16

1.2K 68 14
                                    

Ben szedł powoli w stronę swojego syna, patrząc w wizjery maski.

-Zdejmij tą maskę. Niepotrzebna ci.

-Jeśli ją zdejmę, czyją twarz zobaczysz?

Starszego Solo ścisnęło w sercu. On niegdyś odbył taką samą konwersację ze swoim ojcem. Jeden z nich wyszedł na przegraną.

-Twarz mojego syna. 

Anakin Solo ściągnął straszliwą maskę potwora. Oczom Bena ukazały się czarne, falowane włosy sięgające za odstające uszy, jasna twarz i smutne, puste, ciemnobrązowe oczy. Twarz tak mocno przypominająca mu siebie sprzed lat.

-Twojego syna już nie ma. Był słaby i głupi jak jego ojciec, więc go zabiłem.

Czarnowłosy, choć teraz już z lekkimi przesmykami siwizny, zamyślił się. A gdyby potoczyć tą rozmowę inaczej? Tak jak wyobrażał sobie rozmowę z ojcem, przed laty...

-Nie. Nie jestem ani głupi, ani słaby. Władałem kiedyś całym Najwyższym Porządkiem. To ci nie wystarczy?

To zdanie stropiło Anakina. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Zamilkł. Ben podszedł bliżej.

-Twój brat, Luke i siostry zostali Jedi. Czemu ty dałeś się skusić ciemnej stronie? Ona cię zgubiła.

To prawda, Luke, Shmi i Leia zostali Jedi. Nie dali się skusić. Rey przepowiadała im bogatą przyszłość.

-Ciemna strona daje mi więcej możliwości.

-Nie. Po prostu jest łatwiejsza.

Teraz syn i ojciec patrzyli sobie w oczy, mierząc się spojrzeniami.

-Wróć do domu. Tęsknimy za tobą.

-Nie mogę.

-Możesz. Jestem twoim rodzicem, więc ci pozwalam. - Ben uśmiechnął się ciepło.

Anakin sięgnął po miecz świetlny, jedno ostrze, krwista czerwień. Wyciągnął rękojeść w stronę ojca.

-Pomożesz mi?

-Oczywiście. We wszystkim.

Starszy Solo czuł jego zamiary. Lekkim ruchem palców zaczął powoli wyciągać potrójne ostrze o błękitnym kolorze zza pasa. W momencie gdy ostrze jego syna się uruchomiło, sparował oba miecze z oszołamiającą prędkością. 

-Nie rób tego, synu.

-Czyli jednak mój ojciec nie jest głupi.

Chłopak dezaktywował miecz, a wraz z nim jego ojciec. Padli sobie w objęcia. Po policzku Bena spłynęła pojedyncza łza. Czemu jego konfrontacja z ojcem nie mogła zakończyć się tak samo?

-Sokół już czeka. Lecimy do matki.

Oboje opuścili wielką stację bojową. Za nimi, została ona wysadzona przez nową Rebelię. Wszystko się ułożyło. 

_

Ben wylądował gładko przed domem/bazą na D'Qar. Ze środka wybiegli Rey, Luke, Shmi i Leia junior.

Obaj mężczyźni wysiedli z statku. Cała rodzina Solo się przytuliła. Za Leią junior, szła dumnie Leia senior i Luke Skywalker. Również dołączyli się do uścisku.

Kiedy Leia i Luke chcieli samotnie porozmawiać z dziećmi, Ben razem z Rey zostali razem. Patrzeli sobie w oczy uśmiechając się ciepło do siebie nawzajem.

-Wszystko już w porządku, tak?

-Tak. Kocham cię, Rey.

-Ja ciebie też, Ben.

My Dark Side is you || ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz