Kobiety usiadły na białej skórzanej kanapie w salonie Jauregui, która była... Poddenerwowana. Nigdy nie czuła tego rodzaju emocji i to było dla niej nowe, co jeszcze bardziej ją stresowało.
- M-mów - wydusiła z siebie młodsza.
- Więc zacznijmy od tego, że poznałam twoją matkę w klubie, sprzedała mi trochę trawy... Potem spotkała mnie drugi raz, trzeci, czwarty i w końcu byłam w stanie zapytać o jej numer, zaczęłyśmy się spotykać. Sinuhe była cudowną osobą, mimo jej zajęcia, w które potem mnie wciągnęła. Zaczęłam spłacać jej długi, których narobiła sobie u swojego bossa. Gdy już wszystko zaczęło wychodzić na prostą poprosiłam ją żebyśmy z tym skończyły. Powiedziała mi wtedy pierwszy raz, że mnie kocha i zrobi to dla mnie jak urodzi, wtedy była z tobą w ciąży... Parę dni po tym jak urodziła została zastrzelona przez jakiś gangsterów z paczki za to że poszła do bossa i nawtykała mu, przy tym mówiąc że odchodzi. Wiesz co jest najgorsze?
- C-c-co?
- To, że to moja wina. Gdybym jej nie namówiła do tego to dalej byłaby tu... Miałabyś matkę, może nieidealną, ale byś miała, nie musiałabyś dorastać z ciotką. Tak bardzo cię przepraszam Cami - po policzkach Jauregui spłynęły łzy.
- T-to nie twoja wina Lauren, ona sama się w to wplątała... Ale gdyby nie umarła... Nie byłabym tu teraz z tobą - Cabello umieściła swoją dłoń na policzku partnerki - Kocham cię Lauren..
- Ja c-ciebie też Cami... - starsza przytuliła dziewczynę ocierając swoje łzy..
Fałszywe łzy?
____________________________
A/N: Fałszywe? Następne poczynania Jauregui mogą zmienić obraz sytuacji 👀
Miłego wszystkim! ❤️
Wattpad postanowił się popsuć na 40 minut :)
CZYTASZ
eRRoR • camren sms
Fanfiction| 18:23 | nieznany ➸ Cześć nieznajoma. | 18:23 | nieznany ➸ Bolało jak spadłaś z nieba? © 2018 Camren SMS Fanfiction