Song: Bazzi-Mine
•LOUIS' POV•
Siedziałem, leżałem, cokolwiek w ciepłym samochodzie. Miałem wrażenie jakbym płynął. Uniosłem głowe, wszystko było rozmazane. Dopiero po chwili mój wzrok odrobine sie wyostrzył. Obok mnie siedział Pan Styles. Powiedział że zabiorą mnie do domu bo trochę wypiłem. Ci ludzie to anioły, wcale nie musieli sie mną opiekować. Jestem im tak bardzo wdzięczny.
-Przepraszam, Panie Styles? Gdzie jest Barbie?- rozejrzałem sie po samochodzie. Zajrzałem w miejsce gdzie spoczywały moje stopy i za siebie, gdzie ona jest?
-Nie martw sie, jedzie w samochodzie za nami z resztą moich znajomych, jest bezpieczna zupełnie jak ty- mówiąc to dotknął opuszkiem palca czubek mojego nosa.
-Pobrudził sie Pan- zmarszczyłem brwi spoglądając na jego koszule- I to paskudnie, wino ciężko sie spiera
-Jestem pewien, że sobie z tym poradzę- uśmiechnął sie do mnie i potarł dłonią mój policzek. Miał gładką ale silną dłoń. W sensie, nieważne, wiecie co mam na myśli.
Pokiwałem głową uśmiechając sie- Nawet dłonie ma pan pobrudzone- pokręciłem głową śmiejąc sie cicho.
Pan Styles uśmiechnął sie i odgarnął mi włosy. Był dla mnie taki miły, nie rozumiem dlaczego ojciec kazał mi trzymać sie od niego i jego ludzi z daleka.
Po chwili poczułem ciepły oddech na policzku i wtedy zorientowałem sie, że przez ten cały czas miałem zamknięte oczy. Otworzyłem je i cholera, ten facet jest cudowny. Spojrzał na mnie, czułem to ale mój wzrok utkwionym był w jego ustach. Cholera opanuj sie Tomlinson, nie jesteś niewyżytym seksualnie nastolatkiem. Uniosłem wzrok na jego oczy. Widziałem w nich iskierki rozbawienia i momentalnie, bo przecież czemu by nie, spaliłem buraka. Usłyszałem tylko jego śmiech i poczułem jak składa lekkiego całusa.
-Uh co Pan robi? Pańska żona tutaj jest- odsunąłem sie od niego marszcząc brwi. Usłyszałem jak wszyscy zaczęli sie śmiać i momentalnie zrobiło mi sie przykro. Czułem jak moje oczy napełniają sie łzami. Spojrzałem na niego a on momentalnie przestał sie śmiać.
-Sara nie jest moją żoną skarbie-pokręcił głową z uśmiechem.
-Ale jak to? Przecież.. przedstawił Pan ją jako-
-Tak, wiem, po prostu Sara pomaga mi w odciągnięciu od siebie natrętnych kobiet
-Oh rozumiem- pokiwałem głową uśmiechając sie delikatnie.
-Jesteś zmęczony, zdrzemnij sie trochę-powiedziała Jasmine spoglądając w przednie lusterko.
-Tak, to dobry pomysł, chodź tutaj- spojrzałem na Pana Stylesa który rozłożył dla mnie swoje ramiona. Byłbym idiotą gdybym od razu w nie nie wpadł.
Sposób w jaki jego ramiona otoczyły moje ciało był po prostu nie do opisania. Biła od niego siła, bezpieczeństwo, władza i ciepło. Dość gorąca i przyjemna kombinacja. Pan Styles przytulił mnie do siebie a na plecy narzucił mi jego długi i ogromny, czarny płaszcz. Nie obwiniajcie mnie za to, że momentalnie odpłynąłem.
**
•HARRY'S POV•
Chłopak jest uroczy i śliczny. Jest naprawdę bardzo ufny, w sumie, nic o nas nie wie a lgnie do nas jak szczeniak. Nie czuje sie źle z tym, że go odszukaliśmy. Czuje sie źle z tym, że jutro dowie sie prawdy i wiem jak okropnie będzie sie z tym czuł. Niestety nie mamy innego wyjścia. Myślałem, że nie będę nic czuł, tak jak przy poprzednich akcjach, jednak cholernie sie myliłem. Teraz trzymam chłopaka w ramionach i nie chce go z nich wypuszczać. Chce go przed wszystkim ochronić, dać mu wszystko co tylko mam. Wyglada na kruchą i bezbronną istotkę mimo, że stwarza pozory silnego chłopaka. Mogliśmy to zrobić inaczej ale teraz czasu już nie cofnę. Mam nadzieje, że jakoś to wszystko naprawie i naprawdę zdobędę jego zaufanie.
CZYTASZ
One Time •Larry Fanfiction•
FanfictionTo po prostu historia w której znajdziesz dużo przemocy, krwi, narkotyków i ogólnie wszystkiego przed czym przestrzegają Cie rodzice. *** ❌WARNING❌ ❌miłość męsko-męska, treści homoseksualne ❌sceny 18+ ❌narkotyki ❌odrobinka krwi ❌przemoc słowna i fiz...