Królewska rodzina Ren!

500 34 11
                                    

Obudziły mnie promienie słońca, które padały wprost na me powieki. Usiadłam co było ogromnym błędem gdyż przywaliłam głową o biurko. Syknęłam z bólu masując obolałe miejsce.
-Nie zabij się.-usłyszałam znany mi głos. Wyszłam spod stołu i spojrzałam na łóżko. Siedział tam nie kto inny jak Judal. Wygodnie leżał czytając książkę.
-Co ja tu robię?-szepnęłam sama do siebie robiąc face-palma. Nagle zaburczało mi w brzuchu. No tak wczoraj nie jadłam nic oprócz śniadania i kilku jabłek. Złapałam się za brzuch zginając w pół mając nadzieję, że burczenie ustanie. Obok mnie pojawił się talerz z jakimś pokrojonym owocem.
-Jedz. Zaraz będę musiał przedstawić cię reszcie.-Wzięłam jeden kawałek jedzenia do ust.
-Dobre! Co to?-zapytałam spoglądając na czarnowłosego.
-Ty sobie żartujesz?-patrzył na mnie jak na debilkę. Zaprzeczyłam kręceniem głowy.-To brzoskwinia. Dzieciaku gdzie ty się wychowywałaś?-tym razem to on walną się w czoło.
-Po pierwsze: Nie jestem dzieckiem, mam 14 lat. Po drugie: Wychowałam się w biednej wiosce,w której żywiliśmy się jedynie tym co sami wyhodowaliśmy.
-Ty masz 14 lat?! Dżizaz dałbym ci góra 10....Przynajmniej może nie wyjdę na jakiegoś pedofila.
-Porwałeś mnie z lasu i każesz spać pod biurkiem,nie, nie jesteś pedofilem.-obok mojego policzka przeleciał kawałek lodu.
-Cichaj tam i żryj-powiedział wracając do lektury. Po chwili zjadłam swój posiłek. Chłopak zaprowadził mnie do dużego pokoju, w którym siedziało sześć osób. Z nich wszystkich rozpoznałam tylko jednego chłopaka, Hakuryuu.
-Judal, kto to jest?-zapytała kobieta o czarnych włosach.
-To jest... Czekaj jak ty miałaś na imię?-powiedział Magi.
-Sora. Mam na imię Sora. Miło mi was poznać.-powiedziałam z uśmiechem.
-Dlaczego ją tutaj sprowadziłeś?-zapytał mężczyzna o bordowych włosach, posiadał bródkę.
-Zrobię z niej Magiego albo chociaż Maga. Widzi Rukh i może się z nimi komunikować. -wyjaśnił im Magi.
-Gdzie ty spałaś? Bo słyszałam od Hakuryuu, że Judal przyprowadził cię już wczoraj w nocy. -odezwała się bordowowłosa dziewczyna.
-Pod biurkiem w jego pokoju.-odpowiedziałam
-Co?!-krzyknęli wszyscy oprócz Koziej bródki.
-Zawsze może spać na podwórku.-powiedział czarnowłosy drapiąc się po głowie.
-Zawsze mogę z tą pójść!-warknęłam w jego kierunku. Znikąd na mojej szyi pojawił się łańcuch, który Judal chwycił i przyciągną mnie do niebie. Lekko podniósł moją głowę, a sam musiał przykucnąć, ledwo co sięgała mu do ramienia.
-A chcesz oberwać lodem?-zapytał machając różdżką przed moją twarzą.
-Judal!-krzykną Hakuryuu-Zostaw ją.
-Ona nie jest jakimś psem!-tym razem odezwał się chłopak o ciemnoróżowych włosach.
-Jest moja, więc będę ją traktować jak chcę.-okej teraz to mnie wkurwił. Chwyciłam jego rękę. Wszyscy łącznie z nim popatrzyli się na mnie zdziwieni. Wystawiłam mu język i z całej siły wbiłam paznokcie w jego dłoń, bo skubany nosi bransoletki. Cicho sykną z bólu puszczając łańcuch, który znikną. Podbiegł na czarnowłosej dziewczyny i schowałam się za jej plecami.
-Jej chyba też się to nie podoba.-powiedział bródka.
-Chodź pójdziemy wybrać ci jakiś pokój.-powiedziała czarnowłosa. Wraz z nią i rudowłosą wyszłyśmy z sali.
-A i tak w ogóle to jetem Kougyoku.-rzekła różowooka.
-Ja jestem Hakuei. Judal nie zrobił ci krzywdy?-powiedziała czarnowłosa.
-Nie.-odpowiedziałam.
-Eh... Wybacz za niego jest strasznie dziecinny i rozpieszczony.-stwierdziła Hakuei.
-W porządku, wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale nie przeszkadza mi to. Tylko ten łańcuch...-dotknęłam szyi, a następnie zacisnęłam dłonie w pięści.
-Powiemy mu żeby go zdają. Masz zamiar tu zostać?-odezwałam się Kougyoku.
-Hm.. Tak, chcę tu zostać. Chce nauczyć się magii.
-Rozumiem, a więc czuj się jak u siebie.-powiedziała czarnowłosa czochrając moje włosy. Dziewczyny zaprowadziły mnie do pięknej komnaty. Ładniejszej wymarzyć sobie nie mogłam. Od razu skoczyłam na łóżko.
-My damy znać dla służby i rodzeństwa, że mamy kolejnego domownika, a ty rozgość się.-powiedziała Hakuei z uśmiechem, a następnie obydwie wyszły. Jeszcze przez chwilę patrzyłam na drzwi, a potem odpłynęłam do krainy snów.
-Wstawaj!-wrzasną ktoś trzęsąc mną.
-C-Co?-szybko podniosłam głowę-A to tylko ty Judal... Co tam?-zapytałam ponownie kładąc się na poduszkę.
-Idziemy po brzoskwinie.-oznajmił.
-Jasne!-odpowiedziałam radośnie. Od śniadania bardzo polubiłam ten owoc.
-A ty co? Nie wspinasz się?-zapytałam siedząc na gałęzi.
-Po co skoro mogę zrobić tak.-powiedział wyciągając różdżkę. Następnie za pomocą magii zerwał brzoskwinię.
-Ej! To nie fair!-krzyknęłam. Chłopak jedynie wzruszył ramionami gryzący brzoskwinię.
-Pff-mruknęłam. Nagle moim oczom ukazał się prawdziwy zakazany owoc. Duża i piękna brzoskwinia. Od razu zaczęłam iść w jej stronę. Próbowałam ostrożnie się poruszać lecz czasami któraś z nóg osuwała mi się. Już prawie miałam mój "Zakazany owoc" wystarczyło tylko wyciągnąć rękę. Ale niestety miałam ją za krótką... Nie poddam się tak łatwo! Po raz kolejny wyciągnęłam dłoń ku mej zdobyczy. Udało mi się ją chwycić lecz za cenę spadnięcia z gałęzi. Wyobraziłam sobie jak moje ciało spada za ziemię, a następnie leży w kałuży krwi, mojej krwi. Zamknęłam oczy i czekałam na przywitanie z podłożem lecz ono nie nadeszło. Powoli otworzyłam patrałki. Unosiłam się w powietrzu.
-Raju, weź ty trochę bardziej uważaj.-zgardził mnie czarnowłosy stojąc obok mnie.
-Dzięki. W nagrodę podzielę się z tobą.-powiedziałam z uśmiechem i pokazałam co udało mi się wywalczyć.
-Oo ładna.
Związku z tym iż był dopiero środek dnia postanowił się trochę zaprzyjaźnić z rodzeństwem Ren. Każdy z nich jest inny. Hakuryuu jest dość nieśmiały. Hakuei jest taką typową przywódczynią. Kougyoku jest miłą oraz zwariowaną osobą. Kouha to jest dopiero wariat, jego hobby jest krojenie i sikanie wszystkiego na kawałki. Kozia bródka nie jest za bardzo rozmowny, więc za dużo się o nim nie dowiedziałam, wiem tylko tyle, że ma na imię Kouen. Jest jeszcze jeden brat, ale jego imię wypadło mi z głowy. Jest on bardzo miłą i mądrą osobą. Jest jeszcze pięć księżniczek lecz są strasznymi niemowami. Moja pierwsze odczucia co do ich rodzinki: Więcej ich matka mieć nie mogła?
Ale mimo tak krótkiego czasu zdążyłam polubić ich wszystkich.

Czarny MagiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz