15

939 73 23
                                    

Kilkanaście godzin przed ślubem, Rey siedziała przy rozpalonym ognisku za domem, rozmawiając z duchami Anakina, Obi-Wana i Yody.

-Postąpiłaś wtedy bardzo nierozważnie. Rozumiemy, że wszystko działo się z powodu miłości, sam kiedyś postąpiłem tak samo i wiesz jak to się skończyło...

Rey wiedziała. Skywalkera też kiedyś zgubiła miłość do pewnej kobiety i przeszedł przez to na ciemną stronę.

-Ciemna strona zawsze już w tobie będzie. Zważać na to musisz. Bardziej podatna na pokusy się stałaś.

-Wiem, mistrzu Yoda, ale łatwo nie dam się skusić. - Skinęła głową.

-A co jeśli o twoich bliskich chodzić będzie? Jeśli młody Solo znowu w niebezpieczeństwie będzie, hmm? 

Dziewczyna spuściła głowę.

-No właśnie, Rey. Zwłaszcza po tym, jak ciemna strona jest i pozostanie w tobie. Naraziłaś się na wielkie niebezpieczeństwo! - skarcił ją Obi-Wan.

-Wiem, wiem. I bardzo mi przykro, ale...

-No dobrze, nie musisz się tłumaczyć - załagodził sprawę Anakin.

-Życzymy wszystkiego dobrego z okazji ślubu - wtrącił Kenobi.

-Niech Moc z wami będzie - dodał mistrz Yoda, a następnie zniknął, a wraz nim pozostali Jedi.

Dziewczyna wstała z ziemi. Była późna noc. Ben spał od dobrych kilku godzin, a ona w tym czasie rozmawiała z dawnymi Jedi. 

Udała się do byłej bazy Ruchu Oporu. Na palcach weszła do części mieszkalnej, omijając pokoje śpiących ludzi. Weszła do swojej kwatery. Ben spał odwrócony do ściany. Wsunęła się cicho obok niego i zasnęła.


Obudziła się kilka godzin przed uroczystością. Bena nie było już obok, pewnie przygotowywał się już. Zeszła powoli z łóżka, ścieląc je przy okazji. Poszła do łazienki, gdzie weszła pod prysznic, dokładnie myjąc całe ciało włącznie z włosami. Następnie wytarła się dokładnie ręcznikiem. Dzisiaj musiała wyglądać perfekcyjnie. Wysuszyła włosy.

Podeszła do lustra. Przez te trzy długie lata zmieniła się. Nie tylko pod względem psychicznym, ale także fizycznym. Wydoroślała. Tamta dziewczyna z Jakku, która wyczekiwała swojej rodziny, została na Ahch-To. I nigdy nie wróci. 

Dziewczyna założyła swój strój, niegdyś podarowany jej przez Leię Solo na spotkanie z Luke'm Skywalkerem. Gdyby nie to, że jej pierwsze ubranie pamiętające wydarzenia z Jakku zostało zniszczone razem z niszczycielem Najwyższego Porządku, zapewne by je ubrała. 

Rozczesała swoje długie, brązowe włosy. Wolała wystąpić dzisiaj w klasycznej fryzurze. Opuściła łazienkę. BB-8 postawił na stoliku w sypialni jej i Bena śniadanie.

-Dzięki, mały - powiedziała, posyłając mu ciepły uśmiech.

Objęła droida ramionami, przez chwilę trwając w uścisku. Łzy zaczęły spływać jej po twarzy.

-Tyle się zmieniło... Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie na Jakku? Uwolniłam cię wtedy z sieci Teedo... - Pogłaskała delikatnie go po kopułce, a ten zapikał coś w odpowiedzi. -Zawsze pozostaniesz moim przyjacielem.

Wstała, puszczając BB-8. 

-A teraz zmykaj. Poe pewnie cię potrzebuje.

Biało-pomarańczowy droid posłusznie wyjechał z pokoju Rey i Bena. Dziewczyna umyła twarz w łazience, ukrywając ślady łez. Po chwili, do kwatery wjechał R2-D2, a za nim weszła wesoła Rose.

-Cześć, Rey! Przyszłam, żeby pomóc ci założyć sukienkę ślubną. Leia mnie wysłała.

Po chwili, przyszła żona Bena Solo była gotowa do uroczystości. Specjalnie na tą okazję, sprowadzono dla niej suknię ślubną z Naboo, uszytą na podobieństwo starych królewskich ubrań na tę uroczystość. Identyczną miała kiedyś babcia Bena - Padme. 

-Dziękuję, Rose. 

-Chodź, wszystko zacznie się już za chwilę.

Obie opuściły pokój. Czarnowłosa pomogła pannie młodej wyjść z bazy, żeby nie poniszczyć sukienki. Poprowadziła ją na miejsce uroczystości. Wszyscy już tam czekali. Ben też. Tico udała się do jednej z pierwszych ławek ustawionych tu na polecenie Lei. Do Rey podeszła była żona Hana Solo.

-Kochanie, jestem taka szczęśliwa. - Objęła ją. 

-Ja też, pani generał.

-Możesz mówić mi ''mamo''.

Kenobi uśmiechnęła się.

-A, i jeszcze jedno, Rey. Do ślubu powinien prowadzić ojciec.

Brązowowłosa posmutniała.

-Ben wyznał, że widział w twoich myślach, jak brałaś za ojca Luke'a, niestety on udziela wam ślubu.

Rey pokiwała głową z wzrokiem wbitym w ziemię.

-A kogo jeszcze traktowałaś jak ojca?

Kenobi się zamyśliła.

-No... Hana.

Organa uśmiechnęła się tajemniczo, odchodząc do swojej ławki.

Przy dziewczynie pojawiły się cztery duchy. Po kolei: Yoda, Obi-Wan Kenobi, Anakin Skywalker i...

Han.

Han Solo.

Brązowowłosa zaniemówiła.

-Han?... - wyszeptała.

-Taa. Zawsze uważałem, że Moc to tylko denne bajeczki, ale pod koniec mojego życia, okazało się, że sam mam ją w sobie! Uwierzysz w to?

Przyszła żona Bena miała ochotę płakać i śmiać się w tym samym momencie.

-Chodź, idźmy już do mojego syna, bo doczekać się nie może.

Rey dziwnie czuła się idąc obok ducha, ale była równie szczęśliwa. Po doprowadzeniu jej na ołtarz, Han stanął w swej duchowej postaci obok żony.

-Jest szczęśliwa, prawda?

-Oczywiście, że tak. 

Spojrzała na swojego męża.

-Tęsknię za tobą.

-Wiem.

-A ty za mną nie? - uśmiechnęła się zaczepnie.

-Oczywiście, że tak. Kocham cię.

-Wiem.

Brakowało jej ich wspólnych sprzeczek, kłótni, pocałunków, nocy, uścisków, a co najważniejsze ich miłości. Ich rodziny. Kilka łez spłynęło jej po policzkach. To nie był naprawdę jej mąż. Gdyby wtedy jednak przeżył...


Kenobi spojrzała na swojego narzeczonego. Założył swój dawny czarny strój (dop. aut. taki jak miał w Ostatnim Jedi). Uśmiechał się w jej kierunku. Kenobi złapała go za ręce.

Skywalker odprawił im przysięgę. Na sam koniec, para młoda się pocałowała, a wszyscy bili brawo.

Wszystko skończyło się dobrze




Najprawdopodobniej

THE END (??)


My Dark Side is you || ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz