altercation {a. stjernen}

158 12 0
                                    

- Andreas, czy możesz mi łaskawie powiedzieć, dlaczego twoje brudne ciuchy są porozrzucane po całym pokoju?- Nina zapytała pretensjonalnym głosem,a Andreas wywrócił oczami.

-Bo je tam położyłem.- odpowiedział, mając nadzieję, że Nina nie będzie dalej drążyła tematu.

-Bo je tam położyłeś?! A to tam jest ich miejsce?!- krzyknęła dziewczyna wchodząc do salonu.

-Możesz się nie drzeć? Nie wszyscy może mają ochotę tego słuchać. - odpowiedział opryskliwie. W ich związku od dawna się już nie układało, chociaż byli ze sobą już 3 lata. Zaczęły się ciągłe kłótnie, pretensje i wszczynanie awantury o byle co.

-Nie wszyscy mają ochotę! To raczej ty nie masz ochoty! A myślisz, że ja mam ochotę potem to sprzątać?!

-Nie chcesz sprzątać to nie! Nikt ci łaski nie robi!

-A właśnie, że ty robisz! Wyjechałam na trzy dni do mamy, a ty zrobiłeś w mieszkaniu taki syf, jaki ja bym nawet przez dziesięć lat nie zrobiła!

-A no tak, zapomniałem, że ty jesteś Nina zawsze idealna!

-Nie prawda! To po prostu ty nie umiesz sobie beze mnie poradzić!

-Ja bez ciebie radzę sobie świetnie! Możesz częściej wyjeżdżać!

-Dobrze,skoro tak bardzo chcesz to następnym razem wyjadę do mamy na miesiąc!

-Proszę bardzo! I żebyś ty chociaż jeździła tam do swojej matki! Pewnie jeździsz nie wiadomo gdzie i puszczasz się z randomowymi typami!

-Ja się puszczam?! No przepraszam bardzo, ale to akurat ty podrywasz wszystkie dziewczyny jakie spotkasz kiedy jeździsz na zawody!- krzyknęła, a po jej policzkach zaczęły płynąć łzy.

-Bo one przynajmniej jakoś wyglądają, a nie jak ty!

-Czyli ja ci już nie pasuję? Trzeba było od razu powiedzieć.- powiedziała Nina łamiącym się głosem i ruszyła w stronę garderoby. Wyjęła walizkę i zaczęła pakować swoje ubrania. Potem zabrała swoje rzeczy z łazienki. Spakowała tyle, ile się dało. Wzięła walizkę i wyszła do przedpokoju. Ubrała buty i miała już zakładać kurtkę, ale usiadła na podłodze i rozpłakała się jak małe dziecko.

-A ty gdzie się wybierasz?- usłyszała ten głos, który tak kochała, a który tak ją zranił. Nie odpowiedziała, wzruszyła tylko ramionami. - Zostajesz.- powiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu, po czym kucnął obok niej i ją przytulił.

-Nie, Andreas. Ja tak nie mogę.- powiedziała, a jej policzki nadal były mokre. Stjernen odsunął się od niej.

-Ale ja cię kocham, Nina. Miałaś rację, bez ciebie sobie nie poradzę, jestem kretynem. Przepraszam.- Andreas mówił przekonującym głosem, bo mówił prawdę. Żałował tych kilku wcześniej wypowiedzianych słów.

-Jakoś będziesz musiał.- szepnęła Nina i wstała z podłogi. Ubrała kurtkę, wzięła walizkę i swoją torebkę. - Po resztę rzeczy przyjadę później.- stwierdziła i na pożegnanie pocałowała Andreasa w policzek. Wyszła za drzwi zostawiając skoczka samego.

Andreasowi z oczu zaczęły ciec łzy. Słone łzy cierpienia. A może były to łzy miłości? On już sam nie wiedział. Nie wiedział już nic.

455 słów

One shots II Ski JumpingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz