Song; Adi Nowak & barvinsky- Mortimer
Obudziłem sie w- właśnie. To nie jest pokój w którym spędziłem ostatnią noc. To pokój Stylesa. Dzięki Bogu byłem w niej sam. Przetarłem oczy i przeciągnąłem sie.
-Ranny ptaszek?- drgnąłem na dźwięk głębokiego i zachrypniętego głosu. Harry wyszedł z łazienki, która należała do jego pokoju. Miał na sobie czarne dresy a w dłoni ręcznik. Uśmiechnął sie do mnie i mrugnął po czym zaczął wycierać nim włosy. Krople wody wciąż kąpały z niektórych części jego ciała.
-Ranny?- zapytałem marszcząc lekko brwi i odwracając głowe w strone budzika stojącego na szafce tuż obok łóżka. Wskazywał na piątą rano co kompletnie mnie zdziwiło, nigdy nie wstawałem tak wcześnie.- W ogóle to, co ja tu robie?
-Zasnąłeś wczoraj na moich kolanach więc przyniosłem Cię do mojego pokoju. Wolałem mieć na Ciebie oko, wiesz, zapijanie narkotyków procentami nie jest najlepszym pomysłem.- mruknął przeczesując palcami mokre kosmyki włosów.
Kiwnąłem głową przecierając twarz dłonią.
-Jak sie czujesz?-spojrzał sie na mnie siadając obok.
-Jest okej, tak myśle- uniosłem sie na łokciach spoglądając na niego.
Uśmiechnął sie i wyciągnął ręke ściągając z krzesła luźno rzucone ubrania. Położył je na moich wciąż przykrytych kołdrą udach.
-Załóż, moje ale nie powinieneś w nich tonąć. Przewróciłem oczami odkrywając sie do połowy po czym powoli zacząłem zmieniać ubrania.
Harry zniknął znowu za drzwiami łazienki by po chwili wrócić w pełni ubranym.
-Przyniosę śniadanie a ty postaraj sie niczego nie zepsuć- uśmiechnął sie wychodząc z pokoju. Odwzajemniłem uśmiech przecierając palcami oko. W międzyczasie pościeliłem łóżko i z powrotem na nie opadłem. Kiedy otworzyłem oczy zobaczyłem własne odbicie w lustrze, które zawieszone było na suficie. Po co komu lustro na suficie, z tego w ogóle jest jakikolwiek pożytek? Chwilę później przyszedł Harry a w dłoniach niósł tacę na której, wnioskując po zapachu, niósł jajecznice i dwa kubki herbaty.
-Sam zrobiłem ale nie powinno Ci zaszkodzić, wątpię że cokolwiek mogłoby Ci zaszkodzić po wczoraj- mówiąc to usiadł obok mnie na łóżku i położył tacę na moich udach.
-Będziesz mnie teraz tym męczył?- uniosłem brwi sięgając za widelec i zaczynajac jeść przygotowane śniadanie.
-Możliwe- wzruszył ramionami upijając herbaty. Przewróciłem oczami zerkając znowu na sufit.
-Po co Ci lustro na suficie? To kompletnie nie praktyczne- zmarszczyłem brwi. Harry prawie zachłysnął sie swoim napojem po czym przetarł usta.
-To lustro jest bardzo praktyczne, po prostu trzeba wiedzieć w jaki sposób z niego korzystać, może kiedyś Ci pokaże- uśmiechnął sie lekko grzebiąc widelcem w swojej jajecznicy.
-Chciałbym- zaśmiałem sie po czym upiłem herbaty.
-Zobaczymy- pokiwał głową i odgarnął swoje włosy które zdążyły opaść mu na twarz.
Może nie będzie mi tutaj aż tak źle jak myślałem?
CZYTASZ
One Time •Larry Fanfiction•
FanfictionTo po prostu historia w której znajdziesz dużo przemocy, krwi, narkotyków i ogólnie wszystkiego przed czym przestrzegają Cie rodzice. *** ❌WARNING❌ ❌miłość męsko-męska, treści homoseksualne ❌sceny 18+ ❌narkotyki ❌odrobinka krwi ❌przemoc słowna i fiz...