III

344 22 3
                                    

*narracja pierwszoosobowa*

Nadszedł sobotni poranek. Ja niestety zamiast wylegiwać się w łóżku musiałam czekać na mój samolot do Astany. Humor również mi nie dopisywał bo nikt z moich znajomych nie dostał się na studia do stolicy, większość postanowiła zostać a Szymkentcie.

Jak wiadomo „nic co dobre nie trwa wiecznie", cały czas powtarzałam to zdanie podczas lotu samolotem. Po około 6 godzinach lotu byłam już na miejscu. Postanowiłam jak najszybciej opuścić lotnisko i udać się do mojego nowego mieszkania. Nie było duże ale mi w 100% wystarczało. Przestronna kuchnia łącząca się z salonem bardzo przypominała mi rodzinny dom. Ach, miłe wspomnienia znów powracają. Zanim zdążyłam dokładnie obejrzeć mieszkanie udałam się na zwiedzanie miasta. Raczej dzielnicy, bo Astana jest ogromnym miastem, a ja mieszkałam w jednej z najbardziej zatłoczonych i największych dzielnic w samym centrum stolicy.

Po jakiś 10 minutach spaceru znalazłam urokliwą kawiarnię położoną obok głównego dzielnicowego parku. Postanowiłam zamówić sobie ciastko i poobserwować otaczających mnie ludzi.

Moją uwagę przykuł wyższy ode mnie mężczyzna ubrany w czarne spodnie i skurzaną kurtkę. Obok jego siedzenia leżał kask motorowy a ów mężczyzna rozmawiał z kimś przez telefon.
- Yyy... Nie! Nie możesz tego zrobić. Potem będziesz musiał się tłumaczyć mediom, „dlaczego zabiłem psa Victora Nikiforova!"... Ale możesz mu zrobić krzywdę!

Kazachstańczyk prowadził dosyć ciekawą rozmowę telefoniczną. Pomijam fakt, że krzyczał do telefonu tak głośno, że słyszeli go wszyscy goście kawiarni ale... Czy on powiedział Victora Nikiforova? Nie jestem jaką wielką fanką łyżwiarstwa figurowego ale o tym nazwisku nie można było nie słyszeć. Rosyjski mistrz świata, a obecnie trener i partner jakiegoś Japończyka. Słyszałam, że dużo osób ich shippuje.

Podsłuchałam jeszcze kawałek rozmowy chłopaka a potem zobaczyłam jak zdezorientowany wybiega z kawiarni. Niektórzy to mają ciężkie życie.

Postanowiłam przejść się po parku i wracać do domu. Usiadłam koło fontanny i zaczęłam rozmyślać co robią moi przyjaciele za ten czas gdy ja uczę się lokalizacji najważniejszych miejsc w  Astanie. Po kilkuminutowych rozmyślaniach pokierowałam się w stronę nowego domu. Zaczynało się ściemniać a mi nie uśmiechało się wracać nocą. Gdy próbowałam odnaleźć się wśród labiryntu ulicznych trafiłam do dosyć dziwnego miejsca. Był to nocny rajd motorowy. Nigdy nie pasjonowały mnie takie rozrywki więc szybko zaczęłam oddalać się jak najdalej, niestety ktoś postanowił mnie zaczepić.

- Hej, lalunia. Jesteś tu nowa bo nigdy cię nie widziałem? Jak się nazywasz? – zapytał czerwono włosy chłopak, czuć było od niego alkohol.
- Nie twoja sprawa. Najlepiej najpierw wytrzeźwiej a potem pogadamy. – odpowiedziałam i odeszłam od chłopaka. Próbował chwycić mnie za rękę ale szybko zrezygnował z tego planu i wrócił do uzupełniania promili w swoim organizmie.

Gdy zobaczyłam znajomą ulicę i budynek, w którym znajdowało się moje mieszkanie poczułam się szczęśliwa. Przyśpieszyłam krok co okazało się niezbyt dobrym pomysłem. Moja niezdarność dała o sobie znać i nie zauważyłam doniczki z kwiatkiem, o którą się potknęłam.  Szybko zamknęłam oczy na myśl o bliskim spotkaniu mojej twarzy z betonem. Nagle otworzyłam oczy i spostrzegłam, że ktoś uchronił mnie przed upadkiem.

- Nic ci się nie stało? – spytał nieznajomy mężczyzna
- Nie. Bardzo dziękuję za uratowanie mnie przed spotkaniem z betonem – odpowiedziałam i obaj się zaśmialiśmy
- Nie ma za co. Tylko zastanawia mnie jedna rzecz, co robiłaś na takim rajdzie? Nie wyglądasz na kogoś kto umie jeździć. – spytał chłopak a mnie olśniło. To właśnie on rozmawiał/krzyczał w kawiarni.
- I masz rację. Nie umiem jeździć, jestem tu nowa i po prostu się zgubiłam. Trafiłam tam przez przypadek.
- Nie polecam chodzić do takich miejsc. Są tam bójki, alkohol i takie tam.
- To co ty tam robiłeś?
- Byłem w pobliżu i kolega poprosił abym zajrzał do jego motoru, coś mu nawaliło przed wyścigiem.
- Ok, powiedzmy, że ci wierzę.
- Przecież widziałaś mnie w kawiarni, cały czas się na mnie patrzyłaś. – powiedział chłopak a ja zaczęłam się czerwienić na twarzy. Spuściłam moje [kolor włosów] na policzki aby ukryć zażenowanie.
- Darłeś się na całą kawiarnię. Nie sposób było nie zwrócić na ciebie uwagi. – wybrnęłam z niekomfortowej sytuacji.
- Naprawdę? Przepraszam za moje zachowanie, musiałem koledze przemówić do rozsądku.
- Nie ma sprawy. nie jest aż tak późno, może postawię ci jakąś kawę za uratowanie mojej twarzy?
- Dzięki za zaproszenie ale dziś mam jeszcze dużo zajęć. Może spotkamy się jutro?
- Ok, to kiedy?
- W tej dzisiejszej kawiarni o 12.00 ci pasuję?
-T... – nie zdążyłam odpowiedzieć, ponieważ usłyszeliśmy piski jakiś dziewczyn
- O boże! To on!!! – krzyczały wszystkie i trzęsły się z podekscytowania
- Yyyy... Ja muszę spadać, do jutra! – powiedział chłopak i uciekła a za nim gromadka dziewczyn z kocimi uszami w krótkich spódniczkach.

Gdy wróciłam do domu zastanawiałam się kim był nieznajomy,  z którym tak dobrze mi się rozmawiało. Zastanawiał mnie fakt dlaczego ma tyle fanek. 

Najprawdopodobniej zna Victora Nikiforova, ten fakt nie dawał mi zasnąć przez cała noc. A co najlepsze, nawet nie zapytałam się o jego imię.

Niespełnione marzenie ||Otabek x reader [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz