²⁵ - ᴛʀy ᴛᴏ ᴇʀᴀꜱᴇ ᴍyꜱᴇʟꜰ ᴀɴᴅ ᴍᴀᴋᴇ ᴍᴇ yᴏᴜʀ ᴅᴏʟʟ

1.7K 243 103
                                    

↷ ꒰🍶꒱

↷ ꒰🍶꒱

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(❁)

— Dlaczego musimy tutaj siedzieć?
Nie możemy jechać do mnie? — Kihyun zaczynał być coraz bardziej zirytowany.

Nie przypuszczał, że Minhyuk wymyśli takie atrakcje na ich randke, ale gdyby tylko wiedział - nigdy by się na to nie zgodził.

Ponieważ młodszy ubzdurał sobie, że idealne zajęcie na randkę to karmienie kaczek.

Tak, kaczek.
Małych, obrzydliwych robaków ze skrzydłami.

Różowo-włosy ich nie lubił i za każdym razem, gdy widział z daleka te małe potworki, starał się je omijać lub zawracał w inną stronę.

— Oh Yunie ty dziadku. Jesteś taki niemożliwy —  Roześmiał się, ukazując równy rząd białych zębów oraz malutkie dołeczki schowane w kącikach policzków.

Gdyby ktoś mógł zapytać Kihyuna o ulubiony dźwięk, ten z pewnością wybrałby śmiech młodszego.

Był słodki i brzmiał tak szczerze.
Jak u małego dziecka.

Minhyuk zdawał się czerpać z życia pełnymi garściami i tego Kihyun zazdrościł mu całym sercem - że mógł czerpać radość z malutkich rzeczy, zaś świat Kihyuna był pełen szarości i czerni.

— Nie lubię kaczek. Czy my możemy już iść?

Starał się w jak najmilszy sposób przekazać mu, że chciałby stamtąd iść.

— Marudzisz Kihyunie. Dlaczego tak bardzo chcesz iść, co? — Odwrócił się od swojego wsześniejszego zajęcia i spojrzał w oczy Kihyuna.

Mimo, że był od Yoo wyższy o kilkanaście centymetrów, nie miał żadnego problemu z dopasowaniem swojego wzroku z tym starszego.

Im dłużej patrzyli sobie w oczy, tym bardziej zdawał sobie sprawę, że widzi w oczach Minhyuka malutkie iskierki. Małe, błyszczące iskierki, które nadawały mu wygląd jeszcze bardziej niewinnego, niż był w rzeczywistości.

Kihyun całkowicie stracił głowę dla tego roztrzepanego chłopaka z przerostem szczęścia. Nie wiedział jak to się stało. Wieszał jednak, że przepadł i to bezpowrotnie.

— Jest zimno, poza tym mówiłem ci, że nie lubię kaczek — Jakby nie wzruszony całkowicie na jego słowa Minhyuk chwycił wolną ręką tę Kihyuna i zlączył ze sobą razem, chowając je do kieszeni swojej kurtki.

— Lepiej Kihyunie? — Zapytał, uśmiechając się niewinnie.

— Ta.. ta... tak — Czuł, że zaczyna się rumienić. Przez ten mały gest jego umysł zaczął płatać mu figle.

Wiedział, że Minhyuk chciał być po prostu miły w swoim czynie, jednak psotne myśli podsuwały mu całkiem inne scenariusze.

— Jesteś taki uroczy, kiedy się denerwujesz Kihyunie

— Nie jestem uroczy, ani trochę — Starał się brzmieć poważnie i groźnie jednak nie wychodziło mu to.
Widząc szeroki uśmiech swojego towarzysza, Kihyun nie mógł zrobić nic innego, niż samemu również się uśmiechnąć.

Obecność Minhyuka wpływała na niego dobrze i uspokajająco. Spędzając z nim czas czuł się tak, jak kiedyś przez wypadkiem. Był szczęśliwy i miał chęci do życia.
Codziennie rano wstawał z nową nadzieją dla siebie i świadomością, że czeka na niego poranny sms od młodszego. To było takie jego małe przyzwyczajenie, że pisał zawsze kiedy Yoo wstawał i szedł spać. Jakby czytał mu w myślach i znał każde jego ruchy. Jakby był jego drugą połową.
Tą brakującą połową, której od dawna szukał Kihyun.

— Dla mnie jesteś uroczy. Wyglądasz jak malutki chomiczek o włosach koloru gumy balonowej. Jesteś też malutki i bezbronny. Potrzebujesz opieki Kihyunie. Jesteś jak malutkie bobo.

— Mam dwadzieścia jeden lat Minhyuk, nie jestem mały — Burknął, mrużąc czoło i wydymając usta do przodu.

— Widzisz? Nawet teraz zachowujesz się jak dziecko — Już chciał zaprotestować, niestety nie zdążył, ponieważ Minhyuk pochylał się w jego stronę, by sekundę później złączyć ich usta w delikatnym pocałunku.

Kihyun czuł się właśnie, jakby stał na łące pełnej pięknych stokrotek, które dla niego poruszały się z gracją w rytmie wiatru.

Nie przeszkadzało mu, że znajduje się w otoczeniu kaczek, na zimnym powietrzu. Liczyła się dla niego ta chwila. On i Minhyuk na środku parku w zimowej scenerii, niczym z najpiękniejszej baśni.

Kiedy przerwał pocałunek, Kihyun wydał z siebie pomruk niezadowolenia. Według niego ta chwila trwała zdecydowanie zbyt krótko.

— Nawet nie wiesz jak długo czekałem na tą chwilę Kihyunie. Od naszego spotkania w galerii, moje myśli cały czas krążyły wokół ciebie. Jak to możliwe, że taki malutki człowieczek jak ty może narobić aż tak wielkiego rabanu?

— Nie mam pojęcia. My niziołki już tak mamy — Odparł, wzruszając ramionami.

Nie musiał zbyt długo czekać na to,
by usta Minhyuka znowu znalazły drogę do tych jego.

likey | y.kh + l.mhOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz