01

361 33 9
                                    

-Jaehyun!- Chłopak zaskoczony odwrócił się szybko i spojrzał prosto w ciemne oczy Sichenga.- Mark jest ledwo po osiemnastce, więc z łaski swojej przestań go faszerować tym jebanym piwem.- Chińczyk skrzyżował ramiona patrząc się na obydwóch świetnie się bawiących kolegów.

-Ledwo po osiemnastce? Za miesiąc kończy dziewiętnaście lat.- Prychnął w odpowiedzi Jae, równocześnie pukając się palcem wskazującym o czoło. Po krótkiej chwili ciszy, znowu podał Markowi puszkę z alkoholem a młody bez zastanowienia napił się sporego łyka.-Nic mu się nie stanie. Widzisz jaki szczęśliwy?

-Hyung. On jest kompletnie pijany debilu.- Dong wypowiedział te słowa bez żadnych odczuwalnych emocji w jego tonie mowy. Jeszcze raz posłał załamane spojrzenie Lee do którego chyba powoli przestawały docierać impulsy świata zewnętrznego.
Zmartwiony Chińczyk wrócił do kuchni w celu zmycia do końca wszystkich naczyń. Najbardziej wkurzały go łyżki od których woda się odbijała się na wszystkie strony, kiedy choćby na chwilę podstawisz je pod kran, ale bardziej denerwujące było zachowanie przyjaciół. Definitywnie.

I tak nic nie mógł poradzić, w końcu on sam ich zaprosił na małe nocowanie. Teraz chciałby naprawdę cofnąć propozycję którą im złożył kilka dni temu.

-Mark. Odstaw ten alkochol, proszę cie dziś już wystarczająco dużo wypiłeś.- Lee w odpowiedzi tylko pokręcił głową i odepchnął rękę Sichenga.

Jaehyun westchnął cicho i skierował swój wzrok na Chińczyka.

-Dong. Zostaw go wreszcie.

Siedzieli w pobliskim baraże, czasem się tam spotykali żeby porozmawiać. Czasem znaczy, codziennie. Często plotkowali o niczym i o wszystkim, jak prawdziwe stare panny, lecz od kilku dni niekiedy padał temat mieszkania Marka. Shicheng nie chciał aby młody mieszkał ze swoim starszym o cztety lata bratem. Uważał, że lepiej będzie jeśli się wyprowadzi. Ale niby gdzie miał się wyprowadzić? Dong od kilku dni proponował swój dom, lecz Lee zawzięcie uważał, iż tak nie wypada. Ponadto uwielbiał swoje rodzeństwo.

-Zrobimy tak.-Chłopcy natychmiastowo  podnieśli wzrok.- Jedną noc przenocujesz u mnie i stwierdzisz czy zostajesz czy...

-To nie ma sensu.- Przerwał szybko Jung.- I tak będzie chciał mieszkać z bratem.

-Nie. Zróbmy nocowanie.- Powiedział cicho najmłodszy.- Ale z Hyungiem.- Wskazał na Jaehyuna.

Zapanowała cisza. Prawda jest taka, że Chińczyk nawet po pijaku nie wziął by go do domu na całą jedną noc. Bał się jego chorych wybryków. Bał się Hyunga. Bardzo się go bał.

-Niech ci będzie.- Odpowiedział po chwili ciszy niechętnie organizator, a dwaj pozostali przybili piątkę.

Już nie było odwrotu.

Więc odrazu po skończonej robocie rzucił się na materac obok najmłodszego. Przekierował powoli swój wzrok na Jaehyuna.

-Upiłeś go?

-Nie, sam zasnął.- Skłamał przyjaciel (o ile tak go w ogóle można nazwać) nawet nie odrywając wzroku od telewizji. Dong westchnął, pogłaskał śpiącego Marka po włosach i pocałował go w czoło.

-Gej.

-Pierdol się.- Odpowiedział szybko Hyungowi i ruszył po poduszki i kilka kocy dla swoich najbliższych.

[...]

-Pójdziesz do sklepu po colę?-Cisza.
-Pić mi się chce.-Cisza.
-Chce...

-Idź spać.

-Ale...

-Jae, powiedz mi kochany gdzie ty masz otwarte sklepy o trzeciej w nocy?-Wstał powoli Chińczyk i zapalił lampkę nocną.

-W dupie.- Odpowiedział cicho starszy.

-W dupie to ty możesz mieć kutasa Marka.

-To Mark w ogóle ma kutasa?

-Nie wiem, sprawdź.- Zażartował chłopak ale Jung chyba nie dosłyszał sarkazmu którym to zdanie aż ociekało i dostał po łapach.

