Rozdział piętnasty

2.9K 247 72
                                    


Pobyt Harry'ego w Chicago przeciągnął się o jeden dzień. Powiadomiony telefonicznie James miał zawieźć Louisa na lotnisko w sobotę rano, pięć dni po ślubie. Zgodnie z obietnicą Harry zadzwonił również do męża. Raz. Po krótkiej, nerwowej rozmowie Louis nie mógł zasnąć.

Wycofał rezygnację i w dalszym ciągu pracował. Postanowił nie unikać konfrontacji ze Stylesem. Nie miał zamiaru stać się bezwolną lalką. Jeśli alfa pragnął mieć męża – powinien zaakceptować go w całości.

James w rekordowym czasie dojechał na lotnisko i nawet udało mu się zaparkować w pobliżu terminalu. Jazda mercedesem ma jednak swe dobre strony, pomyślał z cierpkim uśmiechem Tomlinson. Kierowca wszedł razem z nim do hali przylotów, gdzie spotkali Harry'ego.

Serce chłopaka zatrzepotało radośnie. Związek między nim a Stylesem był nadal czymś nowym, pomimo wspólnie spędzonej nocy. Sam widok potężnego mężczyzny wystarczył, by obudzić drzemiące uczucia. A wyglądał szalenie przystojnie i elegancko. Ubrany był w kosztowny, błękitnoszary garnitur. Louis uważał, że jego wygląd również nie pozostawiał nic do życzenia. Założył popielatą koszulę i eleganckie spodnie, starannie ułożył włosy. Lecz Harry spojrzał na niego przelotnie i od razu zwrócił się w stronę Jamesa.

– Mam nadzieję, że zaparkowałeś niedaleko. Jestem cholernie zmęczony – powiedział, oddając kierowcy walizkę. James skinął głową i odszedł kilka kroków naprzód, pozostawiając małżonków samych.

– Dzień dobry – rzekł Louis chłodnym i oficjalnym tonem. Nie był to głos omegi, od kilku dni oczekującej na ukochanego.

Harry zaklął w duchu. Wiedział, że w dniu wyjazdu zachował się niewłaściwie. Powinien był zabrać męża ze sobą i pokazać mu całą złożoność prowadzenia biznesu. Tymczasem popełnił błąd. Louis stał się nieufny i zamknięty w sobie, podczas gdy on tęsknił już od chwili zajęcia miejsca w samolocie. Teraz, patrząc na bladą i ściągniętą twarz chłopaka, poczuł na swych barkach ogromne brzemię. Był zdecydowany wszystko naprawić, bez względu na trudności. Potrzebował go. Zrozumiał to w pełni, będąc daleko.

– Dzień dobry – odparł cicho – Tydzień był męczący, ale owocny. Co u ciebie?

Tomlinson nie patrzył mu w oczy.

– Też wszystko w porządku.

Brunet westchnął, szukając odpowiednich słów na złagodzenie jego bólu. Delikatnie pogładził go po policzku.

– Pewnie chcesz, żebyśmy wspólnie poszukali nowego domu?

Louis zawahał się lekko. Nie był pewien ich wspólnej przyszłości, ale pytanie Harry'ego zawierało ofertę rozejmu.

– Tak – odparł, robiąc krok w tył, gdyż dotyk alfy wywoływał w nim dziwne uczucia.

Styles źle ocenił jego zachowanie i cofnął rękę. Posmutniał.

– Po drodze wpadniemy do biura – powiedział, przeciskając się przez tłum w stronę wyjścia – Muszę zostawić tam kilka dokumentów.

Louis poczuł nagłą potrzebę podtrzymania rozmowy.

– W jakim domu chciałbyś mieszkać? – spytał.

Mężczyzna wzruszył ramionami.

– W takim, co ma drzwi i okna.

Tomlinson uśmiechnął się bezwiednie.

– A kuchnia? Lubię gotować.

– Nie. Mówiłem ci już, że zatrudnimy francuskiego kucharza. W tak dużym domu, jaki zamierzam kupić, będziesz miał co robić i bez gotowania. Ani się obejrzysz, jak zajęcia wypełnią ci cały dzień.

Mechanical Bull [LARRY STYLINSON]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz