Los Angeles rozpieszczało dzisiaj ludzi piękną pogodą. Słońce cieplutko przygrzewało a wietrzyk leciutko poruszał listkami drzew. Wielu ludzi chodziło po ulicach ze swoimi rodzinami, czy też pupilami. Jedną z takich osób była również Leia, która właśnie wraz z wesoło merdającą ogonem Naboo, opuszczała zamieszkany budynek.
Dziewczyna postawiła na dłuższy spacer, gdyż nie chciała za szybko wracać do brata i jego przyjaciela oraz czuła, że jest to winna pieskowi. Nie zdążyła jednak dojść za daleko, gdyż usłyszała znajomy dźwięk przychodzącej wiadomości.
Wyjęła urządzenie z kieszeni a jej humor znowu się zepsuł. Na ekranie widniała wiadomość od Evelyn, w której prosiła o spotkanie. Szatynka nie miała najmniejszej ochoty widzieć się z nią, więc postanowiła nie odpisywać.
Chowając urządzenie do bluzy, doszły ją kolejne znajome dźwięki. Odwróciła się na pięcie a jej oczom ukazał się Solo i Luke. Byli czymś wyraźnie rozbawieni. Nie zwracając uwagi na nic, wsiedli do pojazdu szatyna i odjechali.
Zdenerwowana ruszyła biegiem przed siebie, w celu rozładowania emocji. Po niecałej godzinie, wróciła do domu. Odpięła Naboo ze smyczy, po czym postanowiła pójść pod prysznic i zrelaksować się.
Ruszyła w kierunku łazienki, zgarniając czystą bieliznę z pokoju.
Umyła swoje ciało i włosy truskawkowym płynem a następnie nałożyła na nie odżywkę. Po wyjściu wytarła się do sucha, ubrała bieliznę a na to szlafrok.
Przyłożyła urządzenie do ucha i po dwóch sygnałach usłyszała głos brata.
- No hej, siostrzyczko. Stęskniłaś się za mną? - zapytał rozbawiony.
- Musisz pojechać do sklepu. - rozkazała.
- Masz dobry dzień, bo akurat czekam na Solo pod sklepem. A czego potrzebujesz?
- Idź tam, to ci powiem - odpowiedziała wymijająco.
- Zadzwoń do Hana, on Ci kupi. Ja muszę pilnować jego bryki - roześmiał się - Wyprzedzając twoje pytanie, numer wpisałem Ci parę dni temu.
Kiedy skończył mówić, po prostu się rozłączył. Leia siedziała chwilę na łóżku, rozważając każde za i przeciw dzwonieniu do tego dupka, ale nie miała wyjścia i musiała to zrobić.
Otworzyła spis kontaktów i znalazła jeden podpisany jego imieniem.
- Słucham Cię, Wasza Wysokość - usłyszała niemal od razu, po rozpoczęciu połączenia.
- Jesteś w sklepie? Potrzebuję pewnej rzeczy - zapytała skrępowana całą sytuacją.
- Dla Ciebie wszystko, więc co to za rzecz mam Ci kupić?
- Tampony - odpowiedziała szeptem.
- Powtórz. Wiem, że potrafisz mówić głośniej. - pomimo tego, że chłopak usłyszał, czego potrzebowała szatynka, chciał ją jeszcze podenerwować.
- Tampony. - powtórzyła tym razem głośniej. - Zadowolony?
- Bardzo. Ale to będzie dużo kosztowało. - odparł rozbawiony.
- Wiem, ile to kosztuje i jeszcze mnie stać, więc skończ pierdolić. Zapomnij, że Cię o cokolwiek prosiłam. Poradzę sobie. - zdenerwowana zakończyła połączenie.
Rzuciła telefon w stronę zagłówka, po czym skierowała się do szafy po ubrania. Wyjęła z niej szarą koszulkę na ramiączkach i jasne jeansy z wysokim stanem, które na kolanach miały dziury.
Po założeniu stroju, ruszyła do kuchni. Zbliżała się pora obiadowa, więc dziewczyna postanowiła coś ugotować. Przejrzała lodówkę i szafki. Z produktów, które znalazła, mogła zrobić tylko jedno sensowne danie.
CZYTASZ
Flyboy
FanfictionLos Angeles, tętniące życiem miasto, przyciągające wielu ludzi, zarówno w dzień jak i w nocy. Znajdują się tam najlepsze uniwersytety, w których za miejsce każdy jest w stanie się pokroić. Czy Luke i Leia są w stanie sprostać tak wielkiej presji? C...