Per Karol
Ktoś wszedł do domu i zaczął nas wołać Szczerze? Bardzo się przestraszyłem. Ktoś wpada do nas do mieszkania i zna nasze imiona,czy to nie jest dziwne?
( macie na górze zdjęcie Łukasza )
- CHŁOPAKI ERNEST I PIOTREK JEST W SZPITALU LUDZI SŁYSZELIŚCIE !?- zaczął krzyczeć na cały dom przez co doskonale go usłyszeliśmy na górze.
- idziemy na dół?- spytał Hubert patrząc na mnie
- chodź stary, czuję kłopoty
Oboje z Hubertem wyszliśmy z mojego pokoju. Odrazu skierwaliśmy się na schody i poszliśmy na panter. Okazało się że do bazy wbił Łukasz, nasz ziomek z bazy który czasami do nas wbija na nagrywki.
- co się stało? - zapytałem gdy byliśmy już na dole
- mieli wypadek, są podobno w ciężkim stanie. Jakiś palant im wyskoczył i uderzył w nich - powiedział Łukasz który widać było że był roztrzęsiony tą sytuacją
- co ty gadasz? - spytał zszokowany Hubert - ale wyjdą z tego cało?
-nie wiem, chodzicie zawioze was do szpitala. Nie ma czasu do stracenia! - powiedział chłopak
Tak jak postanowił Łukasz tak zrobiliśmy. Wraz z Damianem założyliśmy kurtki i buty. Łukasz przez tą sytuację już był gotowy do wyjścia więc cały czas na nas czekał.
Wyszliśmy z bazy a ja zamknąłem drzwi na klucz. Weszliśmy do samochód i pojechaliśmy do szpitala. Siedziałem z Doknesem z tyłu a prowadził Łukasz.- czy to dobry pomysł aby on w takim stanie prowadził?- zapytał Hubert
- fatalny pomysł - skomentowałem zapinając pasy
- poradzę sobie, zamknąć się tam z tyłu!
Wraz z Hubertem już nic się nie odzywaliśmy. Chyba nie chce dodatkowo stresować i denerwować Łukasza. Nie sądziłem że chłopak aż tak będzie się przejmować chłopakami. Może naprawdę oni są bardzo złym stanie? Mam nadzieję że wyjdą z tego bez szwanku.
Popatrzyłem kątem oka na Huberta. Po jego twarzy widziałem strach,wiem doskonale że chłopak zawsze się przejmują w takich sytuacjach.- będzie dobrze,nie martw się - poklepałem chłopaka po ramieniu aby go pocieszyć - ej Lukasz jak to się stało dokładnie?
- co wiem to że jechali i Ernest stracił panowanie nad kierownica nie wiadomo jakim cudem. Potem z naprzeciwka jechał samochód, walnęli w niego i koniec historii - opowiedział Łukasz - jesteśmy na miejscu
Łukasz zaparkował samochód najbliżej wejścia. Droga minęła dość szybko, na szczęście mamy bardzo blisko szpital i nie musieliśmy jeździć na drugi koniec miasta.
Wszyscy razem wyszliśmy z samochod, odrazu zaczęliśmy kierować się w stronę szpitala. Pierwszy szedł Łukasz, który zapewne doskonale wiedział gdzie mamy się udać.
Gdy weszliśmy do środka już odrazu poczułem zapach starszych ludzi, śmierci oraz chorób które były w powietrzy. Nienawidzę tego miejsca, zawsze mam przykre wspomnienia z nimi.
Lukasz poszedł do receptonistki aby dowiedzieć się gdzie są nasi przyjaciele. Szybko mu to zajęło bo po chwili dołączył się do nas.- jest w sali 23 Ernest a Piotrek już wychodzi - oznajmił
Po chwili zobaczyłem Piotrka który szedł w stronę wyjścia, recepcjonistka miała rację. Podbiegłem do chłopaka bo zapewne nawet nas nie widział
- elo mordo - przywitałem się z Piotrkiem gdy udało mi się go zatrzymać
- siema, miałem do ciebie dzwonić właśnie
- nie musiałeś bo już jesteśmy - uśmiechnąłem się do chłopaka - idziemy do Ernesta
-co? myślałem że Ernest jest w bazie - spytał zdziwiony
-co? - zapytał Łukasz gdy podszedł do nas wraz z Hubertem
-no Ernest uciekł z miejsca zdarzenia poprostu gdzieś pobiegł i mnie zostawił. Sądzę że był w szoku i dlatego tak zrobił - wyjaśnił Piotrek
-ale receptonistka powiedzila że jest w sali 23 - powiedział Łukasz
- to może go znaleźli, chodźmy w takim razie
Poszliśmy z chłopakami do sali gdzie znajdował się Ernest. Była ona na drugim piętrze więc musieliśmy użyć windy aby się do niego dostać.
Gdy byliśmy już na odpowiednim poziomie zaczęliśmy szukać sali. O dziwo sala była tuż przed naszym nosem więc weszliśmy do środka. Odrazu przed naszymi oczami okazał się obraz nieprzytomego Ernesta. Z moich oraz Piotrka oczu leciały łzy, widać że chłopak jest w ciężkim stanie.-ej ziom baza bez Ernesta to nie baza - powiedzialem przez łzy podchodząc do łóżka
-zgadzam się - powiedział Łukasz poklepując mnie po plecach
-Karol nie płacz - powiedział Hubert
-co? NIE Płacz?- spytałem zdziwiony - Człowieku to Mój NAJLEPSZY PRZYJACIEL A TY MOWISZ NIE PŁACZ?! - zacząłem na niego krzyczeć
-Karol to nie jego wina - spróbował Piotrek mnie uspokoić
Wtedy Hubert wyszedł z sali. Jednak nie obchodziło mnie to, teraz to Ernest jest ważny i powinniśmy go wspierać aby się obudził.
Po chwili zaczęło mi się robić słabo, świat zaczął zbyt szybko krążyć.Usłyszalem jak chłopaki mnie wołają i poczułem krew która leci mi z chyba głowy. Po tym nie czułem już nic, straciłem przytomność. Zobaczyłem jak lecę i widzę wszystkie wpomnienia które mi się zdarzyły. Czy ja jestem w niebie?
![](https://img.wattpad.com/cover/142050273-288-k492472.jpg)
CZYTASZ
Zaczęło się że przyjechałeś // DxD
AléatoireTo miało być zwykle przyjechanie Huberta do bazy. Bohaterzy nie spodziewali się ze ich historia tak się rozwinie.