,,No sleep, no sleep until I'm done with finding the answer "
Za każdym razem gdy łapałam spojrzenie szarych tęczówek czułam wstyd- wstyd, którego nie do końca potrafiłam uzasadnić. Mijałam więc chłopaka, mimo jego widocznej próby porozmawiania ze mną. I tak minął tydzień. W piątek zmęczona po całym dniu zajęć oraz treningu na koniec, odkluczyłam drzwi wchodząc do mieszkania. Rzuciłam torbę na podłogę przy okazji wykrzykując przywitanie. Jednak nikt mi nie odpowiedział, rozsznurowałam trampki i porzuciłam je obok reszty par butów, po czym przeszłam do salonu, gdzie omal nie odstałam zawału.
-Veen-powiedziałam jedynie nie mogąc uwierzyć własnym oczom.
Chłopak siedział na kanapie, łokciami opierając się o kolana. Wpatrywał się we mnie z determinacją wypisaną w stalowych tęczówkach. Wiedziałam, że tym razem nie ucieknę przed nim oraz rozmową, co nie zmieniało faktu, że strasznie bałam się usłyszeć, że już mu nie zależy.
-Mia-przykuł moją uwagę, wypowiadając imię z lekką chrypką- porozmawiajmy.
Skinęłam głową siadając po drugiej stronie kanapy, co spotkało się z krzywym uśmiechem ze strony chłopaka.
-Jeśli-przerwałam przełykając ślinę-jeśli przyszedłeś by powiedzieć, że to koniec zrozumiem.Nie odważyłam się podnieść wzroku z nad rąk, nawet gdy poczułam, jak wstaję ze swojego miejsca.
-A więc takie masz o mnie zdanie?-w jego głosie mogłam wyczuć nutkę bólu, przez którą coś ukuło mnie w serce.
W odpowiedzi wzruszyłam jedynie ramionami, gdy w końcu podniosłam wzrok ujrzałam w jego oczach szalejącą burzę emocji, przez którą przebijał się żal.-Vincent-westchnęłam stając naprzeciw niego- ja... Nie wiem co mogłabym ci powiedzieć.
-Czy to nic dla ciebie nie znaczyło? Cała nasza znajomość? To co wydarzyło się przeszło tydzien temu?
-To nie tak, Vee. Ja naprawdę cię lubię i właśnie dlatego...
-Dlatego co?! -podniósł głos pierwszy raz w mojej obecności.
-Dlatego boję się cię stracić, boję się, że to co się wydarzyło wszystko skończyło.
Nie musiałam długo czekać na jego odpowiedź, chłopak podniósł mój podbródek, po czym jego usta spotkały się z moimi. Pierwszy pocałunek przypominał delikatny trzepot skrzydeł motyla, drugi był odrobinę mocniejszy, lecz nadal przepełniony delikatnością, trzeci wzbudził w moim podbrzuszu stado motyli.
-Mia-zaczął opierając swoje czoło o moje-nie po to tyle się trudziłem, by teraz cię wypuścić, jasne?
-Ale...
-Nie ma żadnego, ale... Może to co się między nami było trochę za szybko, jednak ja nie żałuję, a ty?
-Nie, nie żałuję.
-Więc, po co to wszystko?
-Ja...
-Pomińmy, ważne, że teraz już jesteśmy razem i drugi raz nie dam się odstawić na tak długo- poinformował, na co ja przytaknęłam głową.Nie chciałam znów tego przeżywać. Uczucie do Veen'a chociaż początkowo nie do końca planowane, dawało mi siłę, której teraz potrzebowałam.
Wtuliłam się w jego tors, ciesząc się, że nie odpuścił mimo wszystko.
***
-Więc randka?-pyta moja przyjaciółka, gdy przejeżdżam brązowawą pomadką po ustach, kończąc w ten sposób swój niezbyt skomplikowany .
Przewróciłam oczami- ponownie, przysięgam, że przez tę dziewczynę w końcu stanie się to moim tikiem nerwowym.
-Idziemy do baru, Rosie, i z tego co wiem, ty też tam będziesz...
-A więc podwójna randka!-pisnęła poprawiając ułożenie swoich zakręconych włosów.
Nie było tajemnicą, że od samego początku ta dwójka ma się ku sobie, odkąd tylko się poznali więcej czasu razem niż osobno, chociaż upierają się, że to czysto koleżeńska relacja.
-To już nie przyjaciele?-spojrzałam na nią spod uniesionej brwi.
-Tego nie powiedziałam-mruknęła poprawiając na nogach ułożenie swoich czarnych rurek.
-Czy jedno z drugim się nie wyklucza?-zadałam pytanie spostrzegając, że wybrałyśmy dość podobne stroje.
Ja postawiłam na dżinsy z przetarciami na kolanach oraz kremową bluzeczkę na ramiączkach, mając w planie zarzucić na to swoją pudrowo-różową ramoneskę. Rosie natomiast założyła czarne rurki, opinające jej nogi przez co wydawały się jeszcze dłuższe niż normalnie, do tego białą bluzeczkę i przyuważyłam, że na oparciu kanapy w salonie czekała na nią jej ulubiona czarna kurteczka- uśmiechnęłam się na ten kontrast ponieważ z reguły to ona jest tą bardziej dziewczęcą.
Gdy dostałam wiadomość od Vincenta, przekazałam informację współlokatorce i sama wzięłam się za zapięcie paska od swoich czarnych koturn. Gotowe wyszłyśmy na dwór uprzednio zakluczając mieszkanie, gdzie po niedługim czasie zlokalizowałyśmy samochód Charliego.
Zajęłam miejsce obok blondyna na kanapie, jak to miałam już w zwyczaju, a brązowowłosa usiadła na miejscu pasażera. Tym razem drogę umilały nam dźwięki piosenki ,,In the shadows" zespołu The Rasmus- jak zwykle razem wyśpiewaliśmy większość tekstu, a ponieważ do miejsca docelowego nie było bardzo daleko oraz Charlie nagiął kilka zasad ruchu drogowego w pod koniec trzeciej piosenki opuszczaliśmy czarne Audi.
Veen od razu przyciągnął mnie do swojego boku, dzięki czemu na twarzy mojej przyjaciółki można było zauważyć triumfujący uśmiech.
Po drugim drinku wraz z blondynem przegrywam rozgrywkę bilardu, obserwuję jak szczęśliwa Rosie rzuca się w ramiona Charliego, który uśmiecha się równie szeroko, po chwili szepcząc jej cos do ucha, na co moja przyjaciółka się zgadza.
W gwoli wyjaśnień wygrali cudem, mieli jeszcze trzy połówki do wbicia, jednak ostatnia-czarna wbijana przeze mnie bila pociągnęła za sobą białą i tak o to przegrałam.
-Nie przejmuj się-czuję jak ramiona chłopaka owijają się wokół mojej talii a sam kładzie podbródek na moim ramieniu- czarna po prostu nie chciała czuć się samotnie.
Parsknęłam śmiechem odwracając się twarzą do niego, przez co musiał się wyprostować.
Patrzymy chwilę w swoje oczy, po czym chłopak pochyla się nade mną by złożyć na moich ustach delikatny pocałunek. Z uśmiechem zaplatam ręce na jego karku nie pozwalając mu za szybko się odsunąć. Odrywamy się od siebie, gdy słyszymy obok chrząknięcie.
-Oh, nie przeszkadzajcie sobie-powiedziała Rosalie z uśmiechem błąkającym się na twarzy-chciałam tylko poinformować, że idziemy na parkiet.-wskazała na siebie oraz bruneta widocznie rozbawionego, stojącego za nią, po czym odwróciła się a ja odprowadziłam ją wzrokiem dopóki nie zniknęła w tłumie wraz z chłopakiem.
Spojrzałam na blondyna, który uśmiechał się szeroko oraz na którego widok moje kąciki samoistnie się uniosły.
-Pani Harrison, co powie pani na powtórkę rozgrywki tym razem w mniejszym gronie.
-Bardzo chętnie pana ogram, panie Harrison-odpowiedziałam ruszając w stronę stołu, gdzie wzięłam się za ponowne układanie bili.
-To było nie fair!-usłyszałam zarzut z ust szarookiego.-Nie wiem o czym mówisz-zatrzepotała rzęsami.
-Rozpraszałaś mnie celowo.
-Po prostu nie umiesz poradzić sobie z porażką-odpowiedziałam , chociaż zarzut był jak najbardziej uzasadniony.
Jak pokonać faceta? Użyj kobiecych sztuczek-to nie mal zawsze działa.
-Odwdzięczę się-uciął temat podchodząc bliżej mnie.
-Ah tak?-zapytałam układając dłonie na jego klatce.
-Tak-przytaknął dodatkowo głową.
Uśmiechnęłam się jedynie i wspięłam na palce, by złożyć pocałunek na jego policzku.
-No już, nie gniewaj się.
-Nie gniewam-odpowiedział z lekkim uśmiechem-co nie oznacza, że się nie odegram kochanie.
I szczerze ciekawił mnie sposób w jaki chciał to zrobić jednak naszą chwilę przerwało wtargnięcie zziajanej Rosie.
-Charlie... On...
-Co się dzieję Rose?
-Biję się przed klubem, błagam pomóż Vee... -wypowiedziała, a ja poczułam jak mięśnie chłopaka się spinają.
***Dzisiaj krócej, następny przewidywana data dodania rozdziału: 20.04.2018r
*,,Nie zasnę, nie zasnę dopóki nie skończę z poszukiwaniem odpowiedzi"
YOU ARE READING
Po za zasięgiem
RomanceTo naprawdę nie tak, że go nie chciałam. Kochałam go na swój chory i niezrozumiały sposób i może właśnie to było przeszkodą, i może dlatego wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej. ---- Z Rosie problem polegał na tym, że z jednej strony krzyczał...