięcia słońca, a chwilę potem Chanyeol dorzucał: „Na szczęście codziennie gdzieś rodzi się nowe, dlatego będziemy zakochani wiecznie". Na twarzach chłopaków pojawiały się wtedy zawstydzone uśmiechy i zapadała względna cisza, poprzeplatana głośno i szybko bijącymi sercami.

― Kiedyś je dla ciebie capnę ― mówił Baekhyun, zakładając Chanyeolowi włosy za uszy.

― Każde? ― Wyższy osuwał się trochę na ławce, żeby oprzeć głowę na ramieniu niższego.

― Każdziuteńkie ― zapewniał, wpatrując się uważnie w żarzącą się kulę, która chowała się za budynkami.

Z biegiem czasu, każdy kolejny zachód słońca stawał się coraz bardziej bezbarwny, szablonowy i wyświechtany. Ciepłe pomarańcze, delikatne róże i fiolety rozlewające się po nieboskłonie nie robiły już na nich wrażenia, a każda kolejna próba dodania czegoś innego kończyła się kłótnią, nie całusami. Początkowo obserwacje dostarczały im masy frajdy, ale teraz robili to pod przymusem. Żaden z nich nie chciał już chwytać słońca dla drugiego, a i nawet wyśniona myśl o miłości tak niezłomnej, że przetrwa wszystkie zachody, zaczęła szarzeć i blaknąć, zmieniając się powoli w jedynie nieosiągalne marzenie.

Ciągle byli zakochani. Tak przynajmniej sobie wmawiali, kiedy spotykali się o zmierzchu w pustym, niezamieszkanym pokoiku w dormie. Ciągle byli zakochani, tylko teraz nie mieli czym wyrazić ich płomiennego uczucia. Może słońca przestały się po prostu rodzić?

☆.。.:*・°☆.。.:*・°☆.。.:*・ 

― Możesz dać mi złapać oddech? ― Baekhyun wyszarpał się z objęć Chanyeola. ― Nie wiem co ci się stało, ale to nie jest całowanie. Wpychasz mi język do buzi ― westchnął zrezygnowany.

― Przecież to na tym polega. Znowu masz problem ― odparł Chan, przyciągając swojego chyba-chłopaka za udo. ― Musimy się pośpieszyć, bo ostatnio Sehun zaczął tu węszyć.

― Aha. Na Mamanuca też będziemy chować się po schowkach na miotły, żeby okazać sobie czułość?

― Kto powiedział, że wtedy będziemy razem? ― Wyższy zmarszczył czoło i podniósł jedną brew, przekrzywiając głowę.

memories | pcy + bbhWhere stories live. Discover now