A/N
Trzymajmy się dalej, to już tylko dwa dni! A tymczasem zapraszam do czytania xd
~Komórka Sama odezwała się nagle. Łowca przestał przemywać twarz i na oślep sięgnął w stronę wibrującego gdzieś na szafce za nim urządzenia. Kiedy w końcu odnalazł je, odruchowo odebrał połączenie.
- Tak? - odezwał się, szukając ręcznika, żeby kilka chwil później przetrzeć oczy i przejrzeć się w lustrze. Jego nos wciąż był opuchnięty po incydencie z rana, ale nie wyglądał już aż tak masakrycznie jak wtedy, chociaż czerwone rozcięcie nadal wydawało się dość świeże.
- Sam, to ja – oznajmił znajomy głos po drugiej stronie.
- Cas! Dobrze cię słyszeć. Za ile dojedziesz? - zapytał, przytrzymując telefon ramieniem przy uchu i przyklejając świeży plaster na wciąż gojącą się ranę, jakieś pół centymetra od nasady nosa.
- Powinienem być za godzinę – anioł westchnął ciężko. - Jak bardzo z nim źle?
- Za bardzo. Zazwyczaj gdy jestem bliżej niż dwa metry od niego, zaczyna panikować – Winchester wyraźnie się zmartwił, wypowiadając te słowa. On i Gabriel... mieli wspólną przeszłość, o której nikt nic do tej pory nie wiedział. Samowi przemknęło przez myśl, że przypomnienie aniołowi tamtych chwil mogłoby sprawić, że chociaż odrobinę by się otworzył.
- Muszę kończyć. Nie zrób nic głupiego. Jeżeli jest w aż tak kiepskim stanie, jak mówisz, równie dobrze może być w tej chwili chodzącą bombą zegarową – ostrzegł do Castiel, po czym połączenie zostało zakończone. Łowca wsunął urządzenie do kieszeni spodni, po czym względnie ułożył włosy i opuścił pomieszczenie, kierując się do pokoju obecnie zajmowanego przez Archanioła.
Kiedy wszedł do środka, nie zauważył żeby cokolwiek się zmieniło. Wziął głęboki wdech, jeszcze raz analizując swój prymitywny plan. Przecież w końcu warto spróbować wszystkiego, prawda? Z tą też myślą Sam wziął głęboki wdech, powtarzając sobie w myślach, że musi być na tyle ostrożny, żeby nie spłoszyć Gabriela.
- Gabe – szepnął, podchodząc do łóżka i siadając wygodnie naprzeciwko anioła, w maksymalnej odległości od niego. Mężczyzna przestał bawić się palcami i spojrzał na niego jednym z najbardziej uroczych spojrzeń, jakie Winchester kiedykolwiek u niego widział. - Chodź – dodał, wyciągając powoli dwie ręce w stronę niższego, a ten popatrzył na niego nieufnie.
Łowca uśmiechnął się lekko i powtórzył to, co powiedział. Archanioł niepewnie i bardzo powoli zaczął przesuwać się ku niemu, aż w końcu dzieliły ich dosłownie centymetry. Sam delikatnie przesunął opuszkami palców po wierzchu już prawie zupełnie wygojonej dłoni Gabriela spoczywającej na kołdrze, a ten natychmiast cofnął ją, patrząc z niejakim przerażeniem na długowłosego.
- Shhh, spokojnie – Sam uciszył go, starając się nie stresować, po czym sięgnął wyżej i przyciągnął jego rękę z powrotem, splatając ich palce razem. Mężczyzna zmierzył zdziwionym spojrzeniem łowcę, a ten uśmiechnął się delikatnie. - Mówiłem ci już, że nie chcę cię skrzywdzić – dodał, oddychając głęboko. Położył drugą dłoń na plecach anioła i powoli pochylił się w jego stronę, aż w końcu ten leżał pod nim na plecach.
Gabriel pisnął, a jego oddech przyspieszył. Winchester cierpliwie wpatrywał się w jego oczy i czekał, aż ich spojrzenia się przetną. Kiedy zaś to nastąpiło, jasnowłosy chyba trochę się uspokoił, bo jego serce zwolniło, a wyraz złotych tęczówek drastycznie się zmienił.
Sam pochylił się jeszcze bardziej, aż w końcu zetknął ich czoła razem.
- Pamiętasz mnie, Gabe? - spytał szeptem, mimo woli nerwowo oblizując usta.
Zapadła cisza tak głęboka, że dało się słyszeć każdy oddech i każde uderzenie serca u obydwu mężczyzn przebywających w pomieszczeniu. Sam nadal nie puścił ręki anioła – wręcz przeciwnie, ścisnął ją odrobinę mocniej. Minęła dość długa chwila, by kark łowcy zdążył odrobinę zdrętwieć, ale on czekał wytrwale.
Gabriel powoli otworzył usta, mrugając przy tym z niesamowitą częstotliwością, jakby nie dowierzał temu, że naprawdę może to zrobić.
- Samshine – głos Archanioła był ochrypły do tego stopnia, że Winchester aż poczuł jak bardzo wysuszone jest gardło jego towarzysza. Mimo tego, nie potrafił już dłużej czekać.
Zanim wstał, żeby przynieść jasnowłosemu szklankę wody, złożył delikatny, subtelny pocałunek na jego popękanych i wciąż nie do końca zagojonych ustach, uważając jednocześnie, żeby nie uszkodzić trzech podłużnych ran zdobiących prawą stronę jego twarzy.
Anioł nawet nie syknął, a Sam poczuł, że odniósł zwycięstwo. Wręcz spektakularne zwycięstwo.
Gabriel się odezwał.
CZYTASZ
✔It's gonna be OK || Sabriel✔
Fanfiction„Telefon zaczął dzwonić jeszcze zanim łowca zdążył zrobić krok naprzód z zamiarem wrócenia do swojego tymczasowego podopiecznego. Sam spojrzał na ekran i natychmiast odebrał, widząc, kto w końcu się odezwał. - Cas! - syknął, odchodząc trochę od drzw...