Rozdział II

59 13 14
                                    

II

       Plecaki leżały tuż obok drzwi. Zawsze pusty róg miał wreszcie jakieś zastosowanie. Zegar powieszony nad biurkiem chwilę wcześniej wybił piętnastą. Alicja z Malwiną rozsiadły się na kanapie, a Kinga i Krystian spoczęli na fotelach. Można by rzec, że doceniali ten pokój. Możliwość spędzania w nim czasu i pełną swobodę, na ktorą pozwalali sobie wlaśnie tutaj. Jedynie nowicjuszka co jakiś czas wywracała oczami lub głośno wzdychała, aby podkreślić swoje zniecierpliwienie. Aniela jako jedyna nie rozpływała się na skórzanych meblach, krążąc po całym domu, pieczołowicie czegoś szukając.
          – Znieście nasze warzywka na dywan. – Jej głos wydobywający się z kuchni zagłuszył donośne tykanie zegara.
W pewnym momencie rudowłosa wpakowała się do pomieszczenia, grając na zwłokę, gdyż rzeczy praktycznie wypadały jej z rąk. Przyniosła pięć szklanek, butelkę wody oraz tekturowe
pudełeczko z chusteczkami. Krystian zerwał się na równe nogi, po czym wyręczył dziewczynę, zabierając od niej kolejno szklanice. Uśmiechnęła się, doceniając ten gest i skinęła głową na dywan, żeby właśnie tam je położyć, tuż obok doniczek.
          – To zaczynamy. – Cupnęła na ziemi, lustrując znajome twarze. Jako jedyna siedziała na podłodze. Splotła nogi po turecku, w międzyczasie zaczynając mówić – Kto na ochotnika?
          – Ja zacznę. – Niski głos wydobył się z ust Krystiana, właśnie wtedy wszystkie spojrzenia zawisły na jego twarzy. – Ranek minął dobrze, dopiero w szkole sprawy lekko skomplikowały się. Na trzeciej godzinie lekcyjnej myślałem, że nie wytrzymam. Moje mięśnie dosłownie pulsowały, czułem to. Nie mogłem skoncentrować się na tablicy, nie mogłem
najzwyczajniej w świecie przyswajać materiału. Z każdą minutą było coraz gorzej. Słowa nauczyciela zamieniły się w jeden wielki bełkot, niewiadomą. Ostatni raz czułem się tak, gdy jeszcze w podstawówce zachorowałem na grypę i nie byłem w stanie racjonalnie spojrzeć na świat, przez zmęczenie. Mało brakowało, a poryczałbym się z tej niemocy. – Przeczesał dłonią blond włosy, gdy jego głos zaczął się załamywać. – W sali matematycznej mam ławkę przy oknie, Zalewska rzadko spogląda na osoby siedzące w tej części sali, na moje szczęście. Wygrzebałem z plecaka pudełeczko – Beznamiętnie zerknął w róg pokoju i odszukał swój szkolny dobytek z logiem Adidasa –  i bez popicia łyknąłem podwójną dawkę. Gdy dzwonek zadzwonił, wszystko wróciło do normy, czułem się już normalnie. Ale nie potrafię żyć bez tabletek… Myśl, że przede mną kolejne cztery godziny, nie działała pokrzepiająco. Spieprzyłem. Jeszcze trochę i wychowawczyni pofatyguje się, aby wykręcić numer do moich dziadków. W końcu wagary to ostatnio mój konik.
          – Siedziałam dwie ławki dalej z Alicją, mogłeś dać znać, że coś jest nie tak – wypaliła Malwina, lekko zniesmaczona, choć w jej oczach widać było współczucie. – Mieliśmy sobie ufać.
          – Przejdźmy do rzeczy, do najciekawszej części dzisiejszego dnia. Krystian, papryczka czeka… – Kinga niemalże od razu odkleiła się plecami od oparcia fotela, ledwo wypowiadając ostatnie słowo. Najwyraźniej na ten moment czekała najbardziej. Wyznania w
obliczu kary to błaha sprawa. Nikt więcej nie skomentował. Towarzystwo chyba poczuło się dotknięte bezwzględnością małolaty. Chłopak zsunął się na dywan, pokracznie na nim siadając. Zgarnął doniczkę ze swoim imieniem. Bez niepotrzebnego marnowania czasu, zerwał jedną papryczkę i wpakował ją sobie do ust. Przy pierwszym chrupnięciu niemalże wszyscy odruchowo przymknęli oczy. Wszyscy, z wyjątkiem Krystiana, którego oczy zaszły łzami. Desperacko przegryzał warzywo, chrupało tak, jakby zajadał się marchewką lub soczystym jabłkiem. Zacisnął zęby, patrząc błagalnie na butelkę wody. Aniela nie siedziała długo bezczynnie. Od razu chwyciła
szklankę i napełniła ją cieczą praktycznie do pełna. Wręczyła szklaneczkę przyjacielowi, który jednym haustem wypił wszystko, łagodząc pieczenie. Jeszcze nigdy nie widziała go tak czerwonego,
rumieniec na rumieńcu. To ewidentnie rozbawiło Kingę, która nawet nie starała się ukryć prowokującego uśmieszku.

Papryczki (ZAWIESZONE)Where stories live. Discover now