Nie pamiętam momentu, w którym przestałem rozróżniać poranki od wieczorów, reklamy od wiadomości, przyjaciół od zbędnego tłumu. Zapamiętałem tylko moment, w którym przestałem rozróżniać truskawkowy blond i blond w moich dłoniach, kiedy całowałem Malię na tylnym siedzeniu Jeepa.
Było mi tak bardzo obojętne.
Nie chodziło wcale o nią. Nie skrzywdziłbym jej - nie dotknąłbym jej, gdyby tego nie chciała. Tego wieczoru pozwoliła mi wyssać z siebie litość, żebym mógł zapełnić czymś pustkę.
Nie pytała wcale o ojca. Nie pytała, jak często mylił rzeczywistość z matką, jak bardzo zapach jej perfum i alkohol zawładnęły jego wycieńczonym umysłem.I byłem za to wdzięczny, bo robiłem się chory od ciągłych pytań.
Malia kupiła tanią wódkę po drodze donikąd. Stanęliśmy na środku niczego, żeby upajać zmysły sobą nawzajem, bardziej z przyzwyczajenia, niż tęsknoty. Patrzyła mi w oczy, jakby się upewniała, że jeszcze nie oszalałem. Smakowała mój zdegenerowany smutek, a ja chwilowo opuściłem przed nią barierę.
Chciałbym móc powiedzieć, że nie liczył się zupełnie nikt, tylko ona.
Zasnąłem, splątany z nią umysłem i kończynami.
Obudziłem się sam.
CZYTASZ
Honest || Stiles Stilinski
FanfictionI wish you could be honest with me. "Przyglądam mu się przez chwilę, mimowolnie zaciskając zęby w napięciu. Czuję się, jakbym eksplodował od środka. Jakby ktoś strzelał do mnie w dalszym ciągu, teraz już nie tylko w klatkę piersiową. Chyba dostałem...