Mężczyzna chwycił Leię za rękę i, przeciskając się przez tłum, szedł w kierunku drzwi. Jego uścisk był jednak trochę za silny, gdyż dziewczynę zaczynało boleć już ramię.
- Możesz mnie puścić? To boli - powiedziała zirytowana dziewczyna.
- Puszczę Cię dopiero, jak bezpiecznie znajdziesz się w domu - odpowiedział, nie patrząc w jej stronę.
Szatynka szła w milczeniu, prowadzona przez swojego wybawcę w kierunku auta. Białe audi, tak jak podczas ich pierwszego spotkania, stało zaparkowane pod domem. Chłopak otworzył jej drzwi i ponaglającym gestem kazał wsiąść.
Kiedy siedziała już wygodnie w fotelu wystraszyło ją kłapnięcie drzwiami. Podskoczyła tak, że głową uderzyła w sufit.
- Ktoś tu nie umie panować nad emocjami - pomyślała rozmasowując obolałe miejsce.
Chwile później miejsce kierowcy zajmował już on. Z piskiem opon ruszył spod posiadłości blondynki, nie zwracając uwagi na znaki czy choćby światła. Zwinnie zmieniał biegi, a wskazówka powoli zbliżała się do setki.
- Zwolnij - powiedziała lekko przerażona dziewczyna, jednak nie dostrzegła żadnej reakcji z jego strony. Ba, nawet przyspieszył. - Zwolnij do cholery, bo nas pozabijasz!
Tym razem wysłuchał ją i już za chwilę auto jechało z dozwolona prędkością.
Pod domem rodzeństwa znaleźli się po dziesięciu minutach. Gdy pojazd zatrzymał się Leia wybiegła z niego prosto, w kierunku drzwi. Jednak nie dane było jej w spokoju wejść do domu, gdyż chłopak ponownie złapał jej rękę i zatrzymał.
- Zostaw mnie w spokoju - krzyczała dziewczyna, próbując się wyrwać.
- Najpierw się uspokój - powiedział głębokim głosem.
- Ależ ja jestem spokojna, panie „moja pięść zabawi się z Twoją mordą" - zacytowała jego wcześniejsze słowa.
- Zamknij się wreszcie! - podniósł głos, a następnie przyciągnął dziewczynę do uścisku.
Na początku Leia czuła się bardzo nieswojo, więc próbowała wyrwać się z jego objęć. Jednak po bezsensownej próbie wyswobodzenia się, odpuściła.
- Dlaczego to zrobiłeś, Solo?
- Należało mu się, a mnie ręka świerzbiła tylko, kiedy zobaczyłem jego parszywy ryj.
- Nie o Tym mówię. Chodzi mi o to, dlaczego mnie przytuliłeś?
- Twój brat jest pewnie kompletnie najebany, albo jeszcze nie jest tak źle i zabawia się z jakąś panienką. Podejrzewam, że wróci późno, a nie chcę, żebyś była sama. Ze mną przynajmniej będziesz bezpieczna. - ostatnie zdanie wypowiedział niemal szeptem.
- Mógłbyś powtórzyć? - Leia nie była pewna czy słuch jej nie myli.
- Chciałem żebyś poczuła się bezpiecznie, okay? Ale jeśli dłużej będziesz ubrana w to - wskazał na strój dziewczyny. - Nie wiem, czy się powstrzymam.
Dziewczyna odsunęła się od niego i powoli ruszyła po schodach na ostatnie piętro. Chłopak szedł za nią, jednak ona nic już nie powiedziała. Jedynym odgłosem, który dało się słyszeć, było przekręcenie klucza w zamku.
Kiedy znalazła się w przedpokoju, rzuciła na ziemię swoją torebkę i, ignorując Naboo, która cieszyła się na jej widok, poszła do pokoju. Wchodzącemu do mieszkania chłopakowi, zrobiło się szkoda pieska, który i tak cały dzień nie był na spacerze. Stwierdził, że ją wyprowadzi. Suczka słuchała się go i wesoło merdała ogonkiem, gdy wrócili.
CZYTASZ
Flyboy
FanficLos Angeles, tętniące życiem miasto, przyciągające wielu ludzi, zarówno w dzień jak i w nocy. Znajdują się tam najlepsze uniwersytety, w których za miejsce każdy jest w stanie się pokroić. Czy Luke i Leia są w stanie sprostać tak wielkiej presji? C...