13

194 27 9
                                    

Los Angeles rozpieszczało dzisiaj ludzi piękną pogodą. Słońce cieplutko przygrzewało a wietrzyk leciutko poruszał listkami drzew. Wielu ludzi chodziło po ulicach ze swoimi rodzinami, czy też pupilami. Jedną z takich osób była również Leia, która właśnie wraz z wesoło merdającą ogonem Naboo, opuszczała zamieszkany budynek.

Dziewczyna postawiła na dłuższy spacer, gdyż nie chciała za szybko wracać do brata i jego przyjaciela oraz czuła, że jest to winna pieskowi. Nie zdążyła jednak dojść za daleko, gdyż usłyszała znajomy dźwięk przychodzącej wiadomości.

Wyjęła urządzenie z kieszeni a jej humor znowu się zepsuł. Na ekranie widniała wiadomość od Evelyn, w której prosiła o spotkanie. Szatynka nie miała najmniejszej ochoty widzieć się z nią, więc postanowiła nie odpisywać.

Chowając urządzenie do bluzy, doszły ją kolejne znajome dźwięki. Odwróciła się na pięcie a jej oczom ukazał się Solo i Luke. Byli czymś wyraźnie rozbawieni. Nie zwracając uwagi na nic, wsiedli do pojazdu szatyna i odjechali.

Zdenerwowana ruszyła biegiem przed siebie, w celu rozładowania emocji. Po niecałej godzinie, wróciła do domu. Odpięła Naboo ze smyczy, po czym postanowiła pójść pod prysznic i zrelaksować się.

Ruszyła w kierunku łazienki, zgarniając czystą bieliznę z pokoju.

Umyła swoje ciało i włosy truskawkowym płynem a następnie nałożyła na nie odżywkę. Po wyjściu wytarła się do sucha, ubrała bieliznę a na to szlafrok.

Przyłożyła urządzenie do ucha i po dwóch sygnałach usłyszała głos brata.

- No hej, siostrzyczko. Stęskniłaś się za mną? - zapytał rozbawiony.

- Musisz pojechać do sklepu. - rozkazała.

- Masz dobry dzień, bo akurat czekam na Solo pod sklepem. A czego potrzebujesz?

- Idź tam, to ci powiem - odpowiedziała wymijająco.

- Zadzwoń do Hana, on Ci kupi. Ja muszę pilnować jego bryki - roześmiał się - Wyprzedzając twoje pytanie, numer wpisałem Ci parę dni temu.

Kiedy skończył mówić, po prostu się rozłączył. Leia siedziała chwilę na łóżku, rozważając każde za i przeciw dzwonieniu do tego dupka, ale nie miała wyjścia i musiała to zrobić.

Otworzyła spis kontaktów i znalazła jeden podpisany jego imieniem.

- Słucham Cię, Wasza Wysokość - usłyszała niemal od razu, po rozpoczęciu połączenia.

- Jesteś w sklepie? Potrzebuję pewnej rzeczy - zapytała skrępowana całą sytuacją.

- Dla Ciebie wszystko, więc co to za rzecz mam Ci kupić?

- Tampony - odpowiedziała szeptem.

- Powtórz. Wiem, że potrafisz mówić głośniej. - pomimo tego, że chłopak usłyszał, czego potrzebowała szatynka, chciał ją jeszcze podenerwować.

- Tampony. - powtórzyła tym razem głośniej. - Zadowolony?

- Bardzo. Ale to będzie dużo kosztowało. - odparł rozbawiony.

- Wiem, ile to kosztuje i jeszcze mnie stać, więc skończ pierdolić. Zapomnij, że Cię o cokolwiek prosiłam. Poradzę sobie. - zdenerwowana zakończyła połączenie.

Rzuciła telefon w stronę zagłówka, po czym skierowała się do szafy po ubrania. Wyjęła z niej szarą koszulkę na ramiączkach i jasne jeansy z wysokim stanem, które na kolanach miały dziury.

Po założeniu stroju, ruszyła do kuchni. Zbliżała się pora obiadowa, więc dziewczyna postanowiła coś ugotować. Przejrzała lodówkę i szafki. Z produktów, które znalazła, mogła zrobić tylko jedno sensowne danie.

FlyboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz