1/5

266 13 2
                                    

Czarnowłosy chłopak wstał ze swojego łóżka i szurając stopami po panelach, udał się do łazienki, by zdążyć z poranną toaletą zanim obudzi się reszta zespołu.
Ślady zmęczenia, nieprzespanej nocy, oraz resztki łez udało mu się zmyć chłodnym strumieniem wody, a cytrusowo-miętowy szampon do włosów ożywił swym zapachem jego zmysły, dzięki czemu choć był niewyspany, poczuł się naprawdę dobrze.
A przynajmniej fizycznie, ponieważ w jego głowie panował istny chaos. Miliony myśli, wątpliwości, pytań i pretensji kłębiło się w nim przez całą noc, podnosząc mu ciśnienie. Na przemian płakał i złościł się, bił pięśćmi w poduszki i gryzł paznokcie, ale nie zdołał pozbyć się tego okropnego uczucia.
Uczucia, jak gdyby cały świat walił mu się przed oczami, a on zamknięty szczelnie w szklanej klatce, nie mógł nic zrobić. Nawet jego krzyki zagłuszane były przez ściany czystego, grubego szkła, a dookoła nie było nikogo, kto mógł by mu pomóc. W zasięgu wzroku miał jedynie jego- swój cały świat, teraz odchodzący od niego już na zawsze, bezpowrotnie.
Ścierając ze skóry ostatnie krople wody, nie myślał nad tym, jak chce wyglądać na dzisiejszej konferencji prasowej i wywiadach, które mieli zaplanowane w związku z odejściem Taehyunga z zespołu. Nie był ciekaw w jakiej restauracji będą jeść obiad, ani nie planował swojej mowy. Zwyczajnie nie potrafił, albo może nawet nie chciał skupiać się nad tym wszystkim, kiedy jedynym, co się dla niego liczyło był sam fakt, że V ich opuszczał.
Owszem, wszyscy łącznie z wytwórnią wiedzieli o tym już od ponad miesiąca, ale tym, czego nie zauważał nikt, było pękające na tysiące małych kawałeczków serce Jungkooka, kiedy każdego dnia zbliżał się do rozstania ze swoim hyungiem. Nikt nie zdawał sobie sprawy z uczuć, jakimi ich golden maknae darzył potajemnie Taehyunga.
Ich kontrakty z agencją były bardzo surowe i dokładne w każdym szczególe, chłopcy nie mieli prawa do czasu dla siebie, przyjaźni spoza zespołu, a już tym bardziej związków, do tego nikt nie miał pojęcia, że Jeon jest gejem, dlatego też nie potrafił zdradzić nikomu swojego małego sekretu. A już tym bardziej samemu blondynowi.
Zamiast tego, po prostu cieszył się wspólnymi chwilami, ich grami, wygłupami i przyjaźnią, jednakże teraz, kiedy ten czas się już kończył, Jungkook nie potrafił dłużej cieszyć się z tych małych rzeczy. Teraz, jak nigdy wcześniej, potrzebował Taehyunga dla siebie, na wyłączność. Potrzebował jego bliskości, by móc odpowiednio się z nim pożegnać; nie jakimś zwykłym przytulasem na oczach rzeszy ludzi, a namiętnymi, pełnymi uczuć i oddania chwilami w prywatności.
Jego serce bolało, cierpiąc z potrzeby wyznania swoich uczuć, ale czy faktycznie powinien to zrobić? Czy powinien niszczyć ich ostatni, wspólny dzień swoją deklaracją, kiedy Kim miał teraz na głowie problemy rodzinne i z pewnością też nie było mu łatwo odchodzić z zespołu, dla którego poświęcił całe swoje życie?
Bijąc się z własnymi myślami, najmłodszy z zespołu narzucił na swoją nagą skórę czyste dresy i zwykłą, białą podkoszulkę, po czym nie przejmując się mokrymi włosami, czy głodem, udał się pod drzwi od sypialni Kima.
Tak naprawdę nie przemyślał swoich zamiarów, nie był nawet do końca pewien w jakim celu się tam udał, ale kiedy stanął przed odpowiednim pokojem i zobaczył, że drzwi są lekko uchylone, postanowił zapukać.
Trzy stłumione stukoty jego palców o drewno wystarczyły, by usłyszał ciche zaproszenie do środka, z czego bez wahania skorzystał.
Powoli, niemal na paluszkach wszedł wgłąb pomieszczenia, gdzie zobaczył blondyna samego, siedzącego na dywanie wśród porozrzucanych przedmiotów i z czarnym plecakiem w rękach.
Nie wyglądał najlepiej, łatwo można było stwierdzić, że on również nie spał tej nocy zbyt dobrze, jeśli w ogóle.
-Hej, co tu robisz tak wcześnie?- cichy, lekko zachrypnięty głos starszego odbił się echem w głowie Jeona, który usiadł koło niego, wbijając wzrok w leżące dookoła rzeczy.
Wspomnienia, pomyślał brunet, rozpoznając wśród tego bałaganu niektóre przedmioty.
Ulubione książki blondyna, zdjęcia, jakieś breloczki i zawieszki, listy, maskotki, a nawet biżuteria, wśród której Jungkook od razu dostrzegł ich pasujące bransoletki i pierścionki.
W jego oczach zebrały się łzy, kiedy przez głowę przeszła mu myśl, że wszystko to, co do tej pory było tylko uzupełnieniem ich przyjaźni, jeszcze dziś wieczorem stanie się jedynym jej dowodem, a zamknięte w nich wspomnienia będą ich jedynym skarbem.
Jednocześnie stając się ich przekleństwem, kiedy spoglądając na nie każdego dnia, zmuszeni będą zmagać się ze świadomością, że te wspomnienia, oraz kilka randomowych przedmiotów, to jedyne, co im pozostało, dopóki z czasem o sobie nie zapomną.
-Jungkookie? Wszystko w porządku? Nie odzywasz się odkąd tu przyszedłeś- ciepły, delikatny dotyk dłoni blondyna na kolanie Jungkooka starczył, by wyrwać go z zamyślenia.
Szybko otarł rękawem powieki z nagromadzonych pod nimi łez i z nieszczerym uśmiechem spojrzał Kimowi w oczy, dopiero wtedy zauważając, jak bardzo są czerwone.
-Wszyscy jeszcze śpią, lub są na śniadaniu- powiedział cicho, nie mając pojęcia dlaczego się tłumaczy  -a ja zobaczyłem, że masz otwarte, więc chciałem spędzić z tobą trochę czasu. Może ci z tym pomogę?- chcąc odwrócić od siebie uwagę, wskazał dłonią na plecak starszego i od niechcenia chwycił za najbliższą rzecz, jaka znajdowała się w zasięgu jego ręki.
Między nimi panowała cisza, zakłócana jedynie ich ciężkimi oddechami. Atmosfera była napięta, niczym cisza przed burzą, gdyż oni oboje wyglądali, jak gdyby mieli zaraz wybuchnąć.
Jak gdyby kumulujące się w nich uczucia miały lada moment rozsadzić im klatki piersiowe.
Mimo to, Taehyung zdołał uśmiechnąć się do młodszego szczerze, być może dlatego, że to właśnie on był tą jedyną osobą, która zawsze dodawała mu otuchy chociażby samą swoją obecnością.
Blondyn już od dłuższego czasu starał się uporządkować swoje uczucia względem maknae i nie chodziło tu o ich przyjaźń, która trwała odkąd tylko się poznali, pomimo że Jungkook był na początku nieśmiały i zamknięty w sobie.
Sam nie wiedział kiedy zaczął uznawać Jungkooka za przystojnego zamiast ładnego, czy też seksownego, zamiast dobrze zbudowanego. Ani od kiedy czuł te łaskoczące dreszcze za każdym razem, kiedy młodszy go dotykał. A już tym bardziej nie miał pojęcia co zrobić z pojawiającą się zazdrością, kiedy brunet skupiał swoją uwagę na innych hyungach, zostawiając Tae samego, ale to wszystko było już teraz nie ważne.
Taehyung wyjeżdża, spędzą z sobą te ostatnie parę godzin otoczeniu masą reporterów, a potem przytulą się na pożegnanie, składając obietnice, których żaden z nich nie dotrzyma.
I więcej się nie zobaczą.
-Nie mam pojęcia, co spakować. Najchętniej zabrał bym z sobą cały ten pokój i was, cały dorm!- blondyn zaśmiał się pusto, nieporadnie usiłując rozweselić młodszego  -niby miałem na to miesiąc, ale Jungkookie, całe życie to za mało, by przygotować się na opuszczenie swojej rodziny. A Bangtan Sonyeondan jest dla mnie jak rodzina- głos Taehyunga drżał od nadmiaru emocji, sugerując, że chłopak zaraz się rozpłacze.
A Jungkook nie chciał na to patrzeć, dlatego też objął go w pasie i zwinnym ruchem usadził na swoich udach.
Koniec końców, nie zamierzał w tym ostatnim dniu powstrzymywać się od kontaktu z Kimem.
Nawet, gdyby cały świat miał dowiedzieć się o jego uczuciach do Taehyunga, w tym konkretnym momencie ani trochę się tym nie przejmował.
"Kochasz go, Jungkook, więc weź za to odpowiedzialność".
Blondyn skulił się, idealnie wpasowując się w ramiona Jungkooka, który jedną dłonią gładził go po włosach, podczas gdy drugą powędrował pod materiał jego koszulki, napawając się dotykiem jego aksamitnie gładkiej skóry.
-Taehyung-ah- odezwał się w końcu, z ustami przy jego głowie, rozwiewając blond kosmyki swoim oddechem -ty również jesteś dla zespołu jak rodzina, ale nie dla mnie, wiesz? Dla mnie jesteś o wiele ważniejszy i chcę, żebyś o tym pamiętał kiedy wyjedziesz. Masz na siebie uważać, ubierać się ciepło i odżywiać zdrowo- powoli ton jego głosu zbliżał się do szeptu, kiedy gorące łzy ponownie pojawiły się w jego oczach.
-Jungkookie, będę za tobą tęsknił, wiesz?- wielkie, kocie oczka wpatrywały się teraz z wyczekaniem w bruneta, który mając swój skarb tak blisko, w takiej sytuacji, resztkami sił powstrzymywał się przed dosięgnięciem tych ślicznych, kuszących warg swoimi.
A wystarczyło by, aby pochylił delikatnie głowę do przodu.
Zaledwie parę centymetrów dzieliło ich od siebie, a panująca między nimi cisza, oraz wypieki na twarzy Taehyunga i te jego piękne, zaszklone oczy coraz bardziej zapędzały maknae w kozi róg. Jego uczucia do chłopaka, wszystkie te najbardziej intymne, tak zawzięcie skrywane przed całym światem, teraz rozlewały się po jego wnętrzu, niebezpiecznie go przy tym rozgrzewając.
Przez cały czas Taehyung wpatrywał się w niego, milcząc, prawdopodobnie starając się pozbyć niechcianych łez, tak ufnie i niewinnie siedząc w jego objęciach i doprowadzając go do szału.
I owszem, to nie był pierwszy raz, kiedy byli tak blisko siebie, ale do tej pory zawsze ktoś ich otaczał, lub zwyczajnie Jungkook panował nad sobą przez wzgląd na ich przyjaźń, ale teraz?
Teraz, kiedy byli w tym zamkniętym pokoju sami, w swoim własnym świecie, żegnając się z sobą ostatecznie na swój własny, prywatny sposób?
Teraz powstrzymanie się przed skosztowaniem Taehyunga wydawało mu się wręcz niemożliwe, szczególnie kiedy dręczyła go świadomość, że taka okazja więcej się nie powtórzy.
"Może powinienem go pocałować? Przecież nikt się nie dowie, nawet jeśli mnie odrzuci", pomyślał, zerkając na pełne, przygryzione białymi ząbkami usta chłopaka  "oczywiście, że mnie odrzuci. Przecież wyjeżdża", powrócił wzrokiem na brązowe soczewki, otoczone licznymi, popękanymi żyłami i wachlarzem gęstych rzęs i westchnął ciężko.
I podczas gdy on pochłonięty był swoją wewnętrzną walką z moralnością, Taehyung ani trochę nie zawahał się przed złączeniem z sobą ich ust.
W jego głowie nie panował chaos, jak u młodszego, on po prostu zrobił to, na co dostał nagle niespodziewanej ochoty, kompletnie nie zastanawiając się nad ewentualnymi konsekwencjami.
Co prawda nie zrobił tego z żadnych romantycznych powodów, ani nie było to z jego strony żadne wyznanie miłości, a zwykly impuls, ale i dla niego było to bardzo przyjemne doznanie.
Ich wargi łączyły się z sobą z początku trochę chaotycznie, ale już po chwili Jungkook przejął nad nimi kontrolę.
Zaskoczony nagłą śmiałością starszego, oraz przytłoczony tak niesamowitą przyjemnością, pozwolił sobie położyć blondyna plecami na dywanie, ignorując, że właśnie wbijała mu się w skórę masa bibelotów i ułożył się wygodnie nad nim, układając się między jego nogami.
Dłonie Kima błyskawicznie powędrowały pod jego koszulkę, a już po chwili znalazły się pod spodniami, drażniąc gołą skórę na umięśnionych pośladkach młodszego.
Dla Jungkooka było już za późno, by się wycofać, nawet jeśli zdawał sobie sprawę z tego, że to wszystko nie powinno mieć miejsca, a już napewno nie w taki sposób.
Dwójka chłopców leżała właśnie na podłodze w sypialni i całkowicie ignorując możliwość zostania przyłapanym, oddawała się przyjemności.
Ich czerwone, wymęczone wargi nie odgrywały się od siebie na dłużej, niż ułamek sekundy, podczas gdy ciekawskie dłonie łapczywie sięgały po coraz więcej i więcej, aż resztki panującego nad nimi wstydu zniknęły pod osłoną rosnącego pożądania.
Wkrótce zaczęły znikać także ich ubrania, a rosnąca między ich niemalże nagimi ciałami temperatura nadawała im coraz szybszego tempa.
Cała magia tej intymnej chwili uciekła w siną dal, kiedy do ich uszu dotarł krzyk rozzłoszczonego i zapewne zdezorientowanego menadżera, który zajrzał do pokoju Kima z zamiarem zaciągnięcia go na śniadanie, a zastał w sytuacji, w jakiej nie chciał by w życiu zobaczyć nikogo.
Wokaliści z początku zastygli w bezruchu, zażenowani sytuacji w jakiej zostali zastani, ale już po kilku sekundach Jungkook chwycił za ich koszulki, podając starszemu tę jego i wstał, by zaraz stanąć przed wściekłym mężczyzną.
W przeciwieństwie do blondyna, Jungkook był gotów ponieść konsekwencje ich zachowania, gdyż zwyczajnie w świecie uznał, że ten ostatni kwadrans, jaki spędził Taehyungiem był wart każdej kary.
-Nawet nie będę pytał, co wam strzeliło do tych pustych łbów!- fuknął najstarszy, otwierając szeroko drzwi, by zrobić przejście  -Taehyung, ubieraj się i kończ pakowanie, a z Tobą porozmawiam później- obdarzył bruneta groźnym spojrzeniem i upewniwszy się, że ten udał się do kuchni, po chwili sam odszedł, kręcąc głową z nerwów.

Please, Don't Leave Me *vkook*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz