Rozdział 4 - Pokój w psychiatryku

172 10 0
                                    

Obudziłam się i pierwsze co zobaczyłam to lampa, która świeciła mi prosto w oczy. Nie wiedziałam gdzie jestem ale domyślałam się. Usiadłam na łóżku, na którym przed chwilą leżałam. Rozejrzałam się po pokoju. Był mały, ciemny i jak na lato zimny. Nie było w nim nikogo oprócz mnie.

- Cześć - usłyszałam nagle cienki, damski głosik

- Cześć? - odpowiedziałam jakby pytając. Odwróciłam się i na początku trochę wystraszyłam. Stała przede mną niska dziewczyna, z podrapaną twarzą, podartymi ubraniami i bez oka. Wyglądała jak jakaś mumia, albo zombie.

- Nie bój się mnie. Wiem jak wyglądam. Tak... Jestem Jane. Będę ci towarzyszyć. Zaraz przyjdzie tu twoja mama.

Faktycznie, mama zjawiła się po kilku sekundach, ale nie sama. Obok niej stał jakiś lekarz. Na oko 30-40 lat.

- Witaj, Lilla - powiedział podchodząc do mnie - Jak się czujesz?

- A jak się mam czuć? - odpysknęłam - Własna matka chciała mnie zabić jakimś kijem.

- Kochanie - zaczęła mówić mama. Popatrzyłam na nią. Na jej twarzy nie było żadnych emocji. - Przecież to dla twojego dobra. Musisz podjąć leczenie.

Po kilku minutach lekarz wyciągnął kartę pacjenta i kazał mojej mamie sprawdzić. Było na niej napisane:

Imię: Lillia

Nazwisko: McRenny

Data urodzenia: 31.10.2002

Wiek: 16 lat

Powód wizyty: Widzenie duchów, zjaw.

- Zgadza się? - zapytał po chwili

- Tak. - odpowiedziała moja mama

- To co? Na razie pół roku, tak? - zapytał a mama pokiwała głową. Że co? Ja mam tu siedzieć 6 miesięcy? Nie... No po prostu nie...

- Jak będziesz się dobrze sprawować to wyjdziesz trochę wcześniej. - zaczął mówić lekarz

- A co jeśli nie? - zapytałam wkurzona

- Zostaniesz i to na dużo dłużej. To co? Będziesz grzeczna?

- A widzisz napis na mojej koszulce? (ten napis to "FUCK")

- Pani McRenny, już widzę, że córka zostanie na trochę dłużej. Niestety...

- Lilla, co ty robisz? - zapytała Jane, kiedy moja mama wyszła a lekarz poszedł ją odprowadzić do parkingu.

- Siedzę w wariatkowie.

- Nie możesz się tak zachowywać o ile chcesz kiedykolwiek stąd wyjść. Ja też tu byłam... I nie wypuścili mnie. Wcześniej zmarłam.

- Co?

- Tak. Kiedyś byłam dziewczyną taką jak ty. Byłam w miarę szczęśliwa z życia, ale widywałam różne zjawy. Trafiłam do tego właśnie szpitala i z niego nie wyszłam. Ten tajemniczy duch mnie zabił. Po prostu. Ludzie myśleli, że popełniłam samobójstwo, bo miałam całą fioletową szyję i w ręku trzymałam sznurek, ale to zrobił ON. Dlatego muszę cię chronić, a ty musisz zrobić wszystko żeby jak najszybciej stąd wyjść.

Zaniemówiłam. Bałam się. Nagle z wielkiego kozaka zrobiłam się grzeczną miłą dziewczynką. Mimo, że nie wierzyłam za bardzo Jane, po jej słowach zaczęłam odczuwać strach.

- No, także witam w psychiatryku - powiedział lekarz wchodząc znów do pokoju. Nie odpowiedziałam. - Dobra... Widzę, że się nie nagadamy. Chodź teraz ze mną. Pokażę ci twój pokój i znajdę jakieś ubrania bo przecież w tych wyglądasz okropnie.

- A może ja takie lubię? - widziałam, że Jane dziwnie się na mnie popatrzyła, ale nie chciałam zmieniać swojego ubioru. W czarnych spodniach z dziurami, czarnym T-Shircie, czarnej skurzanej kurtce i glanach czułam się najlepiej. Mimo, że rzadko się tak ubierałam, bo mama mi nie pozwalała to uwielbiałam taki styl. Brakowało mi jeszcze kolczyków, tuneli w uszach, tatuaży i kolorowych włosów? Nie. To było zbędne, chociaż też chciałam mieć jakąś jedną z tych rzeczy.

- Nie wyglądasz w nich tak jak wyglądać powinnaś... - odezwał się mierząc mnie wzrokiem - Poczekaj znajdę ci coś w czym będziesz wyglądać jak na ciebie przystało.

Nie czekałam długo, bo lekarz szybko przyszedł z jaką cekinową, krótką sukienką. Nie... To już przesada.

- Proszę. To będzie do ciebie pasować - powiedział podając mi sukienkę

- Mam niby wyglądać jak dziwka? - Jane ku mojemu zdziwieniu uśmiechnęła się i zaczęła klaskać.

- Dobra już... Zostań w tym... - powiedział lekarz. Widziałam, że jest wkurzony i zrezygnowany.

...

- No także... Tutaj będziesz mieszkać. Masz podwójne biurko, dwa łóżka, dwie szafki.

- A czemu wszystko po dwa razy?

- Niedługo będziesz mieć współlokatorkę. Coś jeszcze jakieś pytania?

- Nie.

- A no i od 21:00 do 6:30 jest cisza nocna. Najlepiej, żebyś wtedy spała, a jeśli nie to przynajmniej nie słuchaj głośno muzyki i ogólnie lepiej siedź cicho. Przed 21:00 musisz być przygotowana do snu. Nie wolno ci samej chodzić po korytarzu. Chcesz do łazienki to dzwonisz. No i tradycyjnie nie wolno ci w żadnym wypadku wchodzić na najwyższe piętro.

- Gorzej niż w więzieniu. - powiedziałam pod nosem i usiadłam na twardym łóżku

PsychiatrykWhere stories live. Discover now