Rozdział 4

311 23 5
                                    

Perspektywa Rose

Północ czas mojej ucieczki. Szybko podeszłam do drzwi i słuchałam czy ktoś jest na korytarzu. Nikogo nie było bardzo dobrze. Wzięłam jeszcze krzesło i podstawiłam je tak żeby trudniej było otworzyć drzwi. Szybko podeszłam do okna, otworzyłam je i ... ktoś stał na dole nim jednak mnie zauważył schowałam się z powrotem w środku. I co ja teraz zrobię? Poczekam jeszce chwile.

2 godziny później

No dobra nikogo nie ma stałam przy tym oknie przez 2 bite godziny. Otworzyłam okno i wyskoczyłam przez nie wylądowałam na ziemi ale nic mi się na szczeście nie stało. A teraz szybko w las. Biegłam szybko chyba najszybciej jak w życiu biegłam. Przeskoczyłam przez płot i uciekłam w las.

Perspektywa Jamesa

Wstałem o 9 i stwierdziłem że sprawdzę co u przyszłej luny mojego stada. Ubrałem się i szedłem sobie spokojnie korytarzem gdy nagle usłyszałem głos mojego bety. Niestety usłyszałem tylko urywki rozmowy jego i jakigoś innego wilka.
Rozmowa bety
Ale jak to. To nie możliwe. Przecież ktoś miał tam stać. Przecież alfa zabije nas za to.
Koniec rozmowy
Nie wiedziałem o co chodzi ale chciałem się tego dowiedzieć. Gdy tylko usłyszeli moje kroki zamilkli i pochylili głowy na znak szacunku.
~Co tu się odwaliło że mam was zabić?~
~ Alfo proszę nie denerwuj się za bardzo~
~ Gadaj w tej chwili po co raz bardziej zaczynam się wnerwiać~
~ No bo przyszła luna tak jakby ... uciekła~
Teraz moje wkurwienie osiągneło zenit zacząłem rozwalać wszystko na swojej drodze. Włącznie z wilkami z mojego stada. Wybiegłem na dwór i zawyłem donośnie żeby wszyscy wiedzieli że mają stawić się przed domem. Gdy wszyscy byli na dworze zacząłem wydawać rozkazy:
~Wszyscy macie iść w las i szukać dziewczyny waszej przyszłej luny. Jeśli kto kolwiej znajdzie chociaż jej trop ma mnie zawołać. No już w ruszać się~. Jestem wkurzony muszę się na kimś wyżyć i w tym celu ruszyłem do lochów.

Perspektywa Rose

Biegnę już bardzo długo mimo że jestem kotołakiem zaczyna mi doskwierać zmęczenie a nie pomagała mi w tym myśl że już raczej zaczeli mnie szukać. Postaram się znaleźć jakieś miasto a z tamtąd polecieć już samolotem gdzieś bardzo daleko.

3 dni później

Nie znaleźli mnie a ja w tym momencie siedzę już w samolocie lecącym do Japoni tam mnie już nie powinni znaleźć. (Przepraszam ale zapomniałam wcześniej wspomnieć że akcja do tej pory toczyła się w Norwegii.) Mam ze sobą trochę pieniędzy bo w Bergen (takie miasto naprawdę istnieje w Norwegii) mieszka moja daleka kuzynka z którą byłam kedyś bardzo żyta i ona jako jedyna wie dlaczego zgineli moi rodzice. Dała mi dość sporo pieniędzy bo jest bogata. No dobra samolot startuje a to znaczy że zaczynam nowe życie w nowym miejscu.

Hejo to ja.
Mam nadzieję że rodział się podobał. I dziękuje za wszystkie komy i gwiazdki to mnie tak bardzo motywuje że jak widzę jakiś pozytywny komętarz to od razu czuję wenę do pisania kolejnego rozdziału. Dziękuję jeszcze raz i do następnego.😘 (ps. w mediach macie Bergen.)

Wieczna UciekinierkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz