Rozdział 2

1.2K 68 2
                                    

Kolejny tydzień był dla Hermiona istnym piekłem. Oprócz lekcji nie odzywała się ani słowem. Nie miała do kogo. W dormitorium Ginny oraz Lavender jedynie udawały, że nie mam jej w pobliżu. Hermiona widziała, że Ginny wielokrotnie chciała się odezwać, lecz brakowało jej odwagi. Ron i Harry starali się nie przebywać w tym samym miejscu co dawna przyjaciółka. Gryfonka nie wiedziała, że jest obserwowana przez osobę, po której mogła się najmniej tego spodziewać. Jedyną rzeczą jaka utrzymywała ją w całości były codzienne spacery do zakazanego lasu. Godzinami przesiadywała w miejscu które niedawno odkryła. W głębi miała nadzieję, że spotka czarnowłosą kobietę, lecz przez ostatni tydzień od spotkania nie widziała jej ani razu.

Po skończonych zajęciach Hermiona postanowiła odpuścić sobie obiad i po odłożeniu książek w dormitorium od razu ruszyła w stronę  zakazanego lasu. Po kilku minutach była już na miejscu. Przysiadła nad niewielkim jeziorem i wyciągnęła różdżkę. Zaczęła obracać ją w palcach, gdy usłyszała znajomy głos za sobą.

-Znów Cię tu widzę. Niemądra szlama.-westchnęła głośno kobieta i usiadła niedaleko niej. Hermiona instynktownie odsunęła się kawałek, co wywołało głośny śmiech u czarnowłosej.-Boisz się mnie i wcale mnie to nie dziwi.-ponownie się zaśmiała. Dziewczyna obserwowała ją dokładnie i trzymała różdżkę w pogotowiu.-Możesz mi z łaski swojej wyjaśnić dlaczego przesiadujesz tu od tygodnia, a nie całujesz rączki wybrańcowi jak to robiłaś od lat?-spytała patrząc czujnie na gryfonkę.

-Obchodzi Cię to?-zapytała drżącym głosem.

-Inaczej bym nie pytała, bystrzacho. I nie trzęś się tak. Nic Ci na razie nie zrobię.-uśmiechnęła się paskudnie na widok zmieszanej dziewczyny.-A więc? Słucham.

-To długa historia...-burknęła. Nie miała ochoty żalić się największemu wrogowi.

-Lubię długie historie. Pod warunkiem, że są ciekawe, a ta pewnie jest.-kobieta patrzyła na dziewczynę swoimi pustymi oczyma, co wywołało u niej dyskomfort. Czarnowłosa nie miała zamiaru odpuścić, lecz Hermiona również.-Uparta jesteś.-stwierdziła nie odwracając wzroku. Hermiona uśmiechnęła się pod nosem, lecz nadal się nie odezwała.-Jeszcze mi opowiesz, Szlamciu.-uśmiechnęła się paskudnie i odeszła. Hermiona miała dziwne przeczucie, że to nie było ich ostatnie spotkanie.

Zapadał już zmrok, więc gryfonka wróciła do zamku. Po drodze do wieży Gryffindoru spotkała Malfoy'a. Hermiona w duchu ucieszyła się. Gdyby ją zaczepił mogłaby się na nim wyżyć za wszystkie ostatnie, frustrujące dni. Układa już w głowie riposty, lecz ku jej zdziwieniu Draco nie odezwał się ani słowem. Zmierzył ją jedynie badawczym wzrokiem i wyminął dziewczynę bez słowa. Oniemiała Hermiona zatrzymała się chwilę kiedy blondyn zniknął już z jej pola widzenia. Westchnęła głośno i schowała twarz w dłonie opierając się o ścianę. Miała wrażenie jakby cały świat wywracał się do góry nogami. Przyjaciele się od niej odwracają, jej wieloletni wróg szczędzi sobie obelg po raz pierwszy od niemal sześciu lat, a jedna z największych morderczyń świata rozmawia z nią jak gdyby nigdy nic, choć już dawno powinna ją zabić. Wiedziała, że teraz sprawy będą się jedynie komplikować, a ona nie była na to gotowa.

Betrayal. - Hermiona GrangerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz