⇢ 20 ⇠

2.1K 173 38
                                    

(A/N: Mam nadzieję, że nie zepsułam za bardzo. Na końcu rozdziału następna notka :) )

LAUREN POV.

- Czego ode mnie chcesz?! - krzyknął przerażony chłopak.

- Ja? A może czego TY chcesz Austin? - spytałam z udawanym zaciekawieniem - Camila Cabello, mówi ci to coś?

- Tak! Wiem gdzie mieszka, mogę ci powiedzieć tylko mnie wypuść! - zaczął dosłownie wyć, miotając się na krześle. Węzły na jego nogach i rękach były na tyle mocne, że miał zerowe szanse na ucieczkę. Poprawiłam białą maskę przejeżdżając szpilką po skórze jego ręki. Pochyliłam się nad nim.

- Proszę, proszę... - zachichotałam - Niepotrzebny mi jej adres, bo i tak go już znam, a tu chodzi o coś całkiem innego. Uprzedzając twoje pytania, chcę żebyś się od niej odczepił, nic więcej Austin. To nie może być takie trudne, prawda? - cała powierzchnia metalowej igły w ciągu milisekundy znalazła się pod skórą nastolatka. Jego krzyk był jedyną słyszalną rzeczą w białym pokoju - To jak będzie? Hmm?

- P-przestań błagam! - łzy zaczęły opuszczać jego oczy.

- To tylko igła - wyciągnęłam ją jednym sprawnym ruchem - Nie bądź cipa - uderzyłam go w tył głowy - Wracając, czego chciałeś od Cabello?

- Nic przysięgam! - stanęłam za białym stołem, na którym z hukiem wylądowała moja pięść. Dźwięk odbił się od ścian, wracając do moich uszu. Spojrzałam w jego oczy, był przerażony.

Założenie czarnych soczewek było dobrym pomysłem.

- Prawda Mahone! - ani drgnął - Teraz! - dodałam jeszcze głośniej.

- Okej! Okej! Już mówię - odpaliłam nagrywanie w telefonie, kamera skierowana była idealnie na jego twarz - Możesz... to wyłączyć?

- To nie koncert życzeń, mów co masz mówić.. Chyba, że znowu masz ochotę popić benzyny? - wskazałam na stojący w rogu kanister i położoną na nim szmatkę, która trzy godziny temu była na jego ustach - Zacznij od słów "Ja, Austin Mahone".

Chłopak przełknął głośniej ślinę wgapiając się w obiektyw.

- Ja... A-austin Mahone, chciałem wykorzystać Camilę Cabello.. P-proszę wy-puść mn-nie już - wyłkał, opuszczając głowę. Wyłączyłam urządzenie.

Zaczęło się we mnie gotować, ale co miałam na to poradzić? On chciał wykorzystać Camz. Moją Camz. Złapałam za nóżkę od krzesła sprawnie wywracając je do tyłu.

- Co robisz?! Powiedziałem wszystko! Wypuść mnie!

- A czy JA powiedziałam, że cie po tym puszczę? - zaśmiałam się podnosząc kanister - Jeszcze sobie popływasz Mahone.

- N-nie! Pr-o-oszę - jego policzki były dosłownie mokre, zaczął miotać się na strony szukając ucieczki, co oczywiście zakończyło się niepowodzeniem.

Szarawa szmatka pokryła całą jego twarz. Odkręciłam kanister, zlewając na niego resztki benzyny, która w nim pozostała. Było jej tam tylko tyle, że ledwo się zachłysnął.

Szkoda.

Podniosłam szmatkę, rzucając ją za siebie. Ustawiłam krzesło do pionu i wróciłam do stołu. Oparłam się o niego rękoma, patrząc w stronę półprzytomnego Austina.

- Masz mi coś jeszcze do powiedzenia? - spytałam chłodno.

- N-nie.. - mruknął pod nosem.

- Jesteś pewny?! - dodałam ostrzej.

- Tak! J-jestem pe-wny.

- To dobrze, tyle potrzebowałam - podniosłam strzykawkę wbijając ją w górę szklanej buteleczki. Nabrałam zawartości i podeszłam do chłopaka - Teraz się trochę zdrzemniesz - zaczął się we mnie wgapiać - No co? - klepnęłam go w policzek, uśmiechając się, czego nie mógł niestety zobaczyć - Uspokój się, mogę cię pocieszyć, bo na jakieś sześćdziesiąt procent nie zaliczysz po tym zgona... No rozchmurz się chłopcze - złapałam go za policzek ciągnąc delikatnie, przy tym śmiejąc się. Igła zanurzyła się pod skórę nastolatka. Szybko wpuściłam przezroczystą substancję do jego krwiobiegu.

- Dobranoc księżniczko - jeszcze raz klepnęłam go w policzek i następnie opuściłam pomieszczenie.

Zdjęłam białą maskę, rękawiczki i soczewki. Przetarłam parę razy oczy.

- Jak tam śpiąca królewna? - spytała moja koleżanka Kehlani, odwracając się na skórzanym fotelu. Westchnęłam głęboko i zarzuciłam kurtkę na ramiona. Zaczęłam kierować się w stronę drzwi.

- Cudownie, daj mu się przespać z dziesięć minut i wyrzuć go do jakiegoś rowu z trzy kilometry stąd - zaśmiałam się stojąc przy przejściu. Odwróciłam głowę w taki sposób, że widziała tylko mój profil - I dzięki za udostępnienie tego miejsca... Jeszcze raz.

- Nie ma sprawy siostro, po tym jak odeszłaś obiecałam ci, że możesz z tego korzystać, kiedy tylko dusza zapragnie.

- Dobra, ale nie wspominaj Davidowi, że tu byłam - na mojej twarzy pojawił się półuśmiech.

- Nie ma sprawy Laur.

Mam nadzieję, że teraz ten dupek zostawi Camzi w spokoju, a jeżeli będzie na tyle głupi, żeby znowu czegoś próbować...

Zginie.

____________________________________

A/N: Szykuję się do następnych dwóch FF o Camren. Będą o podobnej tematyce, jedno z nich będzie G!P, a drugie GxG. Jak odnajdę swoją swobodę pisania, to zaczną się pojawiać pierwsze rozdziały. Teraz zależy mi na zakończeniu "ERROR" >.<

Miłego dnia :)

eRRoR • camren smsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz