Harry obudził się w środku nocy z ogromnym bólem blizny, wiedział co to oznacza Lord Voldemort rośnie w siłę. Ból ustąpił, lecz Harry nie mógł zasnąć, więc włączył lampkę nocną i zaczął czytać podręcznik do Transmutacji z poprzedniego roku.
***
Nastał świt, Harry po całonocnym czuwaniu był zmęczony, ale starał się nie dać tego po sobie poznać. Po zjedzeniu skromnego śniadania w postaci czerstwego chleba i odrobiny masła udał się do swojego pokoju gdzie czekał na niego puchacz Weasley'ów, Errol z listem. Wybraniec rzucił się aby odebrać list był zniecierpliwiony, miał nadzieje że wreszcie będzie mógł uciec z tego miejsca. Po nakarmieniu sowy przysmakiem rozerwał koperte z listem w środku znalazł jedynie małą karteczkę na której napisane było " Park przy twoim domu 30.07 bądź nie później niż 22:00 ale też nie wcześniej niż 20:00 Ron". Harry początkowo ucieszył się że jednak uda mu się uciec, zerknął na kalendarz był dopiero 28 czerwca czyli jeszcze 2 dni czekania, -Przynajmniej będę miał czas aby obmyślić plan ucieczki- mruknął sam do siebie Harry.
***
Potter usiadł przy biurku z zwojem pergaminu i piórem, miał zamiar opracować plan jak uciec od Dursley'ów tak aby tego nie zauważyli, po dwóch godzinach myślenia nie wpadł na nic ciekawego więc uznał że najlepiej będzie jeśli po prostu postara się zrobić to cicho. Nagle do jego pokoju weszła Petunia Dursley
- Potter masz natychmiast wyjść z domu, niedługo przybędą ważni goście i nie zamierzam tolerować ciebie i twoich dziwnych zachowań w trakcie naszego spotkania. Rozumiemy się ?
- Tak ciociu, już mnie tu nie ma.
Harry zabrał swoją różdżkę i wymaszerował pewnym krokiem z domu, po chwili namysłu udał się do pobliskiego parku gdzie już za niecałe 2 dni przybędą po niego Weasley'owie aby go stąd zabrać. Gdy dotarł na miejsce usiadł na ławce i patrzył się na małe dzieci które bawiły się świetnie w swoim towarzystwie, dopiero gdy je zobaczył zrozumiał jak bardzo brakuje mu jego przyjaciół. Siedział na tej ławce parę godzin rozmyślając i obserwując szczęśliwych ludzi, gdy tak siedział zamyślony nawet nie zauważył kiedy obok niego usiadła Pani Figg starsza kobieta mieszkająca niedaleko domy przy Privet Drive 4, Harry od razu spostrzegł się że kobieta jest jakaś niespokojna, gdy już miał zamiar się odezwać to ona zaczęła rozmowe
-Mam dla ciebie wiadomość Harry Potterze.
-Jaka to wiadomość Pani Figg ?
-Niejaki Albus Dumbledore przesyła panu pozdrowienia i prosi o spotkanie przed pańskim wyjazdem do Nory, pyta się czy odpowiada panu 29 czerwca tu w tym parku około tej godziny ?
-A..a....Ale skąd pani wie kto to jest Dumbledore ? Czy pani jest czarodziejką ?
-Ależ skąd jestem charłakiem, a odpowiadając na drugie pytanie to jeśli ktoś wie co to jest świat magii to czy może nie znać Albusa Dumbledora Panie Potter ?
-Tak, ma pani rację i oczywiście spotkam się z panem dyrektorem, o umówionej porze stawie się na miejscu.
- Dobrze, przekaże mu te nowinę, a tymczasem żegnam chłopcze.
- Do widzenia pani Figg
Harry patrzył się na odchodzącą kobietę z zdziwieniem zmieszanym z oburzeniem, czyli to oznacza że niedaleko mnie mieszkała osoba która dobrze wiedziała co się dzieje w świecie magii i mi się nie ujawniła. Nie rozumiał czemu tak się stało, spojrzał na swój zegarek, prezent od Hermiony, wskazywał on godzinę 20:27, czyli czas udać się do domu. W drodze powrotnej nie wydarzyło się nic godnego uwagi więc po cichutku przekradł się obok salonu gdzie wciąż słychać było rozmowy, udał się do swojego pokoju gdzie położył się na łóżku, zasnął niemal natychmiast zmęczony dzisiejszym dniem.
***
Następnego dnia Harry obudził się wczesnym rankiem, wstał i poszedł do łazienki aby się umyć. Gdy wyszedł z łazienki zobaczył sowę siedzącą na oparciu jego jedynego fotela, podszedł do niej dał jej sowi przysmak i odebrał list. Liścik był niezwykle krótki a był on od Albusa Dumbledor'a napisał w nim ''Harry, pamiętaj o naszym spotkaniu.". Wybraniec uśmiechnął się na samą myśl o spotkaniu z dyrektorem, lecz, bał się że dyrektor zabroni mu wyjechać z domu przy Privet Drive 4. Usiadł na fotelu czekając na umówioną godzinę do której zostało jeszcze ponad 7 godzin, ten czas minął mu na odrabianiu pracy domowej z eliksirów w której musiał odwołać się do informacji zawartych w podręcznikach z poprzednich lat. Zanim się obejrzał do jego spotkania z dyrektorem Hogwartu zostało 20 minut, szybko ubrał płaszczy i udał się na miejsce spotkania. Gdy tam dotarł Dumbledore już na niego czekał, Harry podszedł do niego
-Dzień dobry panie profesorze. Jaki jest powód naszego spotkania ?
-Witaj Harry, zaprosiłem cię tu aby przekazać ci osobiście że w następnym roku szkolnym będziesz prefektem Gryffindoru. Uprzedzając twoje pytania, twój przyjaciel Ronald będzie prefektem naczelnym, ponieważ poprzedni skończył szkołę.
-Cieszę się że mnie pan wybrał, ale coś mi mówi że to nie jest jedyny powód naszej rozmowy nie mylę się ?
- Ahhh, przenikliwy jak Lily, tak, chciałem ci powiedzieć żebyś przestał zadręczać się śmiercią Syriusza, to nie twoja wina a nawet jeśli tak to twoja udręka nie przywróci mu życia.
Dyrektor trafił w czuły punkt, Wybraniec gdy przypomniał sobie o Syriuszu poczuł się jakby dwa tłuczki uderzyły go w brzuch.
-Dziękuje panie profesorze, ale nie potrzebuje pańskiego współczucia, jeśli to już wszystko to czy mogę już iść ?
Dumbledore jedynie kiwnął głową w odpowiedzi, po chwili deportował się do Hogwartu, Harry szybkim krokiem udał się do domu, musiał się wyspać aby jutro być gotowym na ucieczkę.
***
Czas wybrańcowi mijał leniwie, co jakiś czas zerkał na kalendarz aby się upewnić że to na pewno dziś, gdy spakował wszystko do swojego kufra położył się, aby odpocząć chwile. Nie zauważył nawet że zasnął, gdy się obudził okazało się że wybiła godzina 21:45, Harry gdy to zobaczył zerwał się z łóżka, w jednej chwili zabrał swoją różdżkę, kufer i klatkę z Hedwigą. Zbiegł po schodach najszybciej i najciszej jak potrafił, gdy dotarł do drzwi usłyszał zdenerwowany głos Vernona Dursley'a.
-Gdzie się wybierasz o tej porze chłopcze ?
Harry odwrócił się na pięcie, zobaczył swojego wujka stojącego w drzwiach z kubkiem kawy, Vernon świdrował swojego bratanka wzrokiem.
-Wyjeżdżam
Harry, po wykrzyknięciu tego słowa otworzył drzwi i zaczął biec w kierunku parku, spojrzał na zegarek wskazywał on 21:56. "Zostały mi tylko 4 minuty" pomyślał Harry, był wyraźnie zdenerwowany biegł ile sił w stronę parku. Gdy wbiegł do parku w oddali zauważył rudą czuprynę ojca swojego przyjaciela podbiegł do niego, gdy Artur go zauważył wykrzyknął
-No wreszcie Harry, ileż można czekać, łap szybko za świstoklika zaraz wygaśnie
Nim Artur skończył wypowiadać to zdanie Harry trzymał się świstoklika, Weasley również go złapał, byli w Norze jedyne co zdążył usłyszeć to kobiecy pisk, a później poczuł jak przytula go dziewczyna z burzą brązowych włosów na głowie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieje że rozdział się wam spodoba, zachęcam do komentowania i możliwego wyłapywania błędów których ja nie znalazłem.
Natralrd <3

YOU ARE READING
Harmione / W ukryciu.
FanfictionHarry Potter zmienił się od śmierci swojego ojca chrzestnego, potrzebuje prawdziwej miłości.