[...]

-Dobra pójdę do tego sklepu.- Poddał się wreszcie kiedy Jaehyun zdążył go obezwładnić na kanapie, siadając na jego brzuchu oraz trzymając obydwa nadkarstki chłopaka w mocnym uścisku. To musiało wyglądać niemalże komicznie z trzeciej perspektywy.

-Pośpiesz się.- Szepnął schodząc z Sichenga.

-Nie dobieraj się do Marka. Ani do pieniędzy. Ani do wina babci. Ani do niczego co jest dla mnie cenne. Zrozumiałeś?- Pytał Dong powoli szykując się na wyprawę życia.

-Nie, lol.- Młodszy ponownie skrzyżował ramiona i oparł się o framuge wiecznie otwartych drzwi od salonu, posyłając załamane spojrzenie w stronę Jae.

-Zamknij drzwi na obydwa zamki i nikogo nie wpuszaj.- Wyszedł pośpiesznie z mieszkanka starając się być jak najciszej aby nie przeszkadzać tej normalnej części ludzkości czytaj sąsiadą.

Otwierając skrzypiące wrota jego skromnego bloku, jego twarz otulił powiew porannego powietrza które uwielbiał wdychać w dzieciństwie.

Usłyszał pukanie w okno i już wiedział kto to.

-Lucas!- Chłopak natychmiastowo rozszczelnił okno aby móc porozmawiać z przyjacielem

-Sicheng, powiedziałeś babci że dziś nie przyjdziesz na noc?

-Trąbi o tym od tygodnia. Nie mogę spać, czytać czy nawet spokojnie zjeść przez tego gówniarza.- Powiedziała rozpromieniona jak zywkle pani Dong która zapewne usłyszała rozmowę chłopców z korytarza. Powoli otworzyła drzwi pokoju swojego wnuczka i podeszła do okna.- Jak u młodszego, Xuxi?

-Renjunowi minęła już gorączka ale mama nadal nie chcę żebym się z nim pobawił. Podobno już za kilka dni będzie kompletnie zdrowy.- Uśmiechnął się przyjaciel. Huang Xuxi, często nazywany Lucas przez Sichenga był najlepszym sąsiadem na jakiego można było sobie wymarzyć. Huang był o dwa lata młodszy od Sichenga, ale chłopcy zawsze zaniżali to do półtorej roku. Również miał on kuzynostwo, a bardziej rodzeństwo. Ciotka od strony matki zawsze marzyła o wspaniałej rodzinie, lecz kiedy była w siódmym miesiącu ciąży miała poważny wypadek samochodowy. Jedyne co z niego zostało to przedwcześnie urodzony Huang Renjun.  Cioteczna rodzina noworodka postanowiła nigdy nie mówić mu, że miał innych rodziców oraz, że Xuxi nie był jego biologicznym bratem. Ale skąd w takim w takim razie wiedzieli to chłopcy?
Otóż w ich wieku ciekawym zajęciem było przeglądanie SMSów państwa Huang. Co prawda, nie rozumieli większości zwrotów no bo halo, malinki na szyi? Malinki się je. Ale tak czy siak było to idealne zajęcie dla dwóch ciekawskich urwisów.

To samo też robili tego wieczoru kiedy Sicheng zostawał na noc u Lucasa.
-Co? Czekaj.- Dong odebrał mu telefon i wrócił do jednej z ciekawszych wiadomości.- "Podobała mi się dzisiejsza noc kochanie"?

-Ciekawe co jej się śniło...

-Chłopcy! Jest czwarta nad ranem!- Nagle drzwi pokoju się gwałtownie otworzyły a przyjaciele błyskawicznie wrzucili komórkę pod poduszkę.- Idźcie spać bo jutro będziecie narzekać. I otwórzcie tu okno bo jest naprawdę duszno.- Matka Xuxi podeszła do szyby i ją lekko uchyliła. Dodała tylko żebyśmy zamknęli okno kiedy już się przebierzemy w piżamki i zapytała też czy nie widzieliśmy jej telefonu. Lucas odpowiedział krótkim "nie" i powiedział mamie, że chce się przebrać więc kobieta ma wyjść.

Chłopcy po chwili przebrani usiedli przy oknie i ogladali sąsiedni dom w którym teraz znajdowała się tylko starsza pani Dong, babcia Sichenga. W krótce okno zostało otwarte szeroko jak tylko to możliwe, tak aby na parapecie mogli usiąść dwaj siedmio-ośmioletni chłopcy.

 « · just seconds apart · » yυwιnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz