🔯Rozdział VI🔯

305 32 5
                                    

Po śniadaniu poszłam wraz z Kougyoku do jej pokoju. Znajdował się tam jej asystent Ka(autokorekta poprawiła na Kaczyński XD) Kobun. Usiadłyśmy na łóżku dziewczyny i zaczęłyśmy gadać o wszystkim i niczym jednocześnie. W pewnym momencie usłyszałyśmy głośne hałasy. Postanowiłyśmy sprawdzić co jest jego źródłem. W taki oto sposób znalazłyśmy się w sali tronowej, w której już wcześniej byłam wraz z Judalem. Na środku podłogi znajdowała się duża dziura, w której leżało kilkoro nieżywych żołnierzy. Przejechałam wzrokiem po wszystkich zgromadzonych. Wśród straży ujrzałam znajomą twarz, Alibaba.
-Co mają znaczyć te hałasy?-zapytała różowowłosa. Nagle wyczułam sporą ilość Rukh, białych jak i czarnych. - Jestem Kougyoku Ren, ósma księżniczka cesarstwa Kou. Narzeczona króla Abhmada.-straż się zdziwiła.-Wybaczanie mi, ale jeszcze nie spotkałam króla. Który z was jest władcą?-zapytała rozglądając się. Oiii, współczuję Kougyoku...

-Ja, to ja!-odezwał się grubasek,który ku mojemu zdziwieniu siedział na ziemi. Po minie przyjaciółki widziałam, że poczuła zniesmaczenie.

-Rozumiem.-odpowiedziała.

-Jest pewien problem, księżniczko.-wtrącił się mężczyzna,którego już wcześniej spotkałam. Jego oczy dalej mnie przerażały.-Nie wiemy, który z nich jest królem.- zdziwiliśmy się.

-Co masz przez to na myśli?-zapytałam.

-Właśnie mieliśmy zamach stanu i Abhmad został zdetronizowany.-wyjaśnił bankier.

-Przybyłam tu jako przyszła małżonka króla Balbadd i by sfinalizować traktat. To bez różnicy kto jest królem. Zdecydujcie, kto zostanie nowym władcą.-rzekła księżniczka.

-Według prawa to będziesz ty, książę.-powiedział mężczyzna z bródka ubrany w żołnierski strój patrząc na drugiego księcia Balbadd.

-Nie zasługuję na to.-odpowiedział cicho.-Pozwoliłem na takie rządy mojego brata i ani razu nie próbowałem go powstrzymać. Jestem równie winny jak on. Jedak jest ktoś inny, kto próbował uratować Balbadd.-mówiąc to spojrzał na trzeciego z książąt. Wszystkie oczy podły na niego.

-Zostaniesz nowym królem?-zapytała Kougyoku.
-Ja... Nie zostanę nowym władcą. -odpowiedział blondyn, co wywołało ogromne zdziwienie. -Nie mam prawa aby zostać królem. Jestem nieodpowiedzialną osobą, która nieświadomie przyczyniła się do przedwczesnej śmierci poprzedniego króla i uciekła. Mam do ciebie prośbę, jako do przedstawicielki cesarstwa Kou.
-O co chodzi?-powiedziała księżniczka.
-Chciałbym, abyś odwołała jutrzejszą ceremonię podpisania traktatu, odbierającego mieszkańcom Balbad ich prawa. Poprzedni król o tym zdecydował. Nikt poza nim nie chce podpisać tego dokumentu.
-Na to wygląda. Jednak nie mogę anulować paktu. O tej sprawy zadecydowały dwa kraje. Jutro poślubię nowego króla i... -nie dane było jej skończyć.
-Nie dojdzie do tego.-wtrącił się Saluja
-O czym ty mówisz?!-upsi. Kougyoku chyba się troszkę wkurzyła. Stałam obok niej i zastanawiałam się co wymyślił ten oto pomarańczowooki rebeliant.
-To niemożliwe, ponieważ nie będzie nowego króla Balbad.
-Co masz na myśli?-zapytałam chcą potwierdzić moją tezę, która właśnie wyłoniła się z mojej głowy.
-Od dzisiaj królestwo Balbad przestaje być monarchią!-Czyli jednak, postawił na republikę? Uśmiechnęłam się pod nosem. -Ludzie nie chcą nowego króla, chcą być szczęśliwi. Nie potrzebują nowego władcy, żeby żyć własnym życiem. Widziałem wiele takich państw w trakcie mojej podróży przez pustynię.
-Nawet się nie waż! Zamierzasz zniszczyć dynastię dwudziestu trzech pokoleń?!-oburzył się Abhmad.
-Inaczej ten kraj upadnie!-krzykną Alibabę. Cóż, rację trzeba mu przyznać. -Lud wybierze swoich przedstawicieli do rządu i parlamentu. Obywatele sami będą decydować o tym, jak ma wyglądać państwo. Zmienię Balbad w republikę,  w której wszyscy będą sobie równi! Właśnie po to tu dzisiaj przyszedłem!- tak jak myślałam. Spojrzałam na Kougyoku. Widać było, że nie wiedziała co miała zrobić. Jeżeli zniknie jeden władca, nie będzie mogło dojść do ceremonii zaślubin oraz podpisania traktatu.
-No, no. Więc to jest twoja odpowiedź, Alibabo.-echem rozbrzmiał czyjś głod.  Gdy spojrzałam w tamtą stronę ujrzałam króla Sinbada. Obok niego stał czarnoskóry mężczyzna o białych włosach, blond włosa kobieta oraz bardzo wysoki facet o niebieskich włosach. -Proszę mi wybaczyć najście w trakcie ważnego spotkania odnośnie waszych państw. To główki dyplomaci z trzech krajów, które są częścią mojego sojuszu.
-Dlaczego dyplomaci z tych państw są tutaj?-odezwał się Sabhmad, drugi najwyraźniej teraz już, były książę Balbad.
-Przybyliśmy zrekomendować księcia Alibabę Saluję na następnego króla Balbad. Wezwałem ich tutaj, ponieważ myślałem, że musisz zostać królem, by uratować Balbad. Ale wygląda na to, że pomyślałeś o czymś zupełnie innym. -odpowiedział Sin.
-Proszę wybaczyć. -wtrąciła się ósma księżniczka. -To nie jest takie wygodnie dla was tworzyć republikę tak w biegu. Zapomniałeś już? Wszelkie prawa Balbad są w rękach cesarstwo Kou jako poręczenie dla waszego długu.
-Rozumiem. Dlatego chciałbym, abyś udawała, że to się nigdy nie zdarzyło. Królestwo Balbad zostało zniszczone i już nie istnieje. Z prochów po starym państwie narodzi się nowy, zupełnie inny kraj. Dlatego traktat zawarty z cesarstwem Kou jest nieważny! -Ali, masz moje poparcie pomyślałam z uśmiechem. Na około chłopaka latały jasne Rukh, które tylko jeszcze bardziej mnie w tym przekonały.- W każdym razie nie masz za kogo wyjść. Mogłabyś chociaż przekazać moją prośbę cesarzowi Kou?

-To głupie.-powiedziała różowooka patrząc gdzieś w bok. Jem pewna, że ojciec od razu odrzuci prośbę, jak tylko mu powiem.-potem o czymś tam jeszcze gadali jednak ja nie słuchałam, ponieważ już w głowie układałam plan jak przekonać cesarza. Obudziłam się dopiero gdy Kougyoku zaczęła mówić coś o tym, że ma jeden warunek, a mianowicie, iż Sinbad miał przybyć do Kou i osobiście potwierdzić, że Balbad należy do Sojuszu Siedmiu Mórz.

-Z pewnością przybędę.-odrzekł,  a policzki księżniczki przybrały różową barwę.

-Żegnam.-odpowiedziała i powoli skierowała się do wyjścia.

-Bay, Bay!-krzyknęłam machając ręką. -Czyli wracacie do Kou?-zapytałam.

-Tak. Judala tutaj zostawimy aby podleczył rany. Wracasz z nami?-powiedziała Kougyoku.

-Zostanę. Ktoś w końcu musi pilnować tego brzoskwiniojada.-Jak powiedziałam, tak też zrobiłam. Usiadłam opierając się o kanapę, na której leżał Judal. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że w okolicach żeber ma czerwone paski. Otworzyłam książkę magii na rozdziale o leczeniu i zaczęłam dokładnie czytać. Oi, obudź się. Nudzę się. pomyślałam patrząc na Magiego.

Postaram się teraz wstawiać rozdziały z Magi mniej więcej w tym samym czasie. Może jeszcze dzisiaj wstawię Utracone Wspomnienia. A! Nikomu nie złożyłam życzeń z okazji świąt...A więc teraz złożę! Wszystkiego najlepszego! Smacznego jajka i udanych kawałów!

Czarny MagiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz