tak ciężko powiedzieć sobie, że ciebie już nie ma;

67 12 2
                                    

"Nie chcę iść, ale czas powiedzieć "żegnaj"
więc trzymaj mnie, ponieważ to będzie nasz ostatni raz"  

Drzwi do jej pokoju otworzyły się powoli, tworząc delikatny powiew wiatru w pomieszczeniu. 

 – Gotowa? – zapytał brunet z wyraźną troską.

Jednak nie uzyskał odpowiedzi. Do jego uszu dotarła jedynie ogłuszająca zmysły cisza, w której potrafił usłyszeć nawet własne bicie serca. I gdyby nie widział przed sobą drobnej brunetki stojącej na przeciw lustra z głową spuszczoną w dół, mógłby przysiąc, że nie było tu oprócz niego żadnej żywej duszy.

Stała do niego tyłem, ubrana w czarną, zwiewną sukienkę, którą on sam wraz z Ethan'em podarowali jej na osiemnaste urodziny. A raczej, którą dał jej Ethan, bo on tylko pomógł mu w wyborze, gdyż jego przyjaciel nie mógł pochwalić się odpowiednim wyczuciem stylu. Uśmiechnął się pod nosem na samo wspomnienie jego osoby.

Podszedł bliżej o kilka kroków, stając tuż za plecami dziewczyny, która wciąż nie była świadoma obecności chłopaka. Wydawała się być myślami w innym świecie, w którym zdawała się zatracić bez opamiętania, tracąc wszelki kontakt z rzeczywistością.

Zajrzał jej przez ramię i dostrzegł drewnianą ramkę, którą mocno trzymała w prawej dłoni, jakby bała się, że zaraz straci i ją. Zdjęcie w środku było dość stare, o czym świadczyły lekko wyblakłe kolory i ledwie widoczne pogięcia w niektórych miejscach, co oznaczało, że musiała wyjmować je dość często. Następnie przeniósł wzrok na jej lewą rękę, której dłoń zaciskała się w pięść wystarczająco mocno, by kostki zbielały. Najwidoczniej chroniła w ten sposób naszyjnik, z którym się nie rozstawała od momentu, w którym go otrzymała. Doskonale wiedział jak wygląda, bo w tym również pomagał przyjacielowi.

Dotknął delikatnie opuszkami palców jej ramienia, nie chcąc jej wystraszyć, co i tak mu się nie udało. Dziewczyna podskoczyła w miejscu, upuszczając ramkę prosto na panele tuż u swoich bosych stóp. Do ich uszu doszedł jeszcze dźwięk tłuczonego szkła, a po nim znów nastała cisza, która była nie tyle uciążliwa, co przytłaczająca i przygnębiająca. Jakby wszystkie negatywne uczucia wyparowały i unosiły się w przestrzeni pomiędzy nimi, wprowadzając ich umysły w stan melancholii i smutku.

Uniosła głowę, żeby spojrzeć w lustro, ale dostrzegając w jego odbiciu kogoś jeszcze, odwróciła się w kierunku gościa. W jej spojrzeniu przez pierwszych kilka chwil można było dostrzec przerażenie, wywołane dość niespodziewanym i nagłym wyrwaniem jej ze stanu zamyślenia. Przelotnie popatrzyła w ciemnobrązowe oczy znajomego, które w tym momencie nie wyrażały nic oprócz współczucia, którego ona tak bardzo chciała za wszelką cenę uniknąć. 

Szybko odwróciła wzrok, spuszczając głowę i kucając, chcąc jak najszybciej pozbierać potłuczone przed chwilą odłamki szkła.

– Wystraszyłeś mnie, Cal – mruknęła pod nosem cicho, licząc, że jej nie usłyszy– Au – syknęła, kiedy niewielki odłamek skaleczył ją w dłoń, powodując niewielkie krwawienie

– Zostaw to – rozkazał brunetce, gdy ta ponownie zabrała się za sprzątanie – Jeszcze zranisz się mocniej. 

Posłusznie cofnęła ręce i wstała, kierując się do biurka w celu sprawdzenia godziny, po drodze omijając ostrożnie niezebrane jeszcze kawałki. Calum tylko dokładnie obserwował wszystkie jej poczynania, jakby bał się, że w każdej chwili coś może się jej stać. Ona, widząc to, posłała mu tylko jeden krótki uśmiech, chcąc zapewnić go, że wszystko jest jak najlepiej.

– W porządku? – zapytał chyba bardziej siebie niż ją – I proszę cię, szczerze.

"I kiedy za każdym razem zapytasz będę udawał że wszystko dobrze"

fleeting like cigarette smoke;Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz