Póki ginekologia nas nie rozłączy - Undertaker cz. 2

3.7K 205 170
                                    

Przepraszam za końcówkę. Ale no... Tak wyszło?

Dla AylaCrevan Black_rock666

- Chcesz się czegoś napić? Kawy, herbaty?

- Poproszę herbatę. Jeśli to nie problem, oczywiście.

- Jasne, już robię. - Kiedy Undertaker udał się do kuchni, aby nastawić wodę, ja patrzyłam się ponuro w podłogę, zastanawiając się jakim cudem to wszystko się zaczęło. Przecież gdyby moja matka nie umówiłaby mnie na wizytę u prywatnego ginekologa, nigdy byśmy się nie poznali. A skoro nie poznalibyśmy się, to nie zakochałabym się w nim i nie zaszłabym w ciążę. Musiałam przyznać, że to była miłość od pierwszego wejrzenia, tylko... Jaką ja miałam pewność, że to nie jednostronne uczucie? Skąd mogłabym wiedzieć, że on naprawdę mnie kocha, mimo, iż nasza znajomość trwała zaledwie miesiąc? To przykre, że nigdy nie usłyszałam od niego tych dwóch słów, które tak wiele zmieniają. Czy naprawdę tak ciężko powiedzieć wprost, co jest w rzeczywistości między nami? Zniosłabym wszystko, nawet powiedzenie mi, że jestem dla niego tylko rozrywką, ale żeby chociaż coś powiedział, do cholery. A tak teraz musiałam prawdopodobnie czekać na nieunikniony koniec naszego romansu, chyba, że stanie się cud i będzie płacił za dziecko, udając dobrego i troskliwego ojca, w co wątpiłam. Kto chciałby zresztą spędzić resztę zasranego życia u boku małolaty po wpadce? Wiadomo, że nikt, bo przecież w ten sposób przyznałby się do popełnionego błędu, a to nie wchodziło w grę. Nie, przynajmniej dla faceta, który chciałby prowadzić w miarę normalne życie, bez zobowiązań.

Przez to wszystko zaczęłam szlochać, łapiąc się za włosy, przy okazji wyrywając sobie kilka kosmyków włosów. Miałam to gdzieś, że bolało, bo jedynym moim prawdziwym bólem był ból psychiczny. Cała aż drżałam na myśl o nieuniknionej, poważnej rozmowie, która miała rozstrzygnąć wszystko. Bałam się, a w tym przypadku to była normalna reakcja, przynajmniej ja tak uważałam.

- Daj mi miłość - szepnęłam, nie kontrolując swych słów, które wyszły z mych ust znienacka. Natychmiast zasłoniłam usta, aby nic więcej niepożądanego nie wyszło na ten świat. Zła gryzłam policzek od środka, nie przejmując się, że mogę się skaleczyć do krwi.

Na szczęście, gdy wrócił już Undertaker z tacą pełną filiżanek herbaty oraz ciasteczek, nie zauważyłam u niego żadnej reakcji na twarzy, więc prawdopodobnie nie usłyszał tego, co powiedziałam. Dzięki bogu.

- Przez przypadek podsłuchiwałem ciebie, kiedy tak siedziałaś samotnie w salonie. Co miałaś na myśli z tym, żebym podarował ci miłość? - zapytał kochanek, na co ja jedynie głupio się na niego spojrzałam. No i mam przejebane, to pewne...

- T- To tylko zwykłe przejęzyczenie. Tak, musiałeś coś źle usłyszeć! - próbowałam się naprawdę wymigać od tej rozmowy, ale coś mi nie wychodziło, bo mężczyzna cicho się zaśmiał. Widocznie to była dla niego rzeczywiście jedynie zabawa, a ja jak głupia dałam się wciągnąć w jego sidła, niczym zwykła mucha w pajęczynę pająka. Czemu życie potrafi być cholernym skurwysynem i nie dawać nic w zamian? To niesprawiedliwe. Ale czy cokolwiek takie było? Nie... Bo rodzimy się wyłącznie, aby żyć, żyjemy natomiast, by umierać. To jest tak zwany porządek tego świata, którego nie potrafimy zmienić, choćbymy niewiadomo ile razy próbowali.

- Zabawna jesteś, hihi. Właśnie dlatego tak bardzo cię polubiłem. A nawet i więcej. Chociaż dziwnie mi o tym rozmawiać, skoro nigdy nie gadałem o emocjach, uczuciach - powiedział, podając mi filiżankę z uśmiechem. Nieśmiało go  odwzajemniłam, dmuchając w nią, aby znajdująca się w niej herbata była akurat do picia, a następnie wzięłam łyk. Poczułam smak Earl Greya, mojego ulubionego gatunku, którym wręcz się rozkoszowałam. Adrian dobrze wiedział, co lubię, więc było mi bardzo miło, że pamiętał. - Dobrze, że przyszłaś. To nie mogło czekać wieki, muszę z tobą poważnie porozmawiać, sama rozumiesz o czym. Nasza relacja...

Kuroshitsuji lemonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz