Ty diable!

218 16 0
                                    

Minęły dwa tygodnie od mojego poznania  z Gabrielem. Muszę przyznać, że był wesołym typem człowieka, w którego towarzystwie czas ucieka nieznośnie szybko i przyjemnie. Zawsze kiedy byłam w pracy, przychodził na godzinkę lub dwie, tłumacząc że i tak nie ma nic do roboty. 

Kolejny wieczór spędzałam za barem, ale dzisiejszego gościa się nie spodziewałam.  Gdy przez drzwi wszedł Lucjan zamarłam, a szklanka sama zsunęła się z rąk i rozbiła się. 

- Oh Weroniko, coś ty taka niezdarna? - zapytał niezmiernie rozbawiony i zadowolony z mojej reakcji.  Zacisnęłam mocno usta, nie czułam radości na jego widok, wręcz przeciwnie.  Jednak nie chciałam dać mu tej satysfakcji.

- Przyszedłeś mnie dręczyć czy napić się czegoś?

- Obydwa stwierdzenia są poprawne. - poprosił o szklankę whisky, którą przygotowałam mu z grymasem wymalowanym na mojej twarzy. Podziękował mi tym swoim figlarnym uśmiechem, na który nie wiadomo dlaczego odpowiedziałam w ten sam sposób. Przez resztę swojej zmiany zajmowałam sie pracą, a Lucjan oglądał telewizję, zamawiając jedynie co jakiś czas trunek. Wyszedł dopiero wtedy, kiedy zamykałam lokal.
Szliśmy wspólnie przez otulony przez noc park. Długo się do siebie nie odzywaliśmy, nie przeszkadzała mi ta cisza. O dziwo cieszyłam się, że nie wracałam do domu sama.
- Gdzie byłeś przez ten cały czas? - zadałam w końcu to pytanie, które mnie nurtowało.
- A co? Szukałaś mnie?
- Nie prawda - sklamałam. Przecież nie przyznałabym się do tego, że byłam u niego w apartamencie. - Po prostu zdziwiło mnie to, że tak długo miałam spokój.
- Oj już dobrze. Musiałam wyjechać załatwić parę spraw. Chciałem byś trochę zatęskniła za moim nękaniem. - zaśmiał się, na co przewróciłam oczami. Miałam już coś powiedzieć, kiedy ten kazał mi milczeć, kładąc swój palec na moich ustach. Patrzyłam mu głęboko w oczy, czując strach. Czas stanął dla mnie w miejscu, nie miałam pojęcia co się może stać. Nie wiem nawet kiedy jego usta wylądowały na moich i zatopilismy się w namiętnym pocałunku. Całe moje ciało przeszyła gęsia skórka, nogi stały się miękkie. Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie do czego właśnie doszło.
Odsunelam się od niego, a następnym ruchem było uderzenie w twarz.
- Nigdy więcej mnie nie dotykaj, ty diable!
- o co Ci chodzi. Oddalaś mi się w tym pocałunku. Nie mów że ci sie nie podobało...
- Nie! Wymyśliłeś tą sytuację żeby mnie wykorzystać, ty chory bałwanie!
Nie dałam mu już odpowiedzieć, bo ruszyłam pędem jak najdalej od niego. Nie rozumiałam dlaczego po moim policzku spływały mi łzy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 29, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Love you, LucyferOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz