Prolog

371 22 7
                                    

Dziś był pierwszy dzień mojej pracy. Byłam bardzo zestresowana bo dopiero co przyleciałam do Korei i nie byłam pewna co do swoich umiejętności językowych.

Nie wiem w jaki sposób zdobyłam pracę w jednej z lepszych stadnin hodowlanych, ale nie powiem, że się nie cieszę bo było by to duże kłamstwo.

Była 7:40, a ja miałam pojawić się na miejscu o 8:30. Stajnia mieściła się 10 kilometrów od mojego miejsca zamieszkania i na szczęście można do niej dojechać metrem.

Zaczęłam wybierać ubrania. Skoro będę pracowała w stajni to ubrałam ciemne bryczesy z silikonowym lejem, czarne skarpety z białym napisem BTS (w końcu jest się tą ARMY od jakiegoś czasu) i luźną białą koszulkę z czarnym nadrukiem. Ogarnęłam włosy, zjadłam śniadanie i pojechałam do pracy.

Na miejscu zjawiłam się nawet trochę przed czasem, ale przynajmniej miałam możliwość zapoznania się ze stajnią. Po szybkim policzeniu wyszło mi, że mamy 3 stajnie. W pierwszej stoją same ogiery, w drugiej klacze w ciąży, a trzecia jest szkółkowa. 

Zadecydowałam, że wypada z kimś porozmawiać bo na razie jedyne co robię to łażę bez celu po budynku. W siodlarni spotkałam dziewczynę troszkę starszą ode mnie  i nieśmiało zaczęłam rozmowę.

-Emm h-hej.- ledwo wydukałam. Dziewczyna odwróciła się.

- O hej! To ty jesteś tą nową instruktorką z Polski? 

- Tak. Jestem [t.i]. Miło mi cię poznać.

- Ja jestem Lisa i mi również miło. Słyszałam od szefowej, że rzuca cię na głęboką wodę i dziś masz specjalne zadanie.- tajemniczo się uśmiechnęła.

-O matko już się boję. Wiesz może co to za zadanie ?-spytałam bardzo zaciekawiona.

-Musisz oprowadzić jakiś idoli po stajni i nauczyć ich podstaw. Podobno będą nagrywać odcinek do swojego programu więc spisz się dobrze. Ja już muszę lecieć niedługo mam jazdę.-pomachała mi i szybko wyszła.

Totalnie nic nie wiedziałam. Kto to będzie, jak mam się zachowywać ? Nikt nie był mi w tym momencie w stanie odpowiedzieć na te pytania. Plus jest taki, że wiem co nie co o koniach i nie popełnię błędu dając im jedne z trudniejszych koni.

Podeszłam do bramy i czekałam tam 10 minut. Po tym czasie przyjechał czarny Van. Wysiadła z niego siódemka cholernie przystojnych Koreańczyków. Wystarczyło, że zobaczyłam jednego i już wiedziałam, że jest to mój ulubiony zespół.

- Dzień dobry, jestem [t.i] i będę waszą instruktorką.-Przywitałam się.

-My jesteśmy BTS miło nam cię poznać.

Po zapoznaniu się z chłopakami zaprowadziłam ich do stajni. Wiedziałam, że Taehyung już jeździł konno więc jemu specjalnie zadawałam trudniejsze pytania. Bangtani dość dobrze się przygotowali i znali odpowiedź na niemalże każde zadane pytanie. Po quizie pokazałam im jak się siodła konia i wszystko po kolei wytłumaczyłam, ponieważ potem była ich kolej. Każdy miał przydzielonego konia. Wszystkim poszło dobrze ale Namjoon jak to bóg destrukcji urwał wytok, lecz na szczęście nie był on tak bardzo potrzebny.

Gdy wszyscy już się mentalnie przyszykowali udaliśmy się na padok. 

Zaczęliśmy od ćwiczeń rozciągających np. dotknięcie uszu konia, dotknięcie lewą ręką prawej kostki itp. Potem Taehyung zaprezentował jak wygląda półsiad i chłopcy próbowali to powtórzyć co marnie im szło. Pomińmy fakt że Jungkookie prawie zleciał z siodła.

V kłusował sobie po ścianie padoku, a ja starałam się nauczyć całą szóstkę anglezowania. Nie mieliśmy zbyt dużo czasu więc robiłam to tak prowizorycznie, ale się udało. Potem już wszyscy razem jeździli. Podczas gdy prowadziłam jazdę poprosiłam Lisę, która w tym czasie skończyła swój trening aby osiodłała mi konia. Aby urozmaicić dzień pojechaliśmy w teren.

Kierowaliśmy się w stronę polanki, która znajdowała się w środku lasu. Oczywiście nic nie jest idealne i koń Tae się spłoszył. Niby nie byłoby tragedii ale on spadł. W panice zsiadłam z konia i podbiegłam do leżącego na ziemi idola. Pochyliłam się nad nim i zapytałam.

- Taehyung, wszystko w porządku ? Nic ci nie jest ? Zadzwonić po karetkę?-Byłam naprawdę przerażona. Chłopak tylko stęknął i powoli się podniósł.

-Nic mi nie jest, spokojnie [t.i]-Trochę mnie tym uspokoił ale i tak wolałam już wrócić do stajni.

Powiedziałam Lisie aby przygotowała lód i ręcznik i podała go V, a ja w tym czasie rozsiodłałam konie i wypuściłam je na pastwisko. Nie wiedziałam czy będę miała przesrane czy nie, ale jakby nie patrzeć to mogło się przydarzyć każdemu. Byle Taesiowi nic nie było. Postanowiłam do nich pójść i jeszcze raz się upewnić czy wszystko ok.

-Jeszcze raz cię przepraszam.-Powiedziałam ze spuszczoną głową.

-A ja jeszcze raz mówię, że nie masz za co. Konie to zwierzęta i się płoszą. To jest normalne, a poza tym ty powinnaś o tym coś wiedzieć.-spojrzał na mnie i puścił mi oczko. Lekko się zarumieniłam ale nie dałam tego po sobie poznać.

-[t.i], Taehyung ma rację to mogło się każdemu z nas przytrafić.-Powiedział Jin, a reszta tylko przytaknęła.

Chłopaki jeszcze zwiedzili wszystkie stajnie i pojechali do domu. Mam nadzieję, że jak szefowa się dowie o tym co się stało to nie wywali mnie na zbity pysk.

Dokończyłam robotę. Tym razem obyło się bez upadków i innych niespodzianek. Wróciłam do domu, wzięłam prysznic i padłam na łóżko nawet nie jedząc kolacji. W głowie miałam tylko obraz spadającego V. 

Zamartwiałam się tak długo, że aż zasnęłam.


#You have nothing to apologize for# [V x Reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz