6 ❤

80 17 4
                                    

Hej! Po długim czasie napisałam kolejną część. Jeśli ktoś już czytał poprzednie części, polecam przeczytać je jeszcze raz, bo trochę się zmieniło. A tymczasem miłego czytania 😘

***

Rano obudził mnie dźwięk budzika. Nienawidziłam tej melodii z całego serca. Chwilę mi to zajęło, ale w końcu wygramoliłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro, wyglądałam okropnie, jak zawsze z rana. Wzięłam prysznic, przeczesałam włosy, ubrałam się i zrobiłam makijaż. Nie malowałam się mocno, gdyż nie czułam takiej potrzeby i w sumie nie miałam na to za dużo czasu z rana. Pomalowałam rzęsy, usta moją ulubioną matową pomadką w kolorze nude i użyłam pudru, bo nienawidziłam się świecić. Schowałam do plecaka zeszyty, które Błażej oddał mi wczoraj po seansie. Cieszyłam się, bo nie musiałam po nie iść i widywać go z samego rana. Nadal byłam na niego zła.

Zeszłam do kuchni gdzie mama już przygotowała śniadanie.

- Dzień dobry kochanie. Jak się czujesz? - przywitała mnie z uśmiechem co trochę poprawiło mi humor.

- A jak mam się czuć w środku tygodnia? - zadałam pytanie retoryczne.

Po zjedzeniu kanapek włożyłam do plecaka drugie śniadanie i spojrzałam na godzinę: 8:34. Żeby się nie spóźnić musiałam już wychodzić.

- Pa mamo.

- Pa córeczko. Miłego dnia - usłyszałam zamykając drzwi.

Mam nadzieję, że taki będzie...

  ***

Po dotarciu do budynku szkoły skierowałam się pod klasę nr.24, gdzie za niecałe 10 minut miała odbyć się religia. Uważam, że ta lekcja z samego rana to najlepsze co może być. Nie wymaga specjalnego myślenia, co o tej porze może sprawiać trudność. Można się zrelaksować i w spokoju przygotować na ciężkie godziny w tej szkole, bo 7 lekcji w środku tygodnia to zdecydowanie za dużo.

Rozejrzałam się po korytarzu, gdzie stała większość ludzi z mojej klasy, ale nigdzie nie widziałam Błażeja, więc pewnie postanowił zostać w domu.  W sumie nie dziwię się gdyby się okazało, że ma zapalenie płuc po tym wybryku wczorajszego wieczoru. Nie było to odpowiedzialne, gołym okiem było widać, że ma co najmniej 38 stopni gorączki.

Jednak zdziwiło mnie to, że nie było też Maksa...

Zadzwonił dzwonek.

A no i najważniejsze! Ksiądz jest na tyle miły i wyrozumiały, że pozwala np. odrobić pracę domową z innego przedmiotu, oczywiście pod warunkiem, że nie będzie się mu przeszkadzać w prowadzeniu lekcji.

I właśnie z tej opcji korzystałam po tym jak Iza zapytała jaki wynik wyszedł mi z matmy w piątym zadaniu...

Kurde, kompletnie zapomniałam o tym przez to, że tak późno wróciłam do domu. A muszę je zrobić, bo jestem przekonana, że babka weźmie mój zeszyt żeby to sprawdzić. Uwzięła się na mnie!

- Zgaduje, że przez ten wczorajszy wypad do kina zapomniałaś o tym zadaniu? - zaczęła Iza.

- Tak, wróciliśmy dość późno i jakoś o tym zapomniałam, po prostu od razu wykąpałam się i poszłam spać. - odpowiedziałam myśląc intensywnie nad zadaniem, nie miałam pojęcia jak go rozwiązać.

- Nie mogę patrzeć jak sie głowisz. Masz - podsunęła mi swój zeszyt z rozwiązanym zadaniem.

- Kochana! Dzięki wielkie - ucieszyłam się od razu. Może to nie fair, ale inaczej nie zrobiłabym tego zadania, tym bardziej na lekcji religii, gdzie jednym uchem słucham księdza prowadzącego lekcje.

Miłość ponad wszystko Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz