Ben szedł powoli w stronę swojego syna, patrząc w wizjery maski.
-Zdejmij tą maskę. Niepotrzebna ci.
-Jeśli ją zdejmę, czyją twarz zobaczysz?
Starszego Solo ścisnęło w sercu. On niegdyś odbył taką samą konwersację ze swoim ojcem. Jeden z nich wyszedł na przegraną.
-Twarz mojego syna.
Anakin Solo ściągnął straszliwą maskę potwora. Oczom Bena ukazały się czarne, falowane włosy sięgające za odstające uszy, jasna twarz i smutne, puste, ciemnobrązowe oczy. Twarz tak mocno przypominająca mu siebie sprzed lat.
-Twojego syna już nie ma. Był słaby i głupi jak jego ojciec, więc go zabiłem.
Czarnowłosy, choć teraz już z lekkimi przesmykami siwizny, zamyślił się. A gdyby potoczyć tą rozmowę inaczej? Tak jak wyobrażał sobie rozmowę z ojcem, przed laty...
-Nie. Nie jestem ani głupi, ani słaby. Władałem kiedyś całym Najwyższym Porządkiem. To ci nie wystarczy?
To zdanie stropiło Anakina. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Zamilkł. Ben podszedł bliżej.
-Twój brat, Luke i siostry zostali Jedi. Czemu ty dałeś się skusić ciemnej stronie? Ona cię zgubiła.
To prawda, Luke, Shmi i Leia zostali Jedi. Nie dali się skusić. Rey przepowiadała im bogatą przyszłość.
-Ciemna strona daje mi więcej możliwości.
-Nie. Po prostu jest łatwiejsza.
Teraz syn i ojciec patrzyli sobie w oczy, mierząc się spojrzeniami.
-Wróć do domu. Tęsknimy za tobą.
-Nie mogę.
-Możesz. Jestem twoim rodzicem, więc ci pozwalam. - Ben uśmiechnął się ciepło.
Anakin sięgnął po miecz świetlny, jedno ostrze, krwista czerwień. Wyciągnął rękojeść w stronę ojca.
-Pomożesz mi?
-Oczywiście. We wszystkim.
Starszy Solo czuł jego zamiary. Lekkim ruchem palców zaczął powoli wyciągać potrójne ostrze o błękitnym kolorze zza pasa. W momencie gdy ostrze jego syna się uruchomiło, sparował oba miecze z oszołamiającą prędkością.
-Nie rób tego, synu.
-Czyli jednak mój ojciec nie jest głupi.
Chłopak dezaktywował miecz, a wraz z nim jego ojciec. Padli sobie w objęcia. Po policzku Bena spłynęła pojedyncza łza. Czemu jego konfrontacja z ojcem nie mogła zakończyć się tak samo?
-Sokół już czeka. Lecimy do matki.
Oboje opuścili wielką stację bojową. Za nimi, została ona wysadzona przez nową Rebelię. Wszystko się ułożyło.
_
Ben wylądował gładko przed domem/bazą na D'Qar. Ze środka wybiegli Rey, Luke, Shmi i Leia junior.
Obaj mężczyźni wysiedli z statku. Cała rodzina Solo się przytuliła. Za Leią junior, szła dumnie Leia senior i Luke Skywalker. Również dołączyli się do uścisku.
Kiedy Leia i Luke chcieli samotnie porozmawiać z dziećmi, Ben razem z Rey zostali razem. Patrzeli sobie w oczy uśmiechając się ciepło do siebie nawzajem.
-Wszystko już w porządku, tak?
-Tak. Kocham cię, Rey.
-Ja ciebie też, Ben.
CZYTASZ
My Dark Side is you || Reylo
ФанфикA co by było gdyby?... Wyobraźcie sobie, że Rey zakochuje się w Kylo Renie. Ha, oczywiście niemożliwe. No chyba że...