ok więc szczerze mówiąc n i e c h c e m i s i e XDDD
-Renjun!- Chinczyk wyszedł z pokoju zamykając za sobą dokładnie drzwi i stanął obok starszego. Spojrzał się mu prosto w oczy pochylając swoją głowę do góry, gdyż był on bardzo niski w porównaniu do Sichenga.- Wiem, że aktualnie masz gości ale sprzątnij chociaż po sobie.
Huang przeskanował wzrokiem kuchnię i stwierdził, iż wyższy ma całkowitą rację. Szepnął przepraszam i włożył brudne naczynia do zlewu, tłumacząc się, że resztę posprząta jak pójdą jego znajomi.
Młody mieszkał u Sichenga nawet nie tydzień a już zdążył go wyprowadzić z równowagi i to nie raz. Dziś przyprowadził swoich nowych znajomych do domu (choć starszy uważał, że to za wcześnie bo znal się z nimi może dwa dni). Znajomi Juna byli... hmmm jakby to ująć... wkurwiający? Zachowywali się głośno, choć i tak lepiej od tego dekla Jaehyuna.
Na Jaemin z pozoru grzeczny, ładnie się odzywał i był dobrze wychowany, lecz zza ściany Dong słyszał głównie jego głos.
Lee Jeno był jedym z tych uciszających grupę ale sama jego obecność działa dziwnie na nerwy (?).
W końcu kiedy już sobie poszli co było momentem na który oczekiwał starszy od ponad pięciu godzin, a w mieszkaniu zawitał porządek Renjun wskoczył na sofe obok Sichenga, a widząc jego załamaną minę zebrał się aby zacząć rozmowę.
-Sicheng ja naprawdę nie mam na to wpływu czy Jaemin drze jape czy nie.
-Właśnie dlatego jeszcze cie nie odesłałem do Chin.- Powiedział z jak najbardziej wymuszonym uśmiechem na twarzy.
Młody westchnął cicho i zaczął zastanawiać się nad tym jak może wynagrodzić to wszystko Dongowi.
-Jutro zrobię pranie i zamiotę podłogę. O! I jeszcze po zajęciach kupie lody i sprząt...- Zadnie zostało brutanie przerwane ponieważ wielka dłoń wyższego wylądowała na wiecznie otwartych ustach Renjuna.
-Zamknij się, proszę. Nic nie musisz robić.- Sicheng zabrał swoją rękę z twarzy młodszego, odsłaniając jego zdziwioną minę. Chińczyk zaczął kierować się w stronę lodówki lub szafki z innymi smakołykami.- Dzięki tobie Jung trzyma się zdala od tego domu i za to właśnie cie uwielbiam.
-Czemu nie powiedziałeś mu poprostu żeby się nie zbliżał?- Wstał z pozycji siedzącej Ren. Dong odwrócił się posyłając mu spojrzenie znaczące: "a myślisz, że on posłucha?". Faktycznie, Huang nie znał Jae i z tego co wynikało z opowiastek Sichenga, lepiej będzie jeśli go nie pozna. Relacja Donga i Junga była skomplikowana, byli przyjaciółmi od zarania dziejów a jednak darzyli się niekończąca się nienawiścią. Tej relacji nawet Jun nie potrafił do końca zrozumieć, ale nic nie mógł poradzić.
[...]
Sicheng stąpał bosymi nogami po zimnej podłodze. W mieszkaniu była kompletna cisza a światło zza okien przedostawało się z łatwością przez szybę oślepiając chłopaka. Przeszedł pośpiesznie do kuchni gdzie również było pusto. Jedyne co rzuciło się w oczy to kartka wywieszona na lodówce o treści:
"Wyszedłem na miasto, później wyjaśnię czemu!
~Junnie ❤️"Dong złapał kartkę i wyrzucił do kosza. Otworzył lodówkę będąc pewny, że za sekundę zrobi płatki z mlekiem, lecz mleka nie było.
Sicheng ty idioto! Żeby mieć mleko trzeba je najpierw kupić!Zazwyczaj w domu niczego mu nie brakowało. Co prawda pieniędzy raczej za dużo nie posiadał, bo na zmywaku w kawiarni cztery dni w tygodniu nie zarabiał jakoś miliony. Mieszkał sam w skromnym mieszkaniu w kamienicy, a jedzenie zazwyczaj przynosił do niego Jung. Jae nie dawał niczego Chińczykowi dobrowolnie, lecz zawsze przychodził na kilka minut ze swoimi zakupami i zwyczajnie zapomniał ich zabrać do siebie. Od kiedy Renjun zamieszkał u Sichenga, Hyung bał się przychodzić do przyjaciela. Nikt nie wiedział czemu, ale przez to właśnie Dong był zmuszony opuścić mieszkanie co robił raz na ruski rok lub kiedy szedł do pracy.
Znów otworzył skrzypiące wrota. Poczuł powietrze które zaczynało się robić coraz chłodniejsze gdyż powoli nadchodziła jesień. Dobra był środek sierpnia, ale to nie zmienia faktu, iż dzisiejszego dnia było zimnej niż wczoraj. Może dlatego, że od rana padał deszcz.
[...]
Stanął na palcach aby sięgnąć mąkę, i mimo tego nie potrafił.
Sicheng należał do grupy ludzi na których wszyscy patrzeli z dołu, lecz półki w sklepie nie dawały za wygraną.
Po co ludzie kładą tak wysoko jedzenie skoro i tak nikt go nie kupi?
Znacie to uczucie?Lucas niedawno wspominał, że jego młodszy brat robi świetne babeczki, więc w tym momencie Sicheng naprawde pragnął tego jednego woreczka mąki.
Po dłuższym czasie próbowania, zobaczył przechodzącego obok znajomego. Co prawda, nie miał ochody z nim rozmawiać bo w końcu nie widzieli się długi czas, lecz bardziej kuszące było wyobrażenie smaku babeczek rozpływających się w ustach.-Taeyong?- Powiedział cicho mając nadzieję w głębi serca, że ten jednak nie usłyszy. Ale drugi się odwrócił i podszedł pozwoli do Chińczyka.- Dobra walę prosto z mostu: pomóż mi strącić z tąd mąkę.- Wskazał na najwyższą półkę. Tae się lekko skrzywił.
-Że niby ja?- Wskazał na siebie palcem, a Dong energicznie pokiwał głową. Lee krótko uzasadnił swoje zdziwienie porównując swój wzrost do Sichenga.- Podsadzisz mnie czy co?
Po chwili namysłu uznał, iż jego plan nie był taki zły. Wyglądali jak dwójka debili którzy spierdolili z oddziału dla osób specjalnej troski, ale kto się tam przejmuje reputacją?
W końcu woreczek wylądował w koszyku Chińczyka a Tae próbował złapać oddech po tym jak dostał nim w twarz. Zapanowała cisza. W sumie nie taka niezręczna jak się spodziewali po tym jaka jest ich relacja. Ciszę przerwał w końcu starszy:-Jeśli pomogłem ci z mąką, mógłbyś mi pomóc wnieść zakupy do mieszkania? Wiesz, Marka nie ma w domu i nikt mi nie pomoże, a winda w bloku nie działa.- Spojrzał się pytająco na Donga.
Sicheng od początku wiedział jak się skończy zawołanie Taeyonga. W końcu mniej więcej tak się poznali.
Ale to historia na inny czas.
-Dobra, zapłacę za twoje zakupy.- Z myśli wyrwał go głos znajomego. Szczerze mówiąc młodszy od początku chciał przyjąć propozycję ale jeśli dostał w gratisie zakupy to już musiał się zgodzić.
-Dobra, dobra.- Uśmiechnął się i wziął koszyk z zakupami. Lee zrobił to samo i razem poszli na dział z pieczywem, śmiejąc się jak za dawnych czasów. Zawsze zawołanie o pomoc kończyło się pogodzeniem się, później ponowną przyjaźnią, kłótnią i nienawiścią, aż do zapomnienia o sprzeczce. A co było później? Zazwyczaj wszystko się powtarzało. Taeyong nie nawidził rutyny ale każde z tych samych wydarzeń, zawsze było w jakiś sposób... inne?
Dobra postanowiłam że notki będę zapisywać i na górze i na dole don't judge me,ok?
tak na marginesie: tak, bedzie tu yuta ale najpierw trzeba rozkręcić akcje ;;;;;)))))
CZYTASZ
« · just seconds apart · » yυwιn
Fanfiction☾wypadki się zdarzają☽ ✎✎ ❶główny→yuwin→yuta × winwin ❷poboczny →wyjdzie w praniu ·٠•●GATUNKI I UWAGI ●•٠· fluff; prawdopodobnie smut; duża ilość przekleństw;