- Nigdzie konkretnie, chcę po prostu iść na spacer. Chciałabym cię zapytać też o jedną rzecz.
- To pytaj. Zawsze ci odpowiem.
- Dobrze chciałabym zapytać... czemu mi nie powiedziałeś wcześniej? – powiedziałam a moje serce zaczęło mocniej bić.
- Czego? – zapytał Otabek mocniej splatając nasze dłonie.
- Że...
- Tak...?
- Czemu mi od razu nie powiedziałeś, że jesteś tym słynnym łyżwiarzem figurowym z reprezentacji Kazachstanu? – zapytałam na jednym wydechu w Otabek spuścił głowę i na chwilę przewał spacer zatrzymując się na środku jakiejś alejki pokrytej z obu stron drzewami.
- Ja... Chciałem abyś mnie polubiła takiego jakim jestem a nie dlatego, że jestem z reprezentacji Kazachstanu... Gdy usłyszałem w kawiarni, że nie znasz mojego nazwiska ucieszyłem się, że będę mógł poznać kogoś kogo nie obchodzi moje rozpoznawalne imię. – powiedział i złapał mnie za drugą rękę podnosząc głowę i wpatrując się w moje [kolor] oczy.
- Obawiałeś się, że będę koleiną pustą laską? – zapytałam jago oczy momentalnie się rozszerzyły.
- Nie, nie tak to miało zabrzmieć – wyjąkał drapiąc się nerwowo po karku.
- Spokojnie, nie jestem zła. To przecież normalne, na twoim miejscu też bym nie chciała aby każdej spotkanej przeze mnie osobie zależało tylko na mojej sławie – powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego na co on odpowiedział mi tym samym z powrotem łapiąc mnie za ręce.
- Dziękuję, ale jak się domysliłaś?
- Bluza. – na moją odpowiedz widać było, że Beka teraz w umyśle przybija sobie face palm'a.
- No... Tak. Jeszcze raz przepraszam, że ci nie powiedziałem. To było nie uczciwe z mojej strony.
- Mówiłam już, nie masz za co przepraszać. – odparłam i przytuliłam chłopaka. Nie wiem czemu ale poczułam, że powinnam to zrobić. Otabek oddał uścisk a ja dopiero w tedy zorientowałam się co zrobiłam.
- Odprowadzić cię? – spytał nie przestając mnie przytulać. W oddali zachodziło słońce a ja odpowiedziałam krótkim „tak”.
Po paru minutach oderwaliśmy się od siebie i zarumienieni popatrzyliśmy w swoje oczy. U Beki róż na policzkach był lekki ale podejrzewam, że ze mną było trochę gorzej. Moje kości jarzmowe cały czas mnie piekły gdy był blisko. Szliśmy ulicami Astany w ciszy mając splecione dłonie. Pragnęłam aby ta chwila trwała wiecznie. Dzisiejszy dzień był wyjątkowy. Pierwszy raz ucieszyłam się z decyzji podjętej w Szymkentcie. Mimo zatłoczonych ulic to czułam jakbym była wtedy sama z Otebekiem. To było nowe piękne uczucie, którego z początku nie mogłam zrozumieć.
Po parunastu minutach doszliśmy do mojego mieszkania. Gdy staliśmy przed drzwiami wpadłam na, ciekawy pomysł.
- Może chcesz zostać na herbatę? – zapytałam, choć tak naprawdę był to pretekst dzięki któremu mogłam dłużej trzymać go za rękę.
- Z chęcią ale, trener chciał abym wcześniej wrócił do domu. Zaczął marudzić, że na treningach jestem rozkojarzony i się nie wysypiam (ciekawe dlaczego...~dop. YAKUSHI) – powiedział Kazach dalej nie puszczając twojej dłoni.
- Nie przesadzaj, przecież jest dopiero 18.00. Jak coś to zwalisz winę na mnie. – zaśmiałam się otwierając drzwi.
- Pomyśli, że znowu udaję i wymyślam jakiś pretekst – odparł wchodząc do mieszkania.
- To pójdę z tobą na trening i mu osobiście wytłumaczę – znów się lekko zaśmiałam.
- Ok. Jutro o 17.00 na miejskim lodowisku w sąsiedniej dzielnicy. – powiedział podchodząc bliżej mnie i łapiąc mnie za drugą rękę.
- A czy to lodowisko nie jest przypadkiem do 16.30 otwarte? – zapytałam cicho poddenerwowana dystansem który nas dzielił.
- Na treningi wynajmujemy lodowisko po godzinach.
- To ty nie powinieneś mieć teraz treningu?
- Powiedziałaś, że wytłumaczysz wszystko trenerowi? – powiedział uśmiechając się.
- C-co?... Zabiję cię – odparłam zirytowana jego dziecinnym zachowaniem.
- Poczekam na to. – powiedział Otabek przybliżając się do mojej twarzy. Gdy nasze twarze zdecydowanie przekroczyły limit normalnej odległości moje serce zaczęło szybciej bić a policzki jeszcze bardziej piec niż dotychczas.
To wszystko działo się zbyt szybko. Znaliśmy się niecały tydzień a ja... Zdążyłam się w nim zakochać?! To nie możliwe, zawsze myślałam, że miłość to coś co rodzi się w ludziach po głębszej znajomości. A może to było tylko zwykłe zauroczenie jego wyjątkowym charakterem, wysportowaną sylwetką, pięknymi czekoladowymi oczami i... O rzesz o czym ja myślę?! Zdecydowanie to nie była zwykła znajomość, ale do miłości chyba też miała daleką drogę. Gdy Otabek miał mnie pocałować ja niewiele myśląc powiedziałam:
- Chcesz kawę czy herbetę? – zapytałam a Beka się trochę odsunął nie puszczając moich dłoni.
- Zwykłą herbatę poproszę – powiedział i uśmiechnął się lekko zawstydzony.
Gdy usłyszałam jego odpowiedz wyjąkałam ciche „przepraszam” i ruszyłam w stronę części kuchennej wreszcie puszczając ręce Otabeka.
Zaparzyłam herbatę i usiadłam obok Kazach na kanapie podając mu kubek. Siedzieliśmy chwile w ciszy gdy Beka postanowił ją przerwać.
- Na pewno nic nie łączy cię z tych chłopakiem? – spytał a ja od razu odczułam, że to nawiązanie do tego, że nie dałam mu się pocałować.
- Nie, tłumaczyłam już, że to znajomy z uczelni – odparłam ściskając kubek z herbatą i poczułam, że Kazachstańczyk siada bliżej mnie.
- Powątpiewam w to – powiedział i objął mnie ramieniem. Ja oparłam głowę na jego ramieniu i delikatnie się w niego wtuliłam.
- Otabek. Chodzi o to, że ja nie chcę obyś źle o mnie pomyślał – gdy mówiłam mój głos zaczął się załamywać.
- Dlaczego miałbym źle o tobie pomyśleć? – spytał odkładając pusty kubek na stolik i delikatnie przeczesując moje [kolor] włosy.
- Boję się, że uznasz mnie za pustą dziewczynę. Czy to nie byłoby dziwne, że wydarzyło się to kiedy poznałam prawdę o twoim zawodzie? – powiedziałam a mój głos załamał się jeszcze bardziej i poczułam łzy w moich oczach.
- Ale przecież to ja chciałem cię pocałować. Przepraszam, nie powinienem...
- Nie, - przerwałam mu i go przytuliłam – po prostu ja nigdy nie miałam osoby na której mi zależało – gdy dokończyłam zdanie poczułam na policzkach łzy. Na moją reakcje Otabek uścisnął mnie mocniej.
- Obiecuję, że do niczego nie będę cię pośpieszał. Zawszę będę z tobą i poczekam aż nie podejmiesz decyzji – powiedział spokojnym głosem i pocałował mnie w czoło. Ja tylko się w niego wtuliłam i szepnęłam ciche „dziękuję”.
Chłopak nie miał zamiaru mnie puścić a ja jego. Po kilku minutach postanowiliśmy włączyć jakiś film i oglądać go przytulając się do siebie. Ta chwila była cudowna i w głębi duszy modliłam się abym mogła spędzić z Otabekiem jak najwięcej czasu. Nawet nie wiem kiedy usnęłam na jego ramionach.
CZYTASZ
Niespełnione marzenie ||Otabek x reader [ZAKOŃCZONE]
FanficZnasz to uczucie kiedy przez presję rodziców nie możesz spełnic swojego marzenia? Kiedy nagle twoje pryszłe plany legły w gruzach? W tej książce zobaczysz, że "zawsze po burzy wychodzi słońce", a to słońce to pewien sławny Kazachstańczyk, który... K...