Tożsamość - Grell

2.6K 106 52
                                    

Oneshot dla beckyxstar

[Imię] od jakiegoś czasu martwiła się o zazwyczaj hałasującego shinigami, swojego partnera od zadań, który od niedawna stał się cichy i przygaszony. Unikał kontaktu z drugim człowiekiem, do Williama wchodził tylko w koniecznych sytuacjach, choć wcześniej przychodził do niego codziennie, denerwując niezmiernie Spearsa. Próbowała do niego zagadać, widząc go w pobliżu, tylko ten unikał, ją nie wiedzieć czemu. Nawet Ronald nie umiał odpowiedzieć na pytanie dotyczące swojego senpaia.

Pewnego dnia wybrała się z nim na misję, polegającą na zebraniu dusz w Londynie, a że pracowała w tym zawodzie pięć lat, to nie było to dla niej dużym wyznaniem. Natychmiast przygotowała się do zadania, ubierając się jedynie w fioletowy garnitur, trzymając przy sobie kosę śmierci w kształcie nożyc ogrodowych. Lubiła swoje uzbrojenie, z daleka wydawało się ciężkie, w dotyku zaś leciutko unosiło się jak piórko. W walce z wrogiem sprawdzało się znakomicie i to wystarczyło żniwiarce.

Skacząc wspólnie przez dachy budynków utrzymywali między sobą dystans, dokładniej to on starał się oddalać od niej. Wyraźnie bał się rozmawiać, widać to było po przestraszonym wyrazie jego twarzy. Pytała go, czy wszystko w porządku, tylko niestety zbywał ją. Kłamał, nie patrząc nawet na jej twarz.

W końcu nie wytrzymała. Zatrzymała się i rzuciła w jego głowę sekatorem, przez co upadł na jeden z dachów z głośnym hukiem.

- Czy ty jesteś popierdolona?! - krzyknął, masując swój nos, bolący niemiłosiernie.

- O, w końcu łaskawie coś powiedziałeś z sensem - wylądowała obok niego, siadając po turecku. Wzięła z powrotem narzędzie, biorąc go koło siebie.

- A jak mam reagować, gdy wariatka próbuje mnie zabić z kilkunastu metrów, z góry? - Prychnął zdenerwowany niemiłosiernie.

- Trzeba było normalnie się odzywać i nie łżeć.

Zapadło niezręczne milczenie, przerywane szumem wiatru.

- Co jest z Tobą? - zapytała w końcu, troskliwym tonem głosu.

Nic. Dopiero po pięciu minutach mogła liczyć na jakikolwiek kontakt z jego strony.

- Powiedz mi, [imię], kim ja tak naprawdę jestem? - Sutcliff popatrzył jej w oczy, mając zaczerwienione powieki od płaczu. Jego gniew natychmiast minął, a zamiast tego ukazał się smutek. - Mężczyzną czy kobietą? Wszyscy kpicie z mojej osoby, śmiejecie się, gdy mówię w żeńskiej osobie, maluję się i zachowuję jak dama, a ja tylko... - przerwał, zwieszając głowę ze wstydu i drżąc lekko.

- Wyduś to z siebie, Grell. Nie krępuj się - zachęciła go dziewczyna, dotykając bardzo ostrożnie jego włosów, głaszcząc je z czułością, by jej partner uspokoił się choć trochę.

- Ja tylko próbuję odnaleźć siebie - zaszlochał, przez co automatycznie wzięła go w ramiona, mocno obejmując. Odwzajemniając uścisk, kontynuował, z lekkim ociąganiem się. - Swoje prawdziwe ja oraz prawidłową orientację. Ale nie potrafię wybrać, co wolę. Obie płcie mi się podobają, przez co ciężko wybrać mi odpowiednią, no i nie czuję się... Facetem. Czy jestem dziwakiem? Odrzutkiem? Wszyscy mnie nienawidzą, ale nie wiem nawet, co im złego zrobiłem. - Bóg śmierci gryzł wargę, raniąc ją aż do krwi, jednak nie obchodziło go to. Był zbyt przerażony swoim wyznaniem i czuł przez to wstyd oraz upokorzenie. Co jeśli każdy poznając prawdę jeszcze bardziej zacznie się z niego wyśmiewać i go upokarzać? Nie zniósłby tego, za żadne skarby. Już wystarczająco się namęczył, słysząc wszelkie kpiny pod jego udziałem o orientacji. Gdyby prawda wyszła na jaw, nie miałby czego szukać w wydziale Zbieraczy. Co najwyżej musiałby przenieść się gdzie indziej, do spokojniejszego miejsca.

Kuroshitsuji lemonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz