Peter kontratakuje.

4.5K 244 171
                                    

Nie mogła nic poradzić na to, że tak dobrze spało jej się w jego ramionach. Było jej ciepło i wygodnie, pomimo tego metalowego ramienia, a jego miarowy oddech uspokajał ją.

Nic więc dziwnego, że było jej nieco chłodno, kiedy obudziła się sama z pustym miejscem obok. Nie odkryła tego zresztą od razu. Dopiero macanie ręką i dokładne szukanie źródła jej dobrego humoru przyniosło następujące fakty. Otworzyła oczy, które dotąd były zamknięte. Jasne było, że musiał udać się na poranny trening, który jej (Na szczęście!) został odpuszczony. Cieszyła się, że nie musiała zrywać się o świcie, ale fakt, że była sama, jakoś skutecznie tłumił jej dobry humor.

Z markotną miną wygrzebała się z łóżka i nie fatygując się do swojego pokoju, żeby ubrać się w coś bardziej odpowiedniego, ruszyła do kuchni, czując, że głód zaraz wyżre jej dziurę w żołądku.
Nie zwracała uwagi na szopę na głowie oraz na to, że miała na sobie tylko majtki i jego bluzkę, która sięgała jej prawie połowy uda, bo była za duża. Lubiła w tym spać. Jeżeli już zostawała sama, to materiał koszulki skutecznie oddawał jego zapach.

Po drodze do kuchni, tak jak się spodziewała, nikogo nie spotkała. O tej porze zazwyczaj wszyscy byli zajęci.
Na wpół przytomna, bo jeszcze nie do końca rozbudzona, weszła do pomieszczenia i otworzyła lodówkę. Oparła się o drzwiczki i przeglądała jej zawartość, szukając czegoś dobrego do zjedzenia.
W końcu wyjęła jakiś jogurt, w duchu przeklinając się, że nie zrobiła zakupów.

Kiedy zamykała lodówkę, ktoś odezwał się nagle nazbyt radosnym głosem:

- Cześć, Alex!

Doznała zawału i szoku jednocześnie. Jogurt wypadł jej z ręki i, na jej nieszczęście, otworzył się, obryzgując jej gołe nogi białą papką. Wydała z siebie zduszony okrzyk, a widząc kto przed nią stoi, miała ochotę krzyknąć jeszcze raz.
Nie. To było niemożliwe. On nie mógł stać przed nią.

- Co tu robisz...? - wyjąkała i ledwo powstrzymała się od nazwania go dzieciakiem.

- Pan Stark mnie zaprosił! Super, nie? Nie mogłem się doczekać aż znowu przyjadę! Mamy jakąś nową misję?

Znowu się zaczyna. Wieczne, nieustające i chorobliwie irytujące, gadanie. Już miała mu odpowiedzieć, że nie, nie ma żadnej misji, więc może wracać i się tu więcej nie pojawiać, ale nie było jej to dane, bo w pomieszczeniu zjawił się ktoś jeszcze.

- O, jesteś Peter - zabrzmiał głos Tony'ego.

- Co tu robisz, młody? - kiedy usłyszała Sama, wiedziała, że poranny trening się skończył i oprócz Starka i Wilsona w kuchni pojawili się także Steve i Bucky.

- Pan Stark mnie zaprosił! - odpowiedział wyższym o oktawę głosem. Najwyraźniej ekscytowała go obecność tylu superbohaterów w jednym pomieszczeniu. Wyglądał jakby miał zemdleć...

- Uznałem, że przyda mu się małe szkolenie - wyjaśnił Tony.

- Znowu... - dopiero teraz zwrócili na nią uwagę. Oczywiście Barnes zauważył ją już wcześniej, a jego pytające i rozbawione jednocześnie spojrzenie, było wystarczającym dowodem na to, że nie ma pojęcia, co ona robi na środku kuchni, z szopą na głowie, w jego koszulce i do tego z jogurtem na nogach. Nie wspominając, że oprócz tej koszulki miała na sobie tylko majtki...

- Chyba się czymś ubrudziłaś - oznajmił Sam, przyglądając się jej nogom.

- Co ty nie powiesz? - warknęła.

- Mogłabyś się ubrać - stwierdził Stark, który już obrzucał srogim spojrzeniem wszystkich mężczyzn (i dzieciaka) w pomieszczeniu, dając im do zrozumienia, że jeżeli ich wzrok spocznie tam gdzie nie powinien, będą mieli przechlapane.

Avengers: Just loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz