Pomogła mi wejść po schodach i otworzyła drzwi do domu. Moim oczom ukazała się jasna przestrzeń wypełniona drogimi meblami i pamiątkami z egzotycznych podróży.
- Pójdę po apteczkę, a ty sobie usiądź w salonie.
Nie posłuchałem się i zamiast usiąść zacząłem przeglądać zdjęcia na półkach. Na jednym z nich zobaczyłem małą, uśmiechnięta Ally siedzącą na słoniu z jakąś dziewczynką. Jej mina była przekomiczna, prowdobodobnie próbowała udawać zwierzę, na którym siedziała. Usłyszałem kroki na korytarzu.
-Już jestem. Yyy.. co robisz?
Zacząłem się śmiać.
-Ale byłaś uroczym dzieckiem.
Dziewczyna otworzyła szeroko oczy i odciągnęła mnie na kanapę.
- Zaciągnęłam Cię tutaj, by Cię opatrzyć, a nie żeby pokazywać zdjęcia z dzieciństwa.
- Oj tam - parsknąłem.
Moja wybawczyni obmyła mi twarz i załóżyła opatrunek na nos. Zdziwiło mnie trochę z jaką zręcznością i wprawą to zrobiła.
- Dobra, zdejmuj koszulkę.
- Hola, hola koleżanko. Dopiero co się poznaliśmy, a ty już chcesz l zobaczyć mnie w całej okazałości? - powiedziałem z uśmiechem na twarzy. Dziewczyna wywróciła oczami i odparła - Widzę, że ci humor wraca. Wiesz, że muszę Cię opatrzyć, chyba, że wolisz jechać na ostry dyżur?
Westchnąłem i zdjąłem koszulkę. Ally przyleciała wzrokiem po mojej klatce piersiowej.
- Co? To ludzie z słabej dzielnicy nie mogą być umięśnieni?
Potrząsnęła głową i zmarszczyła brwi- Ee nie, nie mogą.
Zabrała się do przemywania mojego ciała. Gdy natrafiła na głęboką ranę syknąłem z bólu.
- Jeszcze moment - odparła i po chwili dodała - No koniec.
Poszła, by odnieść apteczkę, a ja założyłem swój t-shirt. Później dziewczyna weszła do kuchni i zapytała się - Chcesz coś do picia?
- Nie pogardzę szklanką wody.
Podeszła do salonu z napojami i usiadła na fotelu. Zapadła grobowa cisza. W końcu Ally nie wytrzymała.
- Co oni chcieli? Czemu Cię pobili? ramionami.
- Nie w mówisz mi, że jacyś gangsterzy tak po prostu napadają ludzi na ulicy.
Westchnąłem - Słuchaj. Może takie rzeczy nie zdarzają się w twoich sąsiednich stronach, ale w moich owszem.
- Ale słyszałem jak krzyczą o jakiś pieniądzach...
- Nie bądź taka ciekawska, a poza tym i tak byś nie zrozumiała.
- Mówisz do mnie jak bym nie znała realiów, ale nie jestem głupia.
- Ale to nie zmienia faktu, że to nie twój świat! Żyjesz tutaj - w wielkim domu i chodzisz do prywatnej szkoły dla milionerów. Po co chcesz usłyszeć o problemach chłopaka z biednej, brudnej dzielnicy, co królewno?!
Spojrzała na mnie wrogo i wstała. Usłyszałem jak mówi pod nosem : "Nigdy więcej tak mnie nie nazywaj".Poszła do innego pokoju ,więc ja zabrałem swoją kurtkę i wyszedłem z domu tej dziwnej, bogatej dziewczyny.
CZYTASZ
Sick Boy
RomanceOpowiadanie jest zawieszone, raczej do niego nie wrócę. Najchętniej bym nie usunęła, ale zostawiam, bo może ktoś jeszcze będzie chciał przeczytać to co jest. Zapraszam do wierszy, bo jak na razie je najlepiej mi się pisze. ...