Kolejne dni minęły rodzeństwu w oczekiwaniu na piątkową imprezę. Leia była podekscytowana pierwszą domówką na studiach, a Luke podzielał jej entuzjazm, w końcu będzie miał okazję do poderwania kilku lasek i picia z kolegami.
Temat zabawy ogarnął całą szkołę i nawet dziewczyna ze swoją przyjaciółką rozmawiały tylko o jednym.
- Nie mogę się już doczekać wieczora - westchnęła Evelyn. - Może uda mi się poderwać Twojego brata, ale żeby to zrobić muszę pięknie wyglądać, a nie mam się w co ubrać... Chodźmy na zakupy - zaproponowała.
- Bardzo chętnie, ale nie mam kasy - odpowiedziała Leia.
- No chodź, chociażby po to, żeby mi towarzyszyć - dziewczyna uśmiechnęła się promiennie. - Kupię Ci lody w Maku - przekonywała ją.
- Pod warunkiem, że będą Oreo - szatynka zaśmiała się.
Evelyn przytaknęła i wskazała ulicę, która miała doprowadzić studentki do galerii handlowej. Minęły zaparkowanego Sokoła Millennium i jego właściciela, który jak zwykle sprawdzał, czy na lakierze nie ma żadnej rysy.
- Leia - podniósł wzrok znad motocykla.
- Jeśli nie chcesz oberwać w drugi policzek, to nawet się do mnie nie zbliżaj - ostrzegła go.
- Każdy kontakt z Tobą to dobry kontakt. Nawet jeśli miałbym dostać w twarz kolejny raz - uniósł jeden kącik ust.
Dziewczyna przewróciła oczami i odwróciła się w drugą stronę, dając znak koleżance, żeby szły dalej.
- Jak to: oberwać w drugi policzek? Coś mnie ominęło? - zdziwiła się Evelyn.
- Całkiem dużo Cię ominęło, ale nie chcę o tym gadać. Ręka nadal mnie boli - zaśmiała się szatynka.
- Czyli jesteście pokłóceni? - dopytywała.
- Wszystko wskazuje na to, że tak - odpowiedziała.
Eve wyjęła telefon i napisała wiadomość do Lando, który błyskawicznie odpisał treścią "Trzymaj się planu". Lando to chłopak, powtarzający rok, ponieważ gdyby nie jego pieniądze, lub pieniądze jego rodziców, uczelnia dawno by się go pozbyła.
Reszta drogi minęła im w milczeniu. Evelyn wznowiła konwersację dopiero, gdy wyszła z przymierzalni w pierwszym stroju, czyli złotej sukience, sięgającej do połowy uda oraz szpilkach w tym samym kolorze.
Całość ładnie komponowała się z urodą dziewczyny. Miała ona dość krótkie włosy w kolorze jasnego blondu. Delikatne rysy twarzy, pełne usta i oczy, które elektryzowały spojrzeniem. Była ona nieco wyższa od szatynki.
- Wspaniale, masz już co założyć na wieczór. Teraz chodźmy na te lody - pospieszyła ją Leia.
Dziewczyna zapłaciła za swój strój i po około dwudziestu minutach, wychodziły z galerii, trzymając w dłoniach kubeczki z lodami.
Zdecydowały, że od razu pójdą do domu Skywalkerów, żeby nie tracić czasu. Leia przyszykowała klucze, żeby otworzyć drzwi, jednak były otwarte.
- Cześć, siostra - przywitał się Luke.
- Jesteś już w domu? - zdziwiła się.
- Tak, przecież Han mnie podwiózł - przypomniał jej.
Na jego słowa, szatynka tylko westchnęła i zabrała Evelyn do siebie. Pokazała jej ubranie, które wybrała specjalnie na tę okazję i, po uzyskaniu aprobaty przyjaciółki, pobiegła do łazienki się przebrać.
CZYTASZ
Flyboy
FanficLos Angeles, tętniące życiem miasto, przyciągające wielu ludzi, zarówno w dzień jak i w nocy. Znajdują się tam najlepsze uniwersytety, w których za miejsce każdy jest w stanie się pokroić. Czy Luke i Leia są w stanie sprostać tak wielkiej presji? C...