Wielki wybuch i towarzyszący mu huk przerwał nieustannąmelodię krzyków i uciszył ludzi, będących ofiarami napadu na prezydenta. Po sali powoli przemieszczał się wielki obłok w odcieniu smolistej czerni. Był tak gęsty, że ludzie, którzy byli nim otoczeni, nie mogli zobaczyć tego, co dzieje się niecały metr dalej od nich. Początkowy szok przemienił się w jeszcze większą panikę. Tym razem ludzie bez opamiętania zaczęli biec w przeróżne strony, zderzając się ze sobą i przydeptując po tych, którzy potknęli się o własne nogi i upadli na zimną posadzkę. Słowo „chaos" nie pasował już w ogóle do tego, co się tam działo. Wyjściem z tej sytuacji było wydostanie się z sali, lecz i to było nieosiągalne dla większości. Ludzie, przesiąknięci do granic możliwości lękiem o swoje życie, zaczęli rzucać się jeden na drugiego, często atakując policjantów i agentów do zadań specjalnych. Ci drudzy sprawnymi ruchami uniemożliwiali atak cywilowi i ściągali go na ziemię. Za to ci pierwsi, kompletnie nieprzygotowani na taki sytuacje, wyciągnęli broń i zaczęli strzelać. Niewinni obrywali pociskiem w kończyny, a także w brzuch i czaszkę. Tonąc w kałuży własnej krwi, modlili się, aby śmierć nadeszła szybko i zabrała ich z tego piekła. Żaden nigdy nie spodziewałoby się, że będzie mu dane umrzeć tak młodo i w takim miejscu. Większość miała nadzieję, że będąc na konferencji samego prezydenta, zdobędą sławę i szacunek podwładnych, a tym samym wyższe stanowisko i ciekawszą pracę. Kiedyś żądali szczęścia i długiego życia, teraz błagali o szybkie zejście z tego świata.
***
To, co działo się na sali, przerażało go. Nigdy nie spodziewałby się, że znajdzie się w takim miejscu i zobaczy tyle ludzkiego cierpienia i krwi. Jego opanowanie i spokój staczały się do granicy wytrzymałości. A kiedy kobieta, która krzykiem rozpoczęła ten zamęt, upadła na posadzkę tuż obok, a z jej głowy przez małą dziurkę w tętnicy na szyi wypłynęła lawa krwi, załamał się od środka. Przyglądał się prosto w jej oczy, które powoli gasły, gubiły blask życia. Przez ułamek sekundy widział Śmierć, śmiejącą mu się prosto w twarz.
- O Boże – wyszeptał zachrypłym głosem i poczuł jak na jego brzuchu opiera się jakiś ciężar, który bujał się we wszystkie strony. Chwilę później przed twarzą ujrzał metalowe narzędzie, zadające śmierć i delikatną kobiecą dłoń. Jego serce zaczęło bić jak oszalałe. Z lekkim oporem podniósł nieznacznie głowę. Ujrzał ją. Klęczała, oparta klatka piersiową o jego brzuch. Trzymając w dłoni pistolet, wpatrywała się w jego twarz ze spokojem, który pokazywał, że ma doświadczenie w takich sytuacjach. Ilustrowała go wzrokiem i z chwilowym lękiem zatrzymała dłoń w powietrzu. Sekundę później uśmiechnęła się delikatnie. Przyciągnęła dłoń do siebie i wycelowała. Nie słyszał wystrzału, ale poczuł opadający proch, który drażnił jego w nos.
Podrapał się w niego zdrętwiała ręką, nadal wpatrując się w kobietę, która strzelała z wielką wprawą do oszołomionych policjantów. Myślała, że skoro na niego nie patrzy, to o nim zapomniała. Delikatnie podniósł się na łokciach i momentalnie poczuł opór, który stawiała, wyciągnięta ku niemu, ręka dziewczyny. Opierając ją władczo o jego klatkę piersiową, nakazała:
- Leż i nie podnoś się. Chyba, ze chcesz strącić coś więcej niż własną godność.Usłuchał i głowił się nad tym, dlaczego sądziła, że stracił godność. Czy zrobił coś nieodpowiedniego? Nie pamiętał, miał pustkę w głowie.
***Wszystko wymknęło się spod kontroli. Według jej dobrze przemyślanego planu, miała być już w drodze do Kanady z czystym sumieniem, że wyprzedziła straszną dziewiątkę i ocaliła prezydenta.
YOU ARE READING
Amazonka
Mystery / Thriller"Amazonka" to historia siedemnastoletniej Samanthy Rose, która została wyszkolona na seryjnego zabójcę na zlecenie. Na swojej kryminalnej drodze spotyka Christophera Hudsona oraz jego ojca Marka, który jako detektyw ma za zadanie złapać Amazonkę i o...