Część 5 - George!!!

311 20 1
                                    


Gdy się ocknełam leżałam pod drzewem. Gdy szerzej otworzylam oczy dostrzegłam wpatrujace się we mnie czarne oczy należące do wysokiego azjaty. Rozpoznałam w nim Minho, chłopaka, który pierwszego dnia wspinał sie po murze i z tego co wiedziałam został Zwiadowcą.
-Jesteś Minho, tak?
-Mhm...
-Co się stało?
-Zderzyłaś się ze mną i zemdlałaś, wiec przyniosłem cię tutaj.
-Dzięki. Powiesz mi co jest za murami?
-Może kiedyś.-odpowiedział po czym sie uśmiechnął. Nagle usłyszeliśmy nieludzkie krzyki dobiegajace spod muru. Spojrzelismy na siebie znączaco i czym predzej pobiegliśmy w miejsce, z którego wydobywał się hałas.
***
George wyglądał okropnie. Wił się na ziemi, mieśnie miał tak napiete, jakby skamienial w jednej pozycji, skurczone i twarde.Oczy wylazily mu z orbit, wargi zacisnal w blada kreske, a skora jego twarzy sprawiala wrazenie, jakby zostala zdarta, ugotowana i przyszyta z powrotem. Widac bylo ze targa nim niewyobtazalny bol, a z jego ust wydobywaly sie ostre, wsciekle brzmiace jeki.
-Co mu do jasnej cholery jest?!-krzyknelam. Odpowiedzial mi Michael, inny Biegacz ktorego nie znalam za dobrze.
-Juz wam mowilem. Eksplorowalismy labirynt. Georgie zawsze wyrywal sie do przodu. Uslyszalem dziwny halas, jakby jakiejś maszyny, a potem on wrzasnal. Ledwo mi sie udalo przywlec go tu z powrotem.
-Nie chcialem, zeby pozostali go zobaczyli. Zeby sie przerazili. Dlatego cie nie zawolalem.- chlopak tlumaczył sie wyraznie wscieklemu Nickowi.
-Coz, teraz raczej juz tego nie unikniemy. Ale czemu przed chwila waliles go w twarz? Wiesz, to moj kumpel. Potrzebuje opieki medycznej, a nie lania od jakiegos wkurzonego frajera.
-Probowal mnie ugrysc, niech to szlag!-Tym razem to Alby byl wsciekly.
-Chlopaki, wylaksujciez powiedzial Newt stajac miedzy nimi.-Zastanowmy sie. Co robimy?
-Użądliło mnie!!!-wrzasnal niedpodziewanie George.
-Wyniesmy go na srodek Strefy i zwolajmy wszystkich. Zobaczymy, moze ktos bedzie wiedzi, co robic.
***
Gdy wszyscy zostali zawolani, zebralismy sie wkolo nad Georgem.
-Co my z nim zrobimy?-zapytal ktos z tlumu.
-Wsrod zapasow zywnosci ktore nam co tydzien dostarczaja, zawsze zanajduje sie cos dziwnego. To ustrojstwo zawsze jest w worku z napisem DRSZCZ. Wyglada jak strzykawka i jest podpisane:serum. Uzalem ze to pomylka, ze ktos wlozyl ja tam przez przypadek czy cos. Wyrzucam je zawsze z resztkami. Dzisiaj z kielabsa ktora jedlismy na obiad.
-Wyrzuciles to? Nic nikomu nie mowiac? Nic dziwnego, ze tak lubisz gotowac. Jestes za glupi, zeby sie zajmowac czymkolwiek innym!-wrzasnal Nick na Siggiego, lapiac go za koszule i przyciagajac do siebie.
-Jesli to sprawi, ze poczujesz sie madrzejszy. Tak czy owak teraz ci o tym mowie, nie? Wylaksuj.
-Gdzie wywaliles ten sprzet?-zapytalam.-
-Zaraz wroce.-Patelniak ruszyl truchtem w strone kuchni.
***
Gdy kucharz przyniosl walec, wzial go od niego Newt i ukleknal nad Georgiem, ktoremu zdarzylo sie pogorszyc.
-Czy ktos wie, jak to zrobic? Gdzie go ukluc?
-Gdziekolwiek!-krzyknal Nick.-Po prostu pospiesz sie i to zrob!
Newt wbil igle w ramie chorego chlopaka i osunal sie kilka krokow jak inni, w tym ja. Uplynela dluga chwila, gdy nagle stalo sie cos czego nie zapomne do konca zycia, chyba ze znow wymarza mi pamiec. Powietrze rozdarl nieludzki ryk. George zerwal sie na rowne nogi. Twarz mial wykrzywiana w grymasie, jakby kazdy oddech sprawial mu okropny bol.
-To byl Boldozerca! Cholerny Boldozerca! Zabija nas wszystkich!-chlopak mowil to jakby bylo to wyuczona na pamiec formulka.
Nagle podbiegl do Zacka, Budola, ktory stal najblizej niego o zaczal go tluc pieciami i probowal wydrapac mu oczy. To byl koszmar. Probowalismy interweniowac, ale zatrzymal go dopiero Alby, ktory wbil Georgowi w kark prowizoryczna wlocznie. Chlopak zadrgal, jeknal, po czym znieruchomial. Na ziemi i kamieniach rozla ciemna plama jego krwi.
***
-Wszyscy za 10 minut do Bazy! Organizujemy, cholera, zebranie, na ktorym wytlumaczycie nam wszystkim co jest za murami!-wrzasnal Nick zwracajac sie do Zwiadowcow.-Rosie- ty idziesz ze mna.
W drodze do Bazy Nick wyjasnil mi, ze trzeba ustawic krzesla, oraz ze dziwny Njubi(ang.newbie-nowy) poszedl siedziec do Ciapy, malej klitki na tylach Bazy,poniewaz wyszedl za mury, co bylo dozwolone tylko biegaczom i osobom ze specjalnym pozwoleniem od przywodcy. Mial tam zostac przez co najmniej najblizsze 2 tygodnie. Jednak trapilo mnie, co Nick chcial mi wczesniej powiedziec.
***
*zebranie*
Prawie wszyscy Streferzy siedzieli na krzeslach(oprocz Grabarzy, ktorzy uprzatali zwloki), nadal wstrzasnieci po wydarzeniach z przed 10 minut. Zwiadowcy siedzieli naprzciwko nas na obalonych pniach drzew, tak by kazdy mogl ich widziec. Czekalismy na Nicka, ktory lada chwila mial przyjsc.
-Co to do cholery bylo?-zapytal Nick wchodzac do pokoju.- Wytlumaczcie nam co jest za murami.
-Labirynt, stary.-odparl przywodca Zwiadowcow, Newt.- A o Boldozercach dowiedzielismy sie zanim weszlismy do Labiryntu. Jim znalazl okienko pod bluszczem i czasem kolo niego przechodza. Sa wielkie, obslizgle, a ich cialo jest pokryte roznymi narzedziami tortur.
-Wiec jutro rano robimy wycieczke i zaprowadzicie mnie i kilka innych osob do tego waszego okna. Jesli to co mowicie jest prawda, zabierzemy tam tez innych.

Hejka!

Tym razem mniejszy odstep czasu miedzy nextami. Mam nadzieje, ze spodoba wam sie ta czesc, zaglosujecie na nia i dacie komentarz.


Rozdzial zostal sprawdzony przez majkkk za co bardzo ci dziekuje💕

EDIT:Nastepna czesc bedzie jak bedzie 10 gwiazdek🌟

The Maze Of Love//Minho [Zawieszona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz