' I co, wsadzisz mnie do piekła?'

700 44 1
                                    

Obudziłam się w obcym dla siebie pomieszczeniu. Nie wiedziałam gdzie się znajduje. Trochę czasu mi zajęło przypomnienie sobie, co zaszło poprzedniego wieczoru. Delilatne promienia słońca padały na rubinową pościel, które dodawały jej ślicznego połysku.
- Wstałaś wreszcie.
Na sam dźwięk tego głosu dostałam gęsiej skórki. Znałam ten głos. Automatycznie uniosłam pościel ku górze, upewniając sie czy nie jestem naga.
Nie byłam. Jedynie czego brakowało to butów, ale podarte rajstopy i brudna sukienka nadal spoczywały na swoim miejscu.
- Nie rozumiem czego tak sie obawiasz. Przyniosłem ci śniadanie. Zjesz, wykąpiesz sie i będziesz mogła wrócić do swojego domu. - Na te słowa delilatnie zmrużyłam oczy, zagryzając z nerwów wargę.
- Jak sie nazywasz? - zapytałam. Naprawde wypadałoby znać imię człowieka, dzięki któremu zawdzięcza się swoją..hm. Chciałam powiedzieć cnote, jednakże dziewicą nie jestem. Ale wiadomo o co chodzi.
- Lucyfer. Ale możesz mi mówić Lucjan.
Zgłupiałam. Lucyfer? Jak ten diabełek z rogami? Taki zły i nie dobry. Nie wiedzieć czemu zaczęłam się śmiać. Tak po prostu.
- Dobre. Lucek. I co wsadzisz mnie do piekła? - śmiałam sie coraz bardziej i bardziej. Myślałam że robi sobie ze mnie żarty, ale nie. On byl całkiem poważny.
- Co cię tak bawi?
- Serio masz tak na imię?
- Tak serio jak to, że masz dwie nogi i dwie ręce. - Przestałam się śmiać. Naprawdę się tak nazywał. Zrobiło mi się głupio. No ale skąd miałam wiedzieć, że istnieją ludzie o imieniu Lucyfer.
- Przepraszam. - powiedziałam. Spojrzałam prosto w jego czarne oczy, a on usiadł przy mnie, kładąc obok na stoliczku grzanki i kawe. Uśmiechnął się, tak jakby szczerze. I znowu przeszło przeze mnie dziwne uczucie. Jednak to już nie był paniczny strach, a przyjemne ciepło. Roznosiło się po całym moim ciele. I jeszcze jedno. Wrażenie, że go znam, jakby od zawsze.
- Chciałam ci też podziękować. Gdyby nie ty...
- Nie ma za co. - powiedział, po czym chwycił mnie za dłoń. O dziwo, uścisnęłam ją. Nie rozumiałam tego uczucia, które nagle się pojawiło we mnie. W końcu od samego początku na sam jego widok ogarniało mnie przerażenie.

Gdy sie najadłam i doprowadziłam do dość poprawnego stanu, poszłam do domu. Nie zamieniłam z Lucjanem więcej słów. Jedynie co mnie zastanawiało to te dziwne odczucia względem jego osoby. Nie miałam pojęcia czy mogę ufać sobie czy też nie. A nawet jeśli sobie, to czy jemu.
Wiedziałam jedno, chce go poznać bliżej. Dowiedzieć sie czegoś więcej, czegokowliek. Był jak książka, ale taka na zamek. Chcesz ją przeczytać, ale nie masz klucza. Ale znajdę ten klucz. Prędzej czy też później.

Love you, LucyferOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz