• 8 •

117 7 0
                                    

Song: Maroon 5- Animals

•HARRY'S POV•
Okej, wiem że to nieodpowiedzialne zmieniać plan tak nagle ale nie mam wyjścia.
-Jas, pilna zmiana planów, nie mogę go tu uśpić, ludzie będą coś podejrzewać.
-Cholera o czym ty mówisz?
-Zobaczą jak wynoszę nieprzytomnego dzieciaka kurwa wiesz jak bardzo sie narażamy?
-Więc co masz zamiar zrobić Panie "zmieniam plan jak naboje w swoim gnacie"?
-Użyje mojego uroku osobistego
-Oh kurwa żartujesz prawda? Samym urokiem nie zmusisz go by wsiadł z tobą do samochodu?
-Zobaczymy- przewróciłem oczami po czym spojrzałem na Louisa. Wepchnąłem szmatkę głębiej w kieszeń spodni i potarłem dłonią jego plecy.
-Czujesz sie lepiej? Możemy wyjść na świeże powietrze
-Uh nie chce odrywać Pana od obowiązków, to ważne przyjęcie, mogę pójść sam- spojrzał na mnie dość zamglonym wzrokiem.
-To żaden kłopot mały, chodź- złapałem go mocniej w talii i poprowadziłem w strone wyjścia. Cholera. Szef Columbia Records musiał pojawić sie akurat teraz?
-Oh witam Styles, coś sie stało z młodym?
-Dobry wieczór Panie Chalamet, dzieciak wypił za dużo i potrzebuje świeżego powietrza, dołączy Pan do nas?
-Oh chciałbym ale niestety, mam coś ważnego do załatwienia. Miłego wieczoru Styles- z tym odszedł i prawdopodobnie nic nie zauważył. Będę musiał poprosić Jas o wymówkę i przejęcie dzieciaka, inaczej będzie wiadomo że to ja go wziąłem.
Wyprowadziłem Louisa tylnym wyjściem, przy głównym było pełno paparazzi, co w sumie było nam na ręke.
-Okej kochanie, weź kilka głębszych oddechów.-spojrzałem na chłopaka który po chwili zrobił to o co go prosiłem. Plus tego że jest posłuszny.
-Jas potrzebuje Cię na tyłach- szepnąłem odsuwając sie trochę od młodszego chłopaka.
-Jasne Styles, coś poważnego?-usłyszałem szmer odsuwającego sie krzesła.
-Muszę zająć sie Chalametem, w sumie zdjęcie go będzie chyba najwygodniejsze.
-Dyskretnie Styles
-Jak zawsze
Spojrzałem na chłopaka, który przecierał twarz dłońmi.
-Lou? Zaraz przyjdzie do Ciebie Jasmine, muszę załatwić coś ważnego, zostaniesz z nią?
-Wróci Pan tutaj?
-Oczywiście kochanie, nie będzie mnie dosłownie chwile.
-Więc zostanę
-Wspaniały chłopak- zmierzwiłem mu włosy i cholera, nawet nie wiecie jak bardzo chciałem to zrobić.
Po chwili przyszła Jas i zajęła sie chłopakiem. Ruszyłem spowrotem do wejścia. Na szczęście po chwili zauważyłem jak Chalamet kieruje sie w stronę łazienek, które dzięki Bogu były dźwiękoszczelne. Po wejściu do łazienki zobaczyłem, że nie ma tam nikogo oprócz nas dwóch. To będzie proste. Niedaleko mnie zauważyłem Liama i Niallera którzy kiwnęli głową na znak, że będą pilnować by nikt mi nie przeszkodził. Po wejściu do łazienki spojrzałem na Chalameta. Stał przy umywalce i przemywał twarz.
-Oh witaj Harry, jak z młodym Tomlinsonem?
-Wszystko w porządku, potrzebował świeżego powietrza-uśmiechnąłem sie i ruszyłem w jego kierunku.
W momencie w którym znów zanurzył twarz w wodzie, przystawiłem lufę do jego skroni.
-To nic osobistego Chalamet ale niestety, stanowisz przeszkodę a przeszkody sie eliminuje.
Nacisnąłem na spust i po łazience rozległ sie huk. I cholera jasna, to był nowy garnitur. Krew rozbryzgła sie na moją koszule. Dłonie były we krwi, musiałem trzymać jego głowe. Kilka kropel spoczęło na mojej szczęce ale mało mnie to obchodziło. Schowałem pistolet pod marynarkę i wyszedłem z łazienki.
-Co ty taki kolorowy Styles?- zaśmiał sie Liam.
-Oblałem sie winem-uśmiechnąłem sie i pokręciłem głową -Daj znać wszystkim żeby zaczęli sie zwijać. Cholera, widział ktoś w ogóle Zayna i tą młodą?
-Podobno Zayn chce też ją zawinąć
-Niech robi co chce byle nie skomplikował tego gówna, Zwijamy sie- poklepałem Liama po ramieniu i ruszyłem w stronę tylnego wyjścia.
-Nareszcie jesteś, chciał do Ciebie iść- przewróciła oczami Jas i spojrzała na mnie- Ty brudasie, ciężko było ci sie umyć?
Uśmiechnąłem sie do siebie i podeszłem do Louisa. Na jego twarzy od razu zagościł uśmiech.
-Pan Styles! Oh, co sie Panu stało?
-Oblałem sie winem, chodź zabierzemy Cię do domu, troszkę wypiłeś- uśmiechnąłem sie i wyciągnąłem do niego ręke.
-Panie Styles? Troszkę nie mam siły żeby iść na własnych nogach- chłopak zmarszczył brwi.
-Oh No słucham? Dzieciak jest cwany nawet pod wpływem!- usłyszałem śmiech Nialla.
-Oczywiście, chodź tutaj- ugiąłem delikatnie nogi w kolanach i złapałem chłopaka pod udami. Dźwignąłem go do góry a on od razu do mnie przyległ.
-No proszę Harold, bawisz sie w Sugar Daddy?- spojrzałem na Stellę która właśnie do nas dołączyła. Jej sukienka była pomięta, szminka rozmazana wokół jej warg a włosy miała zmierzwione.
-A ty? Widzę, że zabawa w dziwkę to twoje nowe hobby, nikt nie każe ci sie z nimi pieprzyć- przewróciłem oczami i przycisnąłem Louisa bliżej siebie kiedy zaczął sie kręcić.
-Zawijajmy sie stąd, ja i Louis, Sara i Jas jedziemy pierwsi, za nami Niall, Liam, Stella i Zayn z dziewczyną.
Ruszyłem z dziewczynami i Louisem w ramionach do naszego samochodu. Usiadłem z nim na tylnich siedzeniach. Moim zadaniem było odwrócenie jego uwagi od tego co sie z nim dzieje.

One Time •Larry Fanfiction•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